Na bagnach Luizjany zawsze znajdzie się istota spragniona krwi. Ale jeszcze nigdy nie było czegoś takiego! Olbrzymia, genetycznie zmutowana, mięsożerna ryba terroryzuje spokojne do tej pory wody. Znacząc swój szlak pozostawionymi na brzegach rzeki okaleczonymi ciałami, potwór daje do zrozumienia lokalnym władzom, że muszą zmierzyć się z niezwykłym drapieżcą. Zabójca atakuje i na lądzie, i pod wodą, jest śmiertelnie niebezpieczny, jest szybki i jest głodny...

Monster movie w niezłym stylu. 7

Jak już wielokrotnie w przemyśle filmowym udowodniono potwora można stworzyć z każdego zwierzęcia, nie ważne czy jest ono groźne czy nie, a już najmniej ma tu do powiedzenia logika. Tym razem budzącą przerażenie i zjadającą wszystkich wokoło bestią został Wężogłów (drapieżna ryba słodkowodna występująca w Chinach, Japonii i Korei)

Scenariusz nie jest wielce odkrywczy i przenosi widza na bagna Luizjany, gdzie dochodzi do serii tajemniczych ataków. Początkowo wszystko wskazuje na aligatory, jednak wykluczają to rany na resztkach ciał ofiar. By odkryć prawdziwego sprawcę na bagna wyrusza lekarz Sam Rivers i Mary Callahan z Departamentu Leśnictwa i Rybołówstwa.

Nieduży budżet sprawia, że na ekranie nie uświadczymy spektakularnych efektów specjalnych, choć wyszło to pewnie na dobre. Odpowiednie połączenie CGI i animatroniki wychodzi całkiem dobrze, choć widać w kilku scenach lekkie niedopracowania. Wielkim plusem są modele wężogłowów wyglądające dość realistycznie nawet podczas ruchu. Na szczęście zrezygnowano tu z nadmiaru komputerowych wstawek unikając żenującego efektu rodem z filmów SyFy Channel. Wielki plus należy się również za sporą ilość efektów gore. Ekipa naprawdę postarała się, a sposoby uśmiercania kolejnych ofiar przez zmutowane ryby są bardzo interesujące i pomysłowe. Co ważne - film jest dość krwawy, ale nie dzieje się to kosztem klimatu.

Całość obrazu dopełnia niezła muzyka, pojawiająca się w odpowiednich momentach by pogłębić nastrój grozy.

Oczywiście nie ustrzeżono się głupich zachowań bohaterów, ale jest to już wpisane w ten gatunek. Nie jest to nawet wina obsady, która z powodu niezbyt dużego budżetu jest całkowicie nieznana.

Swoją produkcją Mark A.Z. Dippe pokazał, że pomimo oklepanego scenariusza, polegającego głównie na ucieczce głównych bohaterów przed potworem, który zjada całą resztę obsady, można stworzyć dobry horror. Połączenie niezłej gry aktorskiej, przyzwoitych efektów specjalnych, odrobiny krwi i dobranej do tego muzyki sprawia, że Frankenfish ogląda się naprawdę przyjemnie.

Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 1
LakiLou 4

Początek nie najgorszy był i całkiem ciekawy klimacik był, ale wszystko popsuło się od momentu pojawienia się ryb. Po pierwsze prezentowały się słabo, a po drugie to co się wtedy wyprawiało było absurdalnie głupie.

Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

  • Ciekawostki
  • Wpadki
  • Pressbooki
  • Powiązane
  • Ścieżka dźwiękowa

Fabuła

Multimedia

Pozostałe

Proszę czekać…