Jak zarobić, a się wcale nie narobić 9
"Ostatnie uwiedzenie" powstało specjalnie na zamówienie telewizji HBO i tam właśnie miało swoją premierę. Dopiero później obraz trafił do kin. Wielka szkoda, bo jak mówi regulamin Amerykańskiej Akademii Filmowej, do Oscara mogą być nominowane tylko te produkcje, które nie zostały jeszcze pokazane w telewizji (podobne problemy miał całkiem niedawno "Fahrenheit 9/11" Michaela Moore'a). Gdyby tak nie było, obraz Johna Dahla miałby zapewne wielkie szanse na nominację za pierwszoplanową kreację Lindy Fiorentino. Poza tym szanse na nagrodzenie scenariusza debiutanta Steve'a Barancika, pewnie też byłyby spore.
Obraz ten wyraźnie nawiązuje do stylistyki kina noir (w naszym kraju nazywanego "czarnym filmem"). "Ostatnie uwiedzenie" opowiada historię kobiety, która bezwzględnie oszukuje mężczyzn w celu dorobienia się. Fiorentino w tej roli to pierwszorzędna "suka". Swoją obecnością po prostu rozpala ekran, jak niewiele innych femme fatale przed nią. Jej piersi może nie są powalające, jednak nadrabia ona wszystko swoim okrutnym charakterem. Aby ją określić świetnie sprawdza się kwestia Barbary Stanwyck z "Podwójnego ubezpieczenia". Brzmi ona: "Jestem zepsuta do szpiku kości", taka też jest postać Fiorentino. Dahl nawet przez krótką chwilę nie sugeruje, że ma ona choć najmniejsze skrupuły. Bill Pullman też jest świetny. Zwykle można go spotkać w rolach gapowatych, dobrodusznych pierdół, ale tym razem jest inaczej. Jego charakter nie jest wcale sympatyczniejszy niż postać głównej bohaterki. Nawet mało znany Peter Berg świetnie sprawdza się w roli manipulowanego naiwniaka.
"Ostatnie uwiedzenie" to poważny obraz, jednak wiele zaistniałych w nim sytuacji, czy dialogów wywołuje uśmiech na twarzy. Jest to lekkie odstępstwo od tonu czarnego filmu. Mimo wszystko nie sprawia to, iż obraz Dahla można by uznać za gorszy od klasyki. Oczywiście film ten przesycony jest seksualnością, także klimat można nazwać zbliżonym, jednak reżyser nie pragnie aż tak przypominać nam dawnych lat jak Lawrence Kasdan w "Żarze ciała" z 1981 roku. Dahl wypracował sobie swój świetny styl, a udało mu się to dzięki wspaniałemu scenariuszowi, z którym znakomicie poradzili sobie aktorzy, odtwarzając niejednokrotnie naprawdę dobre kwestie. Szkoda, że Dahl po swoich największych sukcesach w gatunku noir, zaczął tworzyć produkcje z innych półek, bo zdecydowanie przy "Red Rock West" i właśnie "Ostatniemu uwiedzeniu" udało mu się sięgnąć najwyżej.
Obok "Żaru ciała" jest to najlepszy przykład kina noir, odnowionego w latach 80-tych i 90-tych. Trzeba także podkreślić, że to jak na razie ostatni tak dobry przykład tego typu kina. Obraz zawiera zwroty akcji, kolejne poczynania bohaterki są nie do przewidzenia, a muzyka tworzy wyjątkowy klimat. Oczywiście po seansie przychodzą na myśl inne filmy gatunku. Mimo wszystko od lat nie powstało nic co mogłoby choć po części dorównać obrazowi Dahla, dlatego też należy się wysoka nota. Pozostaje nam tylko czekać na odrodzenie tego wspaniałego gatunku.
dobrze wymyślony film ale rola zagrana przez linde Fiorentino rewelacyjna