Weekend

4,7
Świat dużych pieniędzy, przebiegłych mafiozów, cwanych policjantów i przystojnych gangsterów, a w tym świecie: błyskotliwy Max (Małaszyński), jego narwany brat Gula (Lewandowski), zabójcza Majka (Socha), dwie tajemnicze walizki i hektolitry sztucznej krwi, których nie powstydziłby się mistrz Tarantino.

Długi weekend po Weekendzie 1

Weekend dla większości z nas to okazja do relaksu i odpoczynku. Te dwa dni są idealnym czasem na odstresowanie po ciężkim tygodniu pracy i możliwością przygotowania się przed tym nadchodzącym. Dobrą formą spędzenia wolnego czasu jest wybranie się do kina lub wypożyczenie jakiegoś filmu. Niestety pośród dostępnych produkcji znajduje się dużo małowartościowego kina, które zalatuje tandetą i robi z nas, widzów, idiotów do potęgi entej. Z przykrością muszę stwierdzić, że rodzime produkcje przodują w tym gronie.

Weekend (2010) - Paweł Małaszyński, Małgorzata Socha (I), Michał Lewandowski (I)

Lata świetności Cezarego Pazury, zarówno w sferze filmowej, jak i scenicznej, dawno przeminęły. Aktor, który swoimi kreacjami na stałe wpisał się w historię polskiego kina, nie potrafi już błyszczeć oryginalnością, przez co zamiast przyciągać, bardziej irytuje. Pazura postanowił więc poszerzyć własne horyzonty z nadzieją, że spełni się w roli reżysera i rzuci nowe, świeże światło na swoją osobę, co da mu poklask oraz pozwoli wspiąć się ponownie na piedestał.

Cezary Pazura na debiut reżyserski wybrał komedię. Najgorsze jest to, że naprawdę dobrych filmów z tego gatunku nie było wiele, wręcz można stwierdzić, że wcale. Pazura zapewne liczył, że kinomani nie będą zbytnio zwracać uwagi na treść i formę, tylko swoją osobą oraz plejadą polskich gwiazd (Małaszyński, Frycz, Socha, Wilczak) w obsadzie przyciągnie widzów. Reżyser miał pecha - bardzo się pomylił.

Weekend (2010) - Anna Karczmarczyk, Michał Lewandowski (I)

Weekend to opowieść o... I tu pojawia się mały problem. Można obejrzeć ten film wielokrotnie i z ręką na sercu, trudno go streścić. Nawet streszczenie na pudełku DVD nic nam nie mówi. Co z filmu wiemy… Jest para gangsterów Max (Małaszyński) i Gula (Lewandowski), którzy postanawiają przejąć władzę w mieście. Na początku chcą zdobyć dwie walizki, jedną wypchaną pieniędzmi, a drugą narkotykami. Aby tego dokonać muszą pokonać gang Cyganów, przechytrzyć policję oraz uporać się z tajemniczą kobietą o imieniu Maja (Socha). Fabuła z pozoru przejrzysta, jednak w rzeczywistości mało treściwa.

Pazura zachłyśnięty kinem amerykańskim chciał stworzyć jego polską wersję, co doprowadziło do pastiszu własnego dzieła. Komedia powinna bawić, może nie zawsze powalającym na kolana humorem, ale robienie z widza idioty to naprawdę lekka przesada. Już pierwsza scena, oprawiona niesmakiem i wulgaryzmami, mówi o poziomie produkcji. Grunt to na wstępie walnąć z grubej rury i co chwilę dorzucać jeszcze do pieca. Weekend to sztuka marnotrawstwa pieniędzy bez grama pomysłu na ich wydanie. Akcja nie wiąże się ze sobą, dialogi powinny zostać całkowicie pominięte, zwłaszcza te niecenzuralne, a gra aktorska prosi o pomstę do nieba. Próba wykorzystania scen a’la Matrix jest tak żałosna, że płakać się chce.

Weekend (2010) - Paweł Małaszyński, Paweł Wilczak

Polskie kino komercyjne pokroju filmu Weekend naprawdę mija się z celem. Jeśli twórcy planowali obrazić polskiego widza, udało im się to w stu procentach. Można bawić się kinem (najlepszym przykładem są produkcje Tarantino, Rodrigueza), ale należy pamiętać, że wszędzie obowiązują jakieś reguły. A zniechęcanie do siebie widza, na pewno do nich nie należy.

Obecna forma sceniczna Cezarego Pazury jest adekwatna do poziomu jego debiutu reżyserskiego. W dobie zalewającego nas kiczu, chcielibyśmy chociaż na chwilę dać upust swoim emocjom i polegać na rodzimych produkcjach. Niestety musimy obejść się tylko smakiem, zbyt często drażniącym nasze podniebienia bardziej niż źle doprawiona chińszczyzna.

1 z 4 osoby uznało tę recenzję za pomocną.
Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 27
dawidek98 1

Ode mnie 1. Ale tylko i wyłącznie za rolę Jana Frycza i jego zabójcze teksty ("Brawo, wygrałeś talon na k***ę i balon!"). Sceny z nim i Malinowskim naprawdę powalają – gdyby nie on to dałbym mu zero.

Redox 1

Zabójczo nieciekawie – W filmie pt. "Idiokracja" z 2006 r. jest scena, w której w kinie na widok pierdzącego tyłka widownia kona ze śmiechu. Czemu o tym wspominam? Otóż w debiutanckim filmie Cezarego Pazury jest podobna scena, w której w windzie jeden z mężczyzn puszcza bąka. Przeglądając różne fora natknąłem się na wiele wpisów, w którym użytkownicy relacjonowali podobną reakcję co na początku wspomnianym filmie "Idiokracja" u polskiej publiki.

Kiedy pierwszy raz obejrzałem zwiastun produkcji wyglądał on irracjonalnie, nielogicznie już na poziomie najprostszej promocji filmu, a ponad to podpierając się nic nie mającymi ze sobą wspólnego filmami jak "Pulp Fiction", "Matrix" czy "Casino Royale". I taki faktycznie film twórcom wyszedł. Pozbawiony najmniejszej logiki, z postaciami, z którymi naprawdę trudno jest się sympatyzować i im kibicować.

Głównym problemem filmu jest to, że twórcy traktują go za bardzo na serio. Mimo, że czasami trafi się jakiś nieudolny żart to i tak nie próbują nawet pójść w stronę pastiszu kina akcji. Tak chwalone sceny akcji (jakoby pracowała nad nimi cała ekipa "Casino Royale", a pewnie w produkcję włączony był asystent asystenta jakiegoś technika) prezentują się naprawdę mizernie. Wszystko w paskudnym slow motion, a na dodatek powtórzono zabieg z "Dublerów" z 2006 r. z ujęciami wystrzelonych pocisków.

Przez pierwszą godzinę kompletnie nie wiadomo dokąd zmierza akcja. Zdarzenia są przypadkowe, fabuła całkowicie niespójna i dziurawa. Żadnej puenty, za to na siłę dodane żałosne wręcz nawiązania do kina Tarantino od niemalże identycznych ujęć (zza pleców Małaszyńskiego i Lewandowskiego czekających przed drzwiami jak z "Pulp Fiction") po fetysz stopami kończąc na kopii sceny ze "Wściekłych psów" – tortury połączonej z tańcem.

I trudno uwierzyć, że reżyser Pazura kiedyś grywał w polskich klasykach kina sensacyjnego. W filmie też na chwilę pojawia się Olaf Lubaszenko. Filmy tego pana wyraźnie wskazują tendencję spadkową (od całkiem znośnych "Chłopaki nie płaczą" i "Poranku kojota" do "Złotego środka" i sequelu swojego własnego filmu "Sztos"). Jeżeli tak samo ma być z Cezarym Pazurą to poziom infantylności już przy jego drugim filmie osiągnie zabójczy poziom…

1/10

FatShopen 3

Nieudany film *UWAGA! SPOILERY! * -

Mimo naprawdę pozytywnego nastawienia film mi się nie podobał. Według mnie film jest zlepkiem kilku na żywca zerżniętych pomysłów między innymi z filmów Tarantino czy Matrixa, osadzonych w słabej historii. Dialogi i dowcip, który mnie nie rozśmieszył przekładany jest setkami wulgaryzmów. Scena pościgowa z rażącymi błędami. Postaci jakieś takie nijakie. Wg mnie Wilczak zawiódł, Malinowski zagrany kiepsko, Zupełnie