Oj. Szkoda, zagrywałem się w Hitmana swojego czasu. Kolstad zrobi z tego wyzutą z atutów gry strzelankę. Nic poza tym.
Marc Forster (koktajl emocji z Marzyciela i Zostań) …. na to bym czekał:-)
@Movieman Też tak pomyślałem najpierw, ale przecież TEAT ma pełnie praw do wszystkich utwór Tolkiena (chyba, że się mylę). Więc nie bardzo rozumiem te ograniczenia – może nie chodzi o prawa autorskie a raczej jakiś rodzaj umowy w sposobie przedstawienia tych wszystkich wątków i historii…..
@Bernadetta_Trusewicz Nazwisko faktycznie absolutnie egzotyczne:-) Skojarzyło mi się z jakimś Inkaskim wodzem:-P Dziękuję bardzo za kilka pomysłów i tropów, jak to ładnie nazwałaś. Na pewno skorzystam, gdy tylko znajdę czas. Jeśli ta wiedza jest na poziomie początkującym, to ja nie mam żadnego poziomu;-( Pozdrawiam
@KubiQ Kwestia gustu. Ja akurat bardzo lubię filmy z MCU. Jednak śmiem twierdzić, że odpowiedź na Twoje pytanie brzmi: nie. Jest rzemiosło, czasami najwyższej jakości (patrz Iron Man), lecz nie ma artyzmu w kreowaniu ról i na próżno tam szukać ról na miarę Leona, Montany czy Corleone (chyba, że masz jakiś przykład a ja to przeoczyłem po prostu:) ) Sami twórcy uważają swoje filmy za formę czystej rozrywki i łatwo przyswajalnej radości z obcowania z kinem. Jestem dokładnie tego samego zdania. Czy twórcy degradują swoje filmy? Nie, gdyż nigdy nie aspirowali do czegoś innego. Więc o degradacji nie ma tutaj raczej mowy.
No Deja Vu:-) Jest dziś, a ja przedwczoraj czytałem tego samego newsa:-D
@KubiQ Myszko, nie myl prawdziwego wkręcania się w rolę, jak to ma miejsce gdzieś koło Day-Lewisa."Nie raz i nie dwa sie zdarzało, że występ aktora mocno wpłynął na postać przez niego graną" – na tym polega prawdziwe aktorstwo przecież. I chyba wiele osób tutaj myli zwykłe wyrobnictwo i rzemiosło (nawet dobrej jakości) z czymś co nazywa się "wcielaniem w rolę"
Boże!!! Wy tak na poważnie, czy żartujecie?!!!! Jakie Animek : dadzą inną ładną dziewczynę….Ty sobie żartujesz czy co? Oczywiście, że w tym momencie Gal Gadot jest jedyną WW i nic tego nie zmieni jakby nie gwiazdorzyła i jakich pieniędzy by nie zażądała. Czy Wy żyjecie w jakiejś innej rzeczywistości? Animek nie masz zupełnie pojęcia o tym, jak działa i jak się kręci showbusiness. A do Asmodeusza: dokładnie stary, w jej filmografii nie ma nic godnego uwagi tak naprawdę. Tylko że TO NIE MA ZNACZENIA. Pan Gracjan uwielbia rozczulać się nad tym co i ile kiedy zarobiło ale w ogóle nie rozumie całej machiny idącej za tymi liczbami. Ps. A z Tobą Animek chętnie się założę, o każde wyzwanie, bo gadasz totalne bzdury…..Wybacz, ale tak zostałem wychowany. Piszę uczciwie i to co myślę. Nie mam nic do Ciebie, ale jeśli jesteś pewny swojego to pomyśl nad założeniami zakładu.
@Movieman "miszele" imion się nie spolszcza:-) Trąci kompjuterem
Mam pytanko. Nie do kina stricte "made in Hongkong". Raczej do kina azjatyckiego. Swojego czasu trafiłem na "Zawieście Czerwone Latarnie" Pana Zhanga. Sięgnąłem w tym okresie po "Drogę do domu" i "Kwiaty Wojny" (które były już bardziej europejskie w warstwie narracyjnej w porównaniu do dwóch poprzednich wg mnie) tego samego reżysera. Później szukając troszkę na oślep obejrzałem produkcję, które nie do końca trafiły w mój gust filmowy. Chciałbym poprosić o pewne pomysły, na filmy czy też reżyserów, (jeśli masz takowe) którzy operują podobnymi środkami wyrazu, sposobem narracji, lepieniem kadrów. Zaznaczę, że "Droga do domu" była dla mnie niezwykłym przeżyciem. Widziałem też "My Blueberry Nights" Kar Wai Wonga. W tym filmie pewne rozwiązania kompozycyjne, mniej – po prostu pojedyncze kadry przypomniały mi o tym, co znaczy magia kina. Jeśli dobrze nakreśliłem, czego poszukuję, bardzo proszę o ewentualne tropy poszukiwań pięknych rzeczy:-)…..
Proszę czekać…