Pompenzuballen to spojrzenie na Aleksandrię, wieś, w której Kaczmarek spędzał jako dziecko wakacje, łączą go więc z nią specjalne, bo sentymentalne więzy. Nie jest to jednak nostalgiczna pocztówka, ale zdystansowana, niemal antropologiczna analiza: miejsca, tubylców i ich zagadkowych zwyczajów. Perspektywa Kaczmarka jest spojrzeniem zdziwionego cudzoziemca, spojrzeniem obcego – który kontempluje rozmaite lokalne osobliwości: spotkanie koła gospodyń wiejskich, cheerleaderki tańczące w rytm alarmu samochodowego, zakrapianą libację, czy puszczaną z samochodu audycję o korzyściach zbierania grzybów. Dodatkowy dystans do przedmiotu swoich badań Kaczmarek wprowadza poprzez stylistyczne zabiegi, jakim poddaje swoją narrację: cytuje fragmenty klasycznych filmów czy amerykańskich reklam z lat 50. Ujawnia kulisy castingu, który przeprowadził przed filmem: na którym wszyscy otrzymali to samo zadanie aktorskie. Mieli się po prostu… przytulić. Polską prowincję w
Pompenzuballen ogląda się jak drżący, migotliwy obrazek w kalejdoskopie, wystarczy delikatne przesunięcie i to, co widzimy, zmienia się w coś zupełnie innego.