„Szewcy twierdzą, że życie to but – i owszem – istnieje pewne podobieństwo między człowiekiem a butem, np. język i dziurki, ale życie to jednak nie but, ani guzik, ani nawet nie teatr. Życie to film! Jakie są na to dowody? Jednym z najważniejszych jest ten, że jak ktoś się wódki napije i potem nic nie pamięta, to twierdzi, że mu się film urwał. Ponadto życie – podobnie jak film – jest kolorowe”.
Takim oto naukowym wykładem rozpoczyna się surrealistyczny film
Juliana Antonisza o „Kilku praktycznych sposobach na przedłużenie sobie życia”. Pojawi się w nim m.in. magister Zet jedzący makaron czy też Ewaryst – mężczyzna o bardzo miłej aparycji. Satyra
Antonisza opowiada tym razem o starości, entropii, przemijaniu i próbie znalezienia alternatywnych sposobów na ich opóźnienie np. magnesowanie głowy, domową hibernację czy drażnienie prądem ośrodków porostu zębów w korze mózgowej. Wydaje się, że film z lat 70., a nadal stanowi dobrą odpowiedź na propagowany współcześnie kult młodości…