Parnassus wraz ze swoim objazdowym teatrzykiem przemierza świat. Każdy występ pozwala publiczności na niezwykłą podróż do świata wyobraźni, lęków i przede wszystkim marzeń. Jednak doktor skrywa pewien mroczny sekret. Lewis
Dobry – szczególnie na uwagę zasługują świetne zdjęcia i kostiumy. Nie jest to produkcja, która zachwyca, lecz po seansie byłem pod wrażeniem scen, które działy się za magicznym lustrem:) trzeba przyznać, że ciekawa propozycja
Całkiem fajny film, ale… – Film ogląda się bardzo przyjemnie, do strony technicznej właściwie nie mam zarzutów. Twórcy popisali się wyobraźnią tworząc niektóre sceny. Gra aktorska na wysokim poziomie, dla mnie to właściwie największy atut tego filmu. Jednak scenariusz jest dość dziwny, momentami można się czuć zagubionym, zwłaszcza pod koniec, po zakończeniu musiałem chwilę pomyśleć o co właściwie chodziło.
A jeszcze jedna rzecz która mnie trochę zawiodła to to, że Depp, Law i Farrell grali po 5 minut, a myślałem że więcej czasu będzie można ich oglądać. Więc film raczej dla fanów/fanek Ledgera niż pozostałej trójki.
Dla mnie 8/10
Magiczny – „Parnassus” jest to opowieść niezwykle magiczna, słodka i gorzka jednocześnie. Ma w sobie jakąś nieuchwytną tajemniczość, coś co sprawia, że ogląda się ten film z wypiekami na twarzy ale i dreszczem przebiegającym po grzbiecie. Efekt ten twórcy osiągnęli dzięki przepięknym zdjęciom i wspaniałej muzyce, no i oczywiście doborowa obsada aktorska też dorzuciła swoje przysłowiowe "trzy grosze". Ale najważniejsza dla mnie jest tutaj historia powstania filmu… Osobiście nie wyobrażam sobie, jak można przejść obojętnie obok tej produkcji wiedząc, jak tragicznie, ale i wzruszająco rysują się jej losy.
Pozostałe
Magiczny film, wizjonera Gilliam. Jak już ktoś w recenzji napisał, nie jest to jego najlepszy film, ale jest i tak wyjątkowy, bo ja w jego dorobku nie znajduę filmów poniżej 8. Film można odbierać na wiele sposobów, nie każdemu się spodoba. Trudno. Z trzech głównych ról zdecydowanie najlepsza jest Heatha, ale w ogóle już sam pomysł trzech aktorów w jednej roli to genialne posunięcie. I wszyscy byli wybitni.