Film jest fabularno-dokumentalną historią, opartą na faktach. Dwoje nastolatków, w 1999 roku, w jednej z amerykańskich szkół, dokonują bestialskiego czynu, zabijając kilkunastu kolegów i nauczyciela, raniąc jeszcze kilka osób. Film ukazuje przygotowanie do zamachu krok po kroku, stara się także zgłębić psychikę dwójki… zobacz więcej
Film jest fabularno-dokumentalną historią, opartą na faktach. Dwoje nastolatków, w 1999 roku, w jednej z amerykańskich szkół, dokonują bestialskiego czynu, zabijając kilkunastu kolegów i nauczyciela, raniąc jeszcze kilka osób. Film ukazuje przygotowanie do zamachu krok po kroku, stara się także zgłębić psychikę dwójki młodych psychopatów. Matejsoner11
> centralny o 2008-10-12 15:31 napisał:
> nie ma w tym filmie ukazanych żadnych archetypów ludzkich zachowań,
nie rozumiem tego sformowania. o co Ci chodzi? skąd takie oczekiwania?
> przede wszystkim za dużo długich ujęć, którym nie pomaga muzyka Beethovena
dla mnie akurat długie ujęcia były wartością samą w sobie i takim znaczkiem firmowym van santa, który historie filmuje niemal jak dokument, obserwując krok-po-kroku upatrzonego bohatera.
dzięki temu cała, skądinąd dramatyczna historia masakry (doprawiona muzyką klasyczną), nabrała pewnej poetyckości i szlachetności. nuda była tu raczej tylko efektem ubocznym, a dużo bardziej chodziło o wyciszenie, spowolnienie tempa, większe skupienie się widza na tym "kogo" widzi, a nie "co" widzi i jego stopniowe "wejście" w taką sytuację.
> aktorska sztuczna, ludzie poza szkołą jakoś tak obojętnie się zachowywali i
> rozmawiali ze stoickim spokojem o tym co się dzieje w szkole, chodzi mi o syna z
> ojcem, zachowują się tak jakby nic ich nie ruszało, a inni wybiegający ze szkoły
> lub biegający po szkole jakby sobie uprawiali jogging.
na szczęście nie mam doświadczeń z kolegami wparowującymi z karabinem do szkoły, ale
intuicja mi podpowiada, że trudno oczekiwać jednej konkretnej reakcji, tak jakby to była ewakuacja w razie pożaru. nie zapomnijmy, że prawdziwa masakra w Columbine, była jedną z pierwszych w USA, czyli wtedy gdy nie było jeszcze psychozy strachu, nie było wykrywaczy metali w szkole, nie było instrukcji ucieczki etc… dlatego spektrum zachowań mogło być naprawdę szerokie – od tych racjonalnych, histerycznych, po lekceważące i ofensywne. oprawcami byli przecież rówieśnicy, nie żadni zamaskowani mordercy, więc instynkt samozachowawczy mógł niejednokrotnie zawieść. van sant według mnie podszedł więc do sprawy uczciwie – sportretował możliwie występujące reakcje.
>Najlepszy jest niejaki
> Beny (taki Murzyn w żółtej koszulce), który słysząc strzały, widząc
> joggingujących ludzi… on spokojnym krokiem porusza się po korytarzach
> świadomie zmierzając w kierunku huków strzałów, tylko po to aby zostać
> zastrzelonym… buhaha
już chyba bardziej tego spłaszczyć nie mogłeś. no cóż.. taki już masz jak obserwuję powierzchowny styl pisania.
>W porównaniu z Estońską "Naszą klasą", "Słoń" nawet na
> ocenę nie zasługuje.
nie uważasz, że to trochę głupie porównywać film sprzed 5 lat z filmem z ubiegłego roku, czyniąc z tego zarzut?
> kuba wajda o 2008-10-13 00:51 napisał:
>
> nie rozumiem tego sformowania. o co Ci chodzi? skąd takie oczekiwania?
chodzi mi o wzorzec myślenia, postrzegania, przeżywania i działania w pewnych typowych sytuacjach.
> dla mnie akurat długie ujęcia były wartością samą w sobie i takim znaczkiem
> firmowym van santa, który historie filmuje niemal jak dokument, obserwując
> krok-po-kroku upatrzonego bohatera.
> dzięki temu cała, skądinąd dramatyczna historia masakry (doprawiona muzyką
> klasyczną), nabrała pewnej poetyckości i szlachetności. nuda była tu raczej
> tylko efektem ubocznym, a dużo bardziej chodziło o wyciszenie, spowolnienie
> tempa, większe skupienie się widza na tym "kogo" widzi, a nie "co" widzi i jego
> stopniowe "wejście" w taką sytuację.
