W 1958 roku
Robert Traver wydał głośną powieść opowiadającą o morderstwie i toczącym się w jego następstwie procesie. Nazwisko autora było pseudonimem pewnego sędziego ze stanu Michigan, co dodawało smaczku historii, pozwalając przypuszczać, że czerpie ona z doświadczeń autora na sali sądowej. On sam temu przeczył. Porucznik armii amerykańskiej Manion zamordował właściciela baru. Jak utrzymuje działał w afekcie po gwałcie dokonanym przez przyszłą ofiarę na jego żonie. Obrona przypada Paulowi Bieglerowi, który jednak z początku mało się w sprawę angażuje. Na przeciw niego staje dwóch doświadczonych graczy pewnych zwycięstwa. Wraz z rozwojem sprawy nowe fakty ujrzą światło dzienne, a wyrok będzie się ważył do ostatnich chwil.