@Maciek_Przybyszewski
Dobry, ale dziwnie się ogląda – Ostatni film Bruce’a jest całkiem dobry, ale ze względu na dublera występującego w większości scen, dziwnie się ogląda. Niestety dubler nie posiadał talentu aktorskiego Bruce’a i momentami wygląda sztucznie i bardzo nie profesjonalnie. Początek oczywiście z nieśmiertelnym Chuckiem (fragment z "Drogi Smoka") i pojedynek Kareem’em Abdul-Jabbarem to już klasyka. Poza tym od razu widać, który film lubi Quentin Tarantino ;)
Richard Carlson rulez – Richard Carlson to jeden z moich ulubionych aktorów z lat 50-tych występujących w filmach s-f. W "Potworze…" nie zawiódł mnie, ale film generalnie średni. Dużo scen podwodnych, ale mało dynamicznych i momentami przydługich.
Marność – Ni to komedia ni to film obyczajowy. Drętwe dialogi, głupawe teksty i jeszcze głupsze dowcipy. Dziwię się, że wytrzymałem do końca. Moja żona chrapała już po 20 minutach.
Aż 2/10 – Wystawiłem aż 2 (słownie 2) na 10. A to dzięki zamkowi Czocha, gdzie między innymi kręcono to "dzieło". Jedynie on wprowadza jako taki klimat.
Horrory w wykonaniu rodzimym to rzadkość, ale niestety poziom większości z nich jest bliski poziomu chodnika. Podobnie jest w tym przypadku.
Zdrowych, Wesołych i Spokojnych Świąt dla wszystkich eFDeBowiczów i Waszych najbliższych
To nie jest film dla każdego – "Ruchome słowa" to bardzo specyficzny film. Monotonny, wysublimowany i troszkę przegadany. Polski tytuł trochę myli, bo tak naprawdę film to zbiór pojedynczych scen (obrazków – pictures), które mówią do widza (A talking picture). Mówią do widza scenerią, mówią do widza historią, mówią do widza głosami bohaterów.
Historia jest nie odłącznym elementem naszego życia, a w tym filmie pełni szczególną rolę. Rolę tłumaczki współczesności.
Trudny w ocenie – Film obejrzałem po raz drugi jakieś dwa tygodnie temu. W chwili, gdy po raz pierwszy go widziałem w połowie lat 90-tych, miałem niespełna 20 lat i przyjmowałem go jako ciekawostkę. Scena polityczna mnie wtedy najmniej obchodziła. Żyłem czym innym.
Dziś patrząc na film nie mogę go ocenić jednoznacznie. Patrząc przez pryzmat czasu i osób, które z tym filmem są związne jako bohaterowie i twórcy trudno jednoznacznie mi się wypowiedzieć.
Moje zdanie o wielu osobach się jedynie pogłębiło, a o niektórych zachwiało mocno. Oryginalne materiały VHS wykorzystane w filmie do dziś wgniatają w fotel swą wymową.
Jednego jestem pewien to czego nie zrobiono w 1992 z powodu obalenia rządu, jeszcze długo będzie odbijało się nam czkawką.
Drugi po "Nigdy w życiu" – Oglądałem ten film zaraz po premierze, coś koło Walentynek i powiem, że do dziś gdy, któraś ze stacji TV go emituje to chętnie do niego wracam. Naprawdę miło się go ogląda. Dla mnie to druga po "Nigdy w życiu" druga najlepsza polska komedia romantyczna ostatniego dziesięciolecia.
Do tego urocza Julia Wróblewska, w której widz zakochuje się od razu.
Średniak z niezłymi efektami i to wszystko – Bardzo średni film z całkiem nezłymi efektami specjalnymi, choć już wcześniej widzianymi. Parę pomysłów ściągniętych i zaaranżaowanych na potrzeby filmu z innych produkcji, np. siodła skorpionów jakby żwcem zdjęte z olifantów. Poza tym krótki, szarpany i momentami nie logiczny film.
Worthington drewniany bardziej niż Hadesa, który nota bene wg mnie naprawdę jest świetnie wykoncypowany.
Dałem 5 bo lubię klimaty mitologii greckiej i fantasy.
Turf Guy na pierwszy rzut oka posobny do Shreka tylko, że nie zielony, a reszta może być. Nic szczególnego. Coś mi się wydaje, że nie będzie to hit.
Proszę czekać…