Kolesie grający w futbol… i przy tym muzyka klasyczna, gdzie tu poetyckość?? Dla mnie te sceny nie miały żadnej wartości, jeśli chodzi zaś o skupienie widza na postaci to zrealizowano to kiepsko, bo jakoś szczególnie nie zawiesiłem oka na ukazanych osobowościach. Wiesz wyciszenie to raczej może być po burzy, lub spędzeniu ciężkiego, szaleńczego dnia.
> na szczęście nie mam doświadczeń z kolegami wparowującymi z karabinem do szkoły,
> ale
> intuicja mi podpowiada, że trudno oczekiwać jednej konkretnej reakcji, tak jakby
> to była ewakuacja w razie pożaru. nie zapomnijmy, że prawdziwa masakra w
> Columbine, była jedną z pierwszych w USA, czyli wtedy gdy nie było jeszcze
> psychozy strachu, nie było wykrywaczy metali w szkole, nie było instrukcji
> ucieczki etc… dlatego spektrum zachowań mogło być naprawdę szerokie – od tych
> racjonalnych, histerycznych, po lekceważące i ofensywne. oprawcami byli przecież
> rówieśnicy, nie żadni zamaskowani mordercy, więc instynkt samozachowawczy mógł
> niejednokrotnie zawieść. van sant według mnie podszedł więc do sprawy uczciwie -
> sportretował możliwie występujące reakcje.
Tak?? Czyli twoim zdaniem to było naturalne zachowanie tak?? Bez żadnego ładunku emocjonalnego, instynktu zachowawczego, krzyku, histerii… To chyba rzeczywiście społeczność amerykańska jest tak głupia jak mówią a ty się z nimi identyfikujesz. Co jak co, ale jak bym zauważył dwóch kolesi obładowanych torbami w których definitywnie widać coś na kształt giwer i jeszcze ubrani jak Arni w filmie "Comando" aha i dosłownie mi mówiąc, jak to uczynił jeden z nich żeby lepiej * bo będzie sieczka, to człowieku na pewno zareagował bym stanowczym tonem, krzykiem ostrzegał ludzi, prosił kogoś o pomoc aby wezwał policję lub sam bym zadzwonił, a ten oto człowieczek co prawda coś tam mówił , ale jak dla mnie było to zwykłe mruczenie pod nosem i obojętne zachowanie.
> już chyba bardziej tego spłaszczyć nie mogłeś. no cóż.. taki już masz jak
> obserwuję powierzchowny styl pisania.
no inaczej nie mogłem, bo tak zachowuje się tylko jakiś niedorozwinięty umysłowo… czyli jednym słowem półgłówek. Zresztą wszyscy się zachowywali jak niedorozwoje.
> nie uważasz, że to trochę głupie porównywać film sprzed 5 lat z filmem z
> ubiegłego roku, czyniąc z tego zarzut?
nie nie uważam, wiesz gdybym miał porównywać film sprzed 15 i więcej lat z filmem ubiegłorocznym to bym się zastanawiał, różnica czasu jest tu bardzo mała.
GENIALNY FILM – Zadko film wbija mnie w fotel ,a temu sie to jak najbardziej udało. Najgenialniejszą rzeczą jest tło muzyczne … "Dla Elizy" zwala z nóg gdy widzimy przyszłego morderce przy pianinie.
Napisy końcowe (!! pierwszy raz !!) oglądałem z zapartym tchem , idealnie dopasowano do nich chmury .. całość przepełnia niespotykany nigdzie indziej smutek ,głównie przez muzykę. Jednym słowem cudo! 10/10
Ta strona powstała dzięki ludziom takim jak Ty. Każdy zarejestrowany użytkownik ma możliwość uzupełniania informacji
o filmie.
Poniżej przedstawiamy listę autorów dla tego filmu:
Ogólne
Czy wiesz, że?
Pozostałe
Proszę czekać…
Spoiler :/ – Nie rozumiem zachwytu nad tym filmem. Opowiedziana historia jest po prostu kiepsko wyreżyserowana, ukazana, to co się dzieje na ekranie w zupełności nie porywa, nie ma w tym filmie ukazanych żadnych archetypów ludzkich zachowań, przede wszystkim za dużo długich ujęć, którym nie pomaga muzyka Beethovena, gra aktorska sztuczna, ludzie poza szkołą jakoś tak obojętnie się zachowywali i rozmawiali ze stoickim spokojem o tym co się dzieje w szkole, chodzi mi o syna z ojcem, zachowują się tak jakby nic ich nie ruszało, a inni wybiegający ze szkoły lub biegający po szkole jakby sobie uprawiali jogging. Najlepszy jest niejaki Beny (taki Murzyn w żółtej koszulce), który słysząc strzały, widząc joggingujących ludzi… on spokojnym krokiem porusza się po korytarzach świadomie zmierzając w kierunku huków strzałów, tylko po to aby zostać zastrzelonym… buhaha W porównaniu z Estońską "Naszą klasą" http://fdb.pl/f102548 , "Słoń" nawet na ocenę nie zasługuje. Krótko mówiąc kiepska realizacja, kiepska gra aktorów… beznadziejna całość.