Już słoneczko świeci wysoko na niebie i świeci na ciebie, a drzewa i rośliny pulsują w rytmie przesuwającej się taśmy. Cóż to wszystko znaczy? O co tutaj chodzi? Na te pytanie nie odpowie – jak chciałby narrator – ani profesor, ani dyrektor, co żyje i tyje. Przepływające obrazy w tle – jak dobrze sugeruje tytuł – dziadowskiej ballady, nie wiążą się w żaden logiczny ciąg.
Dziadowski blues to wizja świata pod wpływem alkoholu: „Piję, piję wódkę i nic nie rozumiem, wszystko mi się kiwa, na ziemię się sunę”. W dalszych wersach owej smętnej piosenki wybrzmi jeszcze smutne zakończenie: „ale mnie już nie ma…”