Historia filmu rozpoczyna się tuż przed zakończeniem I Wojny Światowej, w listopadzie 1918 roku. Kilka dni przed zawieszeniem broni Edward Péricourt, niegdyś wzięty artysta, ratuje życie skromnego urzędnika Alberta Maillarda. Obaj mężczyźni wcześniej nie mieli ze sobą nic wspólnego poza wojną, jednak bezsensowny rozkaz ataku wydany przez porucznika Pradelle’a na zawsze splata ich losy w węzeł nieszczęścia. Jako weterani, Edward i Albert szybko pojmują, że dla powojennej Francji są tylko kłopotem. O wiele cenniejsi okazują się ci, którzy zginęli, nie takie ludzkie wraki, którym wojna zabrała wszystko. I kiedy wydaje się, że obaj mężczyźni są już straceni dla świata, a triumfatorem będzie Pradelle, który ma zamiar zbić fortunę na zwłokach ofiar wojennych, w przyjaciołach odzywa się duch walki o sprawiedliwość. Zemsta będzie słodka – a do tego pomoże upamiętnić prawdziwych bohaterów narodu...
Piszę, bo wszystko inne mniej lubię. Piszę w przerwach od fantazjowania o upiciu się z Billem Murrayem... albo odwrotnie.

To kino wielkiej wyobraźni, czasami w tej całej fantasmagorii nie pogłębiające wystarczająco trudnego tematu weteranów wojennych - marginalizacji bohaterów. 7

Rozpustność budowania obrazu, estetyka i estyma Paolo Sorrentino, połączona z ekscentrycznym poczuciem humoru Wesa Andersona oraz dbaniem o detal Xaviera Dolana? Taki artystyczny trójkącik wwierca nam się w głowę podczas seansu Do zobaczenia w zaświatach. Na zasadzie kompozycji szkatułkowej, opowiadania opowieści dostajemy ciężką historię życia weteranów wojennych, podaną finezyjnie, czasami aż zbyt lekko i bez drążenia. Jednak fantazja i czarny humor sprawia, że potrafimy połowicznie wybaczyć luki i niepotrzebne rozpraszające strukturę wątki.

Do zobaczenia w zaświatach (2017) - Albert Dupontel, Héloïse Balster, Nahuel Pérez Biscayart

Historia rozpoczyna się w okopach, podczas I wojny światowej. Jeden z głównych bohaterów tej przebogatej historii, Edouard Péricourt maluje nawet, kiedy nad głową latają kule i w każdej chwili może zginąć. Przerywa swoje artystyczne fantasmagorie w żołnierskim stroju, by uratować życie Albertowi Maillardowi. Dla Alberta zostaje bohaterem, dla świata – potworem o nieodwracalnie uszkodzonej twarzy. Wojna się kończy, jednak dla walczących na niej, niezależnie od tego czy ich rany są widoczne, czy nie, długo będzie jeszcze trwała w głowach.

I o tym mógłby być ten film i w dużym stopniu jest, ale trochę się rozprasza czymś innym. Bardzo innowacyjne podejście obiera Albert Dupontel, żeby opowiedzieć o życiu po wojnie i jak wielu z jej uczestników z powodu traum cieszy się z przeżycia umiarkowanie… to przerażające i porażające. Tutaj pokazane jest na przykładzie artysty, który zakłada maskę, zasłania widoczny dowód krzywdy jaką wyrządził mu jego kraj, wysyłając go na wojnę. Film tym sposobem metaforycznie i symbolicznie krytykuje i poważnie zastanawia się nad sensem oddawania życia za ojczyznę i bezsensem wojny. Przemyślenia może nierewolucyjne w kinie, ale metody ich ekspresji z pewnością.

Do zobaczenia w zaświatach (2017) - Niels Arestrup, Laurent Lafitte

Do zobaczenia w zaświatach od początku w gorzko-słodkim groteskowym sznycie prowadzi polemikę ze śmiercią – pokazuje jak dla ludzi, którzy czuli jej oddech na karku nieustannie jest już nieprzerażająca. Zaświaty, inny świat, nie śmierć – słowa dobrane nieprzypadkowo. Wśród feerii barw, kolorów i artystycznego filtru, który determinuje nasz bohater tworząc nowe maski, prowadzony jest swoisty danse macabre. Zabawy tutaj nie brakuje, dzikich tańców, świętowania, w których tle słychać jednak zawodzenie śmierci. Ta strategia przedstawienia – oniryczna, balansująca na granicy światów, umyślnie upiększająca rzeczywistość, jak Grand Budapest Hotel w czasach nadchodzącego nazizmu, jest zachwycająca. Powojenna Francja jest przepełniona ludźmi – duchami, walczącymi o przetrwaniu kraju, w którym teraz nie chcą żyć albo jest im ciężko na tyle, że zawsze mają morfinę przy sobie.

Film nie oszczędza się na poziomie wizualnym – szybki montaż, fantazyjna kamera oraz przestrzeń, a na dodatek cały czas ta poetycka, nadrealna posypka, gdzie trzech wykolejeńców – bohater niczym Człowiek słoń, jego kompan, który czuje się wyrzutkiem i dziewczyna, której wojna zabrała rodziców. Są odcedzeni od prawdziwego świata, który tak naprawdę uratowali albo ich skrzywdził i nie zamierza przeprosić. I mimo że ludzie nie dziwią się na ich widok, jak w przypadku uszkodzonego fizycznie Edouardo (doskonale zagranego przez Nahuela Péreza Biscayarta, któremu nie przeszkadza w byciu charakterystycznym zniekształcony głos czy ograniczenia grania twarzą) nie są nagradzani, odznaczani, uprzywilejowani. Kraj pamiętał o nich do momentu, kiedy ich potrzebował do walki za ojczyznę. Teraz wolna ojczyzna zapomniała powiedzieć: dziękuję. Niestety w filmie, mimo wyczuwalnych intencji i rozpoczęcia o tym dyskusji, temat wydaje się nie być wyczerpująco wydrążony. Jak gdyby to „jak” wygrało w filmie z „o czym”. Pojawia się w produkcji też kilka wątków, które wydają się być w fabule niepotrzebnymi wtrąceniami, zbyt prostymi jak na taką precyzję budowy.

Do zobaczenia w zaświatach (2017) - Albert Dupontel, Émilie Dequenne

Do zobaczenia w zaświatach to film, który mamy wrażenie przez jego konstrukcje, że chwilami już się dzieje w zaświatach. Powojenna Francja wybucha energią i radością, ale w tej celebracji zapomina o tych, którzy im te świętowanie wolności wywalczyli. Można było zatopić się w to głębiej, jednak mimo kilku skrótów i niepotrzebnych wtrąceń fabularnych i tak my się zatapiamy. Do zobaczenia w zaświatach zdecydowanie do zobaczenia!

Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 1
monikawawa 8

Polecam. Wzruszajacy z nutką humoru. Świetne zdjęcia.

Więcej informacji

Proszę czekać…