Nad góralskimi chatami zapada noc. Wśród prószącego śniegu sunie barwny korowód kolędników. Są skrzydlate Aniołki, jest rogaty Diabeł oraz równie rogaty i kłapiący szczęką Turoń. W pochodzie idzie też sama Śmierć z ostrą kosą. Wiodący orszak górale pukają do drzwi wielkiej chaty należącej do sołtysa. W środku znajdują ciepło i schronienie. Kolędnicy zaczynają swoje przedstawienie, opowiadając historię Narodzenia Pańskiego.