Piszę, bo wszystko inne mniej lubię. Piszę w przerwach od fantazjowania o upiciu się z Billem Murrayem... albo odwrotnie.

AMERICAN FILM FESTIVAL: Certain Women 1

Kino jako literatura, literatura bolesnego faktu. Certain Women to przykład konsekwencji filmowej, gdzie czujesz jakbyś czytał prozę, jedną z tych najsmutniejszych, a niedzianie się jest tutaj umyślnym działaniem, a nie brakiem pomysłu.

Podążamy za historiami trzech bohaterek, bez fajerwerków i zmyślonej dekoracji ich światów Dostajemy po skrawku życiorysu każdej z nich, które składając w całość wysyłają nam kilka wspólnych komunikatów – bezruch w życiu zamieniony w ruch może dalej nas pozostawić w pustym i smutnym miejscu. Laura Wells to prawniczka, którą spotykamy, jak zajmują się sprawą jednego z trudniejszych klientów – niepoczytalnego, oszukanego i smutnego mężczyzny, których w momencie desperacji bierze ją za swoją zakładniczkę. Nie ma w tym nic dramatycznego, bardziej pierwszy odcień beznadziei, bo kończy się jego złapaniem, jej uwolnieniem, a szanse na emocje w barwach niepodstawowych przepadają. Nasza druga bohaterka Gina Lewis chce wybudować dom, ma męża i dziecko. Zamiast entuzjazmu, wygląda jednak jakby odhaczała kolejne punkty na życiowej liście. Nie ma w tym jednak ekspresji bólu, jest automatyzm i cierpienie do środka. Dziecko widzi w niej rozkapryszoną kobietę, a mąż chucha i dmucha na nią, jedna mina bohaterki się nie zmienia – jakby podpiąć jej życie pod aparaturę badającą serce linia byłaby prosta. Mamy jeszcze Jamie, która wiedziona jakimś przypadkowym impulsem wpada na nudne zajęcia prowadzone na prowincji, gdzie pracuje zajmując się końmi. Zajęcia prowadzi Beth Travis, młoda kobieta która sama nie wie do końca o czym opowiada, ale wie jak bardzo nie chce jej się przemierzać wielu kilometrów co tydzień na te zajęcia. Ani Beth ani Jamie nie są nimi zainteresowane, jednak ta pierwszą drugą już tak. Podwozi ją do knajpy kilkakrotnie, raz nawet na koniu w celach urozmaicenia życia sobie i swojej "nauczycielce". Jest jedyną bohaterką w naszym gabinecie chronicznej monotonii, która uszczypnie trochę świat, potarga włosy, podniesie wyżej głowę. Jednak będzie jedynie bardziej zmęczona podrygami, a efekt będzie pokrewny to reszty życiorysów naszych bohaterek.

Niektórzy już nie żyją, tylko jeszcze o tym nie wiedzą i dają się nabrać, że oddychanie i wykonywanie pewnych czynności rozwiąże problem, a satysfakcja to nie jest rzecz konieczna. O tym mądrze opowiada Certain Women. Rytm bardzo statyczny, ale na pewno nie leniwy, tylko raczej powtarzalny nie jest zbudowany bezmyślnie, a bardzo umyślnie – tak właśnie wlecze się życie naszych bohaterek. Ten film nie chce być prawdziwszy od rzeczywistości i nie nuży a boli, wręcz frustruje – bo się nic nie dzieje. Nie wiemy co się stanie, kiedy frustracja osiągnie stan alarmowy, a mięśnie odpowiedzialne za odwagę i wprowadzenie zmian w życiu jednak nie zanikną.

Certain Women to film o kobietach, ale nie girl power movie, ani też nie ostra krytyka zawieszenia i braku odwagi w życiu. To raczej film, który nas przywiązuje, nawiązuje z nami dialog i mówi: mi też jest przykro, ale tak jest. Staje się przedstawicielem realizmu bolesnego. To po prostu długość obrazu samotności.

Ocena: 7/10

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 0

Skomentuj jako pierwszy.

Proszę czekać…