Piszę, bo wszystko inne mniej lubię. Piszę w przerwach od fantazjowania o upiciu się z Billem Murrayem... albo odwrotnie.

Seagal zapytany o molestowanie - wyszedł! 1

Podczas wywiadu udzielanego dla jednego z amerykańskich stacji przez aktora Stevena Seagala padło pytanie o molestowanie i gwałt, o które ostatnio został oskarżony. Aktor zareagował wyjściem ze studio.

Asystentki i aktorki Seagala, z którymi współpracował, powiedziały, że aktor proponował im rozbierane sceny, podczas których sam również sugestywnie rozpinał spodnie, a statystka Regina Simmons wyznała, że została zaatakowana i zgwałcona przez aktora w wieku 18 lat. Miało to miejsce 1993 roku.

Niedawno aktor rozmawiał ze stacją BBC z Kristy Wark. Dziennikarka, bez ataków na aktora odniosła się w pewnym momencie wywiadu do poważnych oskarżeń wysuwanych w stronę Seagala, o których mówią już wszyscy. Sprawa jest poważna, gdyż zajmuje się nią już prokuratura, a sam aktor od początku zaprzecza wszystkiemu. Zobaczcie, jak tutaj zareagował:

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 21

Redox

Prawidłowa reakcja.

Asmodeusz

pewnie coś w tym jest bo jak by ie miał nic na sumieniu to by nie uciekał a jak wiadomo lawina ruszyła więc nikt nawet po tylu latach ie może się czuć obecnie bezkarnie w filmowym światku

Camizi Asmodeusz

A ja bym zrobił tak samo jak on. W związku z licznymi ostatnio oskarżeniami o molestowanie (zazwyczaj niepoparte jakimikolwiek dowodami) media szukają taniej sensacji. Lepiej wstać i wyjść, niż wdawać się w dyskusję na zasadzie "słowo przeciwko słowu".

@Camizi Nie wiemy, jak rozwinęłaby się rozmowa. Nie jestem sobie jednak w stanie wyobrazić przy skali sytuacji przejścia obok tego podczas wywiadu. Gdyby aktor od początku milczał to łatwiej, by mi było zrozumieć przybraną strategię. Jednak gadał na prawo i na lewo o pomówieniach, a nagle ucichł. Może dlatego, że sprawa już jest w prokuraturze i jest poważniej. Chciałam jeszcze zapytać jaki DOWÓD ma przedstawić ofiara molestowania, by był wiarygodny? Miała to nagrać, ma mieć świadków? Jak? Media nagłaśniają, są hienami oczywiście, ale ich hałas też przynosi korzyści, nie tylko dla ich oglądalności i popularności.

@Bernadetta_Trusewicz tylko teraz każdy każdego może tak oskarżyć i jak tu z tym walczyć? Zanim sąd ustali prawdę to aktor/sportowiec może mieć zepsutą karierę. Dodatkowo najlepiej jest mowić po kilkunastu latach zamiast odrazu. Gdzie tu domniemanie niewinności?

@Grzegorz_Derebecki Najlepiej mówić od razu?! Ja wiem, że ciężko się postawić w sytuacji kogoś molestowanego i zgwałconego, jest to wręcz niemożliwe, jeżeli się nie było, ale proszenie o racjonalne i błyskawicznie działanie, no co ty?! Mówienie o tym jest skonfrontowaniem się na nowo z traumą. Przemoc seksualna jest nieustannie marginalizowana i poddawana pod wątpliwość jej wiarygodność. To chyba o wiele bardziej na poziomie psychiki złożona sytuacja! Psychologia zabiera w tej sprawie wielokrotnie zdanie, że ofiary z wyraźnych powodów nie mówią o tym na głos od razu. Przesłuchania Policji, które poniżające, próbują wmówić kobiecie, że sama się o to prosiła albo infantylizują zjawisko. 91 procent kobiet (wiarygodne źródła) nie zgłasza gwałtów właśnie z takich powodów. Kobieta może mieć zepsutą psychikę i generalnie resztę życia. A jeżeli aktor jest niewinny to nie oszukujmy się, spłynie to po środowisku i szybko przeskoczą na coś innego. I jeszcze jedno kariera < zdrowie psychiczne. Chyba stawka jest wyższa, a większość kobiet (nie chcę być jednostronna i nie jestem, gdyż mówię tutaj o stanie rzeczywistym kultury gwałtu na dzień dzisiejszy) zdecydowanie nie robi sobie fejmiku w świetle tego, że były wykorzystywane seksualnie. ALE POPULARNOŚĆ. Więc jaka jest ich intencja coming outu? Oczywiście w tej sytuacji może to nie być prawdą, ale o tym dajmy rozstrzygnąć właściwym organom. Jednak nie traktujmy tych spraw tak małostkowo, tylko dlatego, że jest ich coraz więcej, bo to po prostu okrutne.

@Grzegorz_Derebecki Walczyć powinniśmy o większą świadomość i działania, które uczyniłyby wymiar sprawiedliwości sprawiedliwszym dla ofiar przemocy seksualnej. Tym bardziej, że niestety, ale ja już powtarzam obecny brak podmiotowości w traktowaniu oifar przemocy seksualnej doprowadza do tak przez wiele osób nazywanego, strasznego publicznego linczu. Nie ma innej metody, obecnie. Serio, nie ma.

@Bernadetta_Trusewicz tylko, że obecnie w dobie skandalu jaki wyszedł wszystkich traktuje się na równo i nie ma znaczenia czy ktoś jest winny czy nie to i tak taką łatkę ciężko zmazać

Problemem są ludzie, którzy oskarżają innych w akcie zemsty, dla chwili wątpliwej sławy czy licząc na zadośćuczynienie materialne, a tych nie brakuje.

Problemem jest, że ja patrzę na obie strony w tej sytuacji, równoważąc swoją narrację (mówiąc o możliwe winnym, a nie ferując wyrok i być tak pewnym krzywdy zadanej aktorowi ), a po drugiej stronie nie widzę w ogóle ani krzty wzięcia pod uwagę, że możemy mieć do czynienia z ludzką krzywdą, kontekstu sytuacji z perspektywy potencjalnej ofiary, nie ma próby nawet zrozumienia. Zemsta za gwałt, sławna, bo zgwałcona, pieniążki za gwałt? No bezczelne te kobiety są.

@Bernadetta_Trusewicz Tu nie chodzi o bezczelność kobiet. Miejmy na uwadze że fałszywe oskarżenia o gwałt mają miejsce, to nadal istnieje. Na podstawie badań Journal of Forensic Psychology z 2017 roku, jest to około 5%, przy liczbie oscylującej pomiędzy 4,400 a 5,100 oskarżeń. Co ciekawe, te same badania wskazują, iż w porównaniu z fałszywymi oskarżeniami w innych zbrodniach, gwałt miał najwyższy odsetek tychże nieprawdziwych oskarżeń, blisko pięciokrotnie większy! Nikt nie mówi tu, że każde oskarżenie jest fałszywe, ale to właśnie przez te fałszywe oskarżenia, nie możemy, i nie powinniśmy w ciemno wierzyć w każde takie "wyjście z cienia", zwłaszcza gdy coraz częściej, tego typu publiczne wystąpienia, są robione, przez osoby które ewidentnie kłamią, można znaleźć dowody i poszlaki na potwierdzenie iż ktoś tu próbował podrobić historyjkę

Spójrz na to rozsądnie. Kobieta po kilkunastu latach od rzekomej zbrodni, nagle rzuca oskarżenia w stronę jakiegokolwiek mężczyzny. Nie ma absolutnie żadnych dowodów, no, czasami jest kilka osób które mają swoje opowiastki, no ale nie ma możliwości zweryfikowania ich prawdziwości. Poza jakąś bardzo ekstremalną sprawą, gdzie gwałt spowodował znaczny uszczerbek na zdrowiu dziewczyny, nie ma możliwości pozyskania fizycznych dowodów. Czy nazwiesz tą osobę ofiarą gwałtu, kiedy nie ma na to dowodów? No i co z mężczyzną oskarżonym w tej sytuacji? Mówisz o sprawiedliwości dla ofiar, a co ze sprawiedliwością dla mężczyzny który został oskarżony w oparciu o bardzo wątłe dowody? Pociągnijmy ten hipotetyczny przykład dalej – dajmy na to że został uniewinniony, że sprawa się rozsypała, oskarżenie było fałszywe. I co z tego skoro nadal jest stygmatyzowany przez społeczeństwo? Nadal ma w plecki z powodu tego oskarżenia.

I zanim powiesz coś w stylu "przecież jest uniewinniony, wszystko jest ok", polecam ci te dwa artykuły ( https://www.elitedaily.com/news/teen-caught-lying-about-rape/1801356 ; https://www.barstoolsports.com/barstoolu/sacred-heart-university-girl-admits-she-made-up-a-rape-that-got-two-football-players-kicked-out-of-school-because-it-would-get-her-sympathy-from-a-potential-boyfriend?utm_campaign=SocialflowTw&utm_source=BarstoolTw&utm_medium=Socialflow ). Chciałbym usłyszeć zapewnienia że wszystko jest okej, po zapoznaniu się z tą historią.

Oto w czym tkwi prawdziwy problem. Nie można wierzyć od razu w każde oskarżenie. Można brać udział w akcjach spod szyldu "Believe Her" i innych bzdurach promowanych przez tego typu ruchy społeczne. Ale sam fakt że wychodzisz i opowiadasz rzewną historyjkę, nie znaczy że jesteś ofiarą. Aby być ofiarą, potrzebna jest zbrodnia. Skoro zbrodni nie było, nie było ofiary. A jak określić czy zbrodnia miała miejsce? Potrzebne jest śledztwo i uczciwy proces.

A co do Seagala, trochę jednak głupio że wyszedł. Pytanie nie było w sumie jakimś atakiem, dziennikarka przecież pytała tylko, jak Steven radzi sobie z życiem po oskarżeniach, i czy miały one jakiś wpływ na niego. Nie widzę tu nic co mogłoby sensownie usprawiedliwić taką reakcję, choć z drugiej strony, to Seagal – on słynie z co najmniej ekscentrycznych zachowań…

Animek84 KubiQ

@KubiQ "Spójrz na to rozsądnie" #najzabawniejszy tekst napisany do feministki :D

@KubiQ Dziękuję za merytoryczną wypowiedź. Krótko napiszę, ponieważ "wkładasz" mi w usta, coś czego nie ma w mojej wypowiedzi. Ja nie powiedziałam, że ten aktor jest winny gwałtu i molestowania. Ja tylko określiłam krytycznie jednostronność wypowiedzi tu obecnych, znieczulicę, która mnie przeraziła i oczywiste założenia z drugiej strony dyskutujących, że tego nie zrobił. Więc to "w ciemno", o którym mówisz nie dotyczy mnie. Tak, mówiłam od początku o właściwych organach, które o tym zadecydują. Tylko, że też wspomniałam o jednej kwestii, dlaczego kobiety tak rzadko się w ich stronę zwracają albo zwlekają i czym to jest spowodowane. Po prostu nieudolnie chciałam zrównoważyć dyskusje i trochę jestem przerażona, szkoda że niezdziwiona brakiem szukania tak gorąco statystyk w drugą stronę o kobietach (i to nie jest tak, że powinnam robić je ja, bo jestem kobietą!), które wychodzą z rozprawy sądowej z traumą na całe życie i świadomością, że zwyrodnialec hula sobie dalej po świecie. To wszystko z mojej strony.

@Bernadetta_Trusewicz Mógłbym powiedzieć, że ty także sugerujesz coś czego nie ma w mojej wypowiedzi. Ja również nie poruszałem sprawy Seagala. Cały scenariusz który przedstawiłem był hipotetyczny, a i historia którą przedstawiłem, w tych linkach, to tylko jedna z wielu, do podparcia zupełnie innego potencjalnego argumentu. Nawet w jednym ze zdań zawarłem "Pociągnijmy ten hipotetyczny przykład dalej" – choć rozumiem, że mogło być to zbyt subtelne. Na pewno bardziej subtelne, od specjalnego akapitu w mojej wypowiedzi, poświęconego aktorowi. I to nawet nie tyle jego winie (co jest tematem na zupełnie inną dyskusję, bo bądź co bądź Seagal, trochę porąbanych rzeczy ma na sumieniu), co po prostu jego reakcji na zadane pytanie.

Co do statystyk, szukałem statystyk nie po to by coś specjalnie udowadniać, ale chciałem użyć w miare konkretnej liczby jeśli chodzi o ilość fałszywych oskarżeń do budowy mojego argumentu. Nie lubię nie mieć nic na uzasadnienie mojej wypowiedzi, a przynajmniej po działalności w redakcji, bardzo mocno zacząłem na taki research stawiać. To powiedziawszy, postanowiłem poszukać troszeczkę statystyk w kwestii o której mówisz, i jakimś dziwnym trafem, nie byłem w stanie znaleźć żadnego raportu który podałby procent tego typu przypadków. Nie żeby to miało znaczenie. Tak jak mówię, nie wyskakiwałem ze statystykami po to by sobie wyskoczyć i poudawać mądrego człowieka, chciałem jedynie zbudować mój argument.

Ale ze statystyk które udało mi się odnaleźć, skoro tak bardzo ci na nich zależy, to tak, średnio 30% ofiar ma symptomy Zespołu stresu pourazowego po 9 miesiącach od ataku. Do tego 70% ofiar odczuwa spory niepokój, do końca życia, a pomiędzy 34% a 84% będzie gorzej sobie radzić w pracy lub szkole (wahania zależą od relacji ze sprawcą). 33% rozważa samobójstwo. 13% je popełnia. To bez wątpienia straszne, i jestem absolutnie pewny, że nikt nie życzy nikomu bycia ofiarą straszliwej zbrodni jaką jest gwałt. I na pewno wszyscy komentujący zgodzą się ze mną, że ofiarom zbrodni należy się sprawiedliwość i pomoc. Bez dwóch zdań.

Ale w swojej wypowiedzi, znowu stosujesz pewne połączenia które pozwalają wyciągać dość dziwne wnioski, które potem można w niezręczny sposób obrócić przeciwko tobie. Tym razem użyję konkretnego cytatu, żebyś nie oskarżała mnie o wkładanie czegokolwiek w twoje usta. Wszak, chcemy uniknąć fałszywych oskarżeń, prawda? ;-)

"Po prostu nieudolnie chciałam zrównoważyć dyskusje i trochę jestem przerażona, szkoda że niezdziwiona brakiem szukania tak gorąco statystyk w drugą stronę o kobietach (i to nie jest tak, że powinnam robić je ja, bo jestem kobietą!), które wychodzą z rozprawy sądowej z traumą na całe życie i świadomością, że zwyrodnialec hula sobie dalej po świecie."

Po pierwsze, jak najbardziej powinnaś zrobić poszukiwania tego typu statystyk. Nie dlatego bo jesteś kobietą, ale dlatego bo możesz ich użyć by zbudować argument który będzie w lepszy sposób reprezentował twoje podejście i to co chcesz przekazać.

Po drugie, trochę poważniejsze, cały koncept wokół którego jest zbudowane zdanie o wyjściu z rozprawy sądowej i zwyrodnialcem na świecie, wydaje mi się trochę grubymi nićmi szyte. No bo bądźmy szczerzy, jedyna sytuacja w której facet nie zostałby skazany, byłaby gdyby… nie było na niego dowodów. To oznacza, że "ofiara" tak naprawdę "ofiarą" nie jest. To oznacza, że mężczyzna, niezależnie od tego jak bardzo niesympatyczny by był, wcale nie zawinił. To oznacza, że oskarżenie było bezpodstawne. To bardzo prosty ciąg myślowy który troszeczkę nie gra ze zdaniem – i tutaj kolejny cytacik:

“Więc to "w ciemno", o którym mówisz nie dotyczy mnie."

To "w ciemno" dotyczyło wierzenia w ciemno bezpodstawnym oskarżeniom. Więc, tutaj już trochę, znowu hipotetyzuję, zaznaczam, żeby nie było że stawiam cię jako osobę która oskarża aktora o bycie gwałcicielem, ale jednocześnie cały kontekst twojej wypowiedzi, sprawia wrażenie, jakby jednak to "w ciemno" bardzo ciebie dotyczyło.

No bo jaki może być inny powód tego typu sytuacji, gdzie "ofiara", osoba oskarżająca, wychodzi z sali sądowej, ze świadomością, że oskarżony obronił się i został uniewinniony? Powód nie powinien wkraczać w terytorium teorii spiskowych.

A więc podsumowując moją przepełnioną hiperbolami i suchymi żartami wypowiedź, Bernadetto, tu nie chodzi o to czy Seagal jest winny czy nie. Wędrówka kontynentów fascynuje mnie bardziej niż wina Seagala w tej kwestii. W mojej wypowiedzi chodziło tylko i wyłącznie o to, iż chcący czy nie, twoje komentarze nosiły znamiona tendencji do "zachęcania do wiary" i walki z "rape culture" która to "kultura" tak bardzo nie istnieje. W instytucjach sądowych istnieje coś takiego jak "domniemanie niewinności". Każdy oskarżony dopóki nie zostanie mu to udowodnione, jest niewinny. To co ty robisz w swoich wypowiedziach jednak, to sugerowanie, że każda ofiara, niezależnie od racjonalności oskarżeń jest jak najbardziej prawdziwa, a każdy oskarżony to "kolejny zwyrodnialec". Nawet jeśli ten zwyrodnialec, został oczyszczony ze wszystkich zarzutów.

I to jest jedyna rzecz którą wszyscy chcą ci tutaj wytłumaczyć.

Gnom_Ogrodowy KubiQ

Co jednak jest w sytuacji kiedy oskarżony jest niewinny? Zapraszam do gnomelionu poniżej:

Gnom by tu wprowadził pojęcie innego rodzaju ofiary – osoby "niesłusznie oskarżonej". Są sytuacje kiedy ktoś kłamliwie przypisuje osobie coś czego nie zrobiła. I jak ma w tym przypadku czuć się taka osoba, kiedy doskonale zdaje sobie sprawę, że to nieprawda? Co chwila odpowiadać na rozdmuchiwane przez media plotki i bezpodstawne wyroki opinii publicznej? Dlaczego taka osoba ma się w ogóle do takiego czegoś ustosunkowywać w przypadku kiedy jest niewinna? Upewniać jakieś lemingi internetowe (lub telewizyjne), że tego nie zrobiła? Po tysiąckroć odpowiadać na niesłuszne zarzuty wyssane z palca? Od wyrokowania jest sąd i powinno się czekać się na prawomocny wyrok sądu a później komentować. Tym bardziej dlaczego ma zostać zrujnowana kariera takiej osoby skoro mogą to być wierutne kłamstwa oskarżyciela? Jak słusznie zauważył @Grzegorz_Derebecki powinno być coś takiego jak domniemanie niewinności. Ten Hollywood to jedno wielkie kłamstwo.

Dziękuję i pozdrawiam… Albusa Dumbledore’a. On udowodnił wszystkim jak dużą wagę mają dowody. Gdyby nie on Harry by wyleciał ze szkoły. Dowody a przypuszczenia to dwie różne sprawki.

Malinowski KubiQ

@KubiQ @Bernadetta_Trusewicz Myślę, że całość dyskusji sprowadza się do bardzo poważnego wniosku – sprawy o molestowanie seksualne są bardzo kontrowersyjne, tym bardziej w dobie tak wielu oskarżeń, walki o równouprawnienie, feminizmu i politycznej poprawności. Uważam, że sytuacja i sam materiał podany w newsie rodzi pytanie… Co tam się właściwie stało? Nie od dzisiaj wiadomo, że Seagal jest oskarżony itd. Dlaczego pani redaktor o to spytała, tak bezpośrednio? W moim odczuciu, sam aktor i jego prawnicy mogli przed wejściem na żywo uzgodnić ze stacją, że takich pytań nie będzie… Skoro proces się toczy, aktor jest na świeczniku to po co kolejne kontrowersje? W takim wypadku, jego wyjście ze studia jest całkowicie zrozumiałe. Nie dokładajmy do tego mowy nienawiści, bo temat molestowania i afer na tle seksualnym jest szalenie istotny… Taki dialog i takie formy dialogu (na całym świecie), właśnie wokół procesu powodują fale hejtu wobec feministek itd. Dopóty dopóki istnieje coś takiego jak domniemanie niewinności, proces się toczy, to dajmy temu trwać… Nie ma potrzeby wsadzania kija w mrowisko.

i_darek1x

…knur putina ;)

ZSGifMan i_darek1x

@i_darek1x Haahaahaa :)
Istny doktor Paj-chi-wo ;D

Proszę czekać…