Wednesday Addams jest bardzo silnym charakterem. Pod płaszczem odpornej na emocje pasjonatki morderczych zagadek kryje się wrażliwa osoba, która dla najbliższych gotowa jest zabić przeciwnika. 8
Na wieść o serialu, który skupia się na mojej ulubionej bohaterce kultowego już filmu Rodzina Addamsów, zaczęłam odliczać dni do jego premiery. Historia Wednesday przyciągnęła moją uwagę już od pierwszego odcinka, stale utrzymując mnie w napięciu przy ekranie telewizora.

Jenna Ortega jest zaledwie 20-letnią aktorką, która dopiero zaczyna podbijać branżę filmową. Do tej pory zabłysnęła w takich produkcjach jak Krzyk, Iron Man 3 oraz serial Ty. Udział w serii w reżyserii Tima Burtona z pewnością otworzy młodej aktorce wiele ścieżek do rozwijania dalszej kariery. To, co zachwyciło mnie w odtwórczyni głównej roli, to zdecydowanie jej minimalna gra aktorska. Świetne operowanie mimiką twarzy oraz praktycznie całkowity brak ulegania emocjom sprawiło, że tytułowa bohaterka zachowała swój wyjątkowy charakter znany nam z poprzednich filmów o rodzinie Addamsów. Mam wrażenie, że Jenna nie odegrała Wednesday, tylko po prostu się nią stała. Wniknęła w jej świat, próbując zrozumieć motywacje bohaterki, co pozwoliło jej na zrealizowanie się w tej roli.
Pomimo płynących lat, zmiany obsady oraz osadzenia rzeczywistości filmowej w zupełnie innych realiach, serial Wednesday kontynuuje konwencję uniwersum rodziny Addamsów. Już sama czołówka, pojawiająca się tylko w pierwszym i ostatnim odcinku, nawiązuje do kultowych filmów o rodzinie dziwolągów z lat 90.

Serial o córce Mortici i Gomeza Addamsów pewnie nie pozostanie dłużej w mojej pamięci niż jego pierwowzór. Był to jednak bardzo miły oraz zaskakujący powrót do bohaterów, u boku których dorastałam.
Sama postać Wednesday to jakieś 99% sukcesu tego serialu. I pod kątem wizualnym, i pod kątem jej kąśliwych i pełnych wisielczego humoru tekstów. Reszta jest właściwie nijaka. Ok, polubiłem jeszcze postać Enid. Ale czy to wystarcza, by polecić ten serial? Pewnie, że tak! Choć fakt faktem jego fenomen opiera się tylko i wyłącznie na głównej bohaterce. Co do fabuły – szkoda, że zbyt łatwo się domyślić, kto jest odpowiedzialny za całe zamieszanie. Jednocześnie jestem pełen obaw, że ekscentryzm Wednesday runie w gruzach w kolejnych sezonach (będzie coraz bardziej otwarta na innych, doświadczy miłości itd, przez co ten jej dziwny urok, stanowiący o sukcesie serialu, odejdzie w zapomnienie).