Współczesny western o gentryfikacji. Miejsce jako bohater filmowy. 8
Brawurowy, współczesny western, która nabiera z czasem coraz więcej rumieńców nie tylko oddziałujący na widza bodźcami i intensywnością opowiadania, ale również tkający oryginalnym haftem przypowieść o przywiązaniu do tradycji oraz miejsca. Bacurau wprowadza nas w przestrzeń oryginalną i tętniącą życiem społeczność, która musi walczyć o przetrwanie. Tworzy również metaforę procesu gentryfikacji. Refleksje z tej zrobionej z wyobraźnią i w rozpędzonej furze historii są bardzo aktualne i uniwersalne geograficznie.
Fikcyjne Bacurau jest metaforą wielu miast objętych kryzysem wynikającym z chęci zmiany tożsamości miejsca z powodów ekonomicznych, indywidualnych, zapominając o lokalnej społeczności. Ta tworzy miejsce, kształtuje je od wielu lat, ale dla tych „z zewnątrz” staje się miejscem do gry w monopol. We współczesnej rzeczywistości jeżeli na wartościach nie można zarobić, to nie warto zawracać sobie nimi głowę.
Kandydujący po raz kolejny na prezydenta jest tutaj obśmiany, ignorowany i nie ma wątpliwości co do świadomości ludzi, którzy zamieszkują te miejsce, że jest owe Bacurau jest czymś więcej, niż miejscem zameldowania. Rządzący nie stoi po ich stronie, jest szeryfem, którego decyzje są zdeterminowane poprzez chęć zaspokojenia własnych korzyści. Próbuje on nieskutecznie otumanić mieszkańców. Jego propozycje tylko w założeniu i dla wybranej grupy ludzi będą korzystne. Do tego zatrudnia specjalistów, którzy traktują zabijanie, jak grę komputerową. Uśmiercenie mieszkańców równa się ze śmiercią danego miejsca, a co za tym idzie kultury. Zdanie o braku przyszłości bez przeszłości dawno zostało zatłuczone przez skrajny egoizm.
Ostrą i ewoluującą z nastrojowego opowiadania o zżytej ze sobą społeczności do niepoetyckiej, a z pazurem bezwzględnej rozgrywki, aż poleje się krew w stylu przemocy Tarantinowskiej, o miejsce proponuje nam Kleber Mendonça Filho we współpracy z Juliano Dornelles. Reżyser referuje ostro o solidarności w wykonaniu radykalnym, o krwawej sprawiedliwości, bawiąc się gatunkami. To jest krzepka wyprawa kulturoznawcza, ale też po raz kolejny, tylko nie w intymnych, czy nostalgicznych nastrojach reżyser, jak w Aquarius i w Sąsiedzkich dźwiękach traktuje miejsce/miasto jako bohatera filmu. To jego bronią mieszkańcy, nie stają tylko w samoobronie. Wierzą w relację z miejscem i wzajemne kształtowanie się.
Bacurau to filmowa fuzja smaków, która rozgrywa się w wszędzie i nigdzie, by pokazać współczesny wydźwięk tej łotrzykowskiej przypowieści. W nastroju groteski i przerysowania, nawiązując do postkolonializmu widzimy coraz bardziej powszechny proces degradacji społecznej. Z początku niepozorny utwór, coraz więcej nabierając powietrza w płucach wykrzykuje manifest o miejscu zamieszkania jako czymś więcej.
Jak dla mnie to "kicha"! Jakiś bezsens i nuda ;) Szkoda na to marnować czas !