Niewysoki mężczyzna wybiera czy skręcić w prawo, w lewo, w górę lub w dół, niezależnie od tego, gdzie skieruje wzrok wszędzie wokół niego dostrzega ciężar cywilizacji. Gdzie iść? Gdzie się skryć? Co robić? Mężczyzna w czerni i bieli próbuje uciec... Na próżno.
Stojąc w szczerym polu, nasz biedny człowiek trafia między innymi tajemniczy uśmiech Mony Lisy, który wydaje się spadać z nieba, zostaje zaatakowany przez maskę Etrusków, która przylega mu do twarzy, mało brakło do przygniecenia przez grecką świątynię i posągi Wyspy Wielkanocnej, próbując wydostać się przez pochwę z "Pochodzenia świata" Gustave’a Courbeta, poczuje się jak czternasty apostoł na "Ostatniej Wieczerzy" Leonarda, wspina się na piramidy, aby wylądować w chińskim atramencie służącym do pierwszego druku... Nie mówiąc już o obrazach, ikonach, które towarzyszą jego wspinaczce: Einstein,
Che,
Chaplin,
Mozart,
Marilyn Monroe i wielu innych. Nawet w końcu usłyszy "Krzyk" Muncha, ale i on go nie uwolni. Ostatnią przeszkodą w drodze na szczyt okaże się "Niekończącą się kolumna" Constantina Brâncuşi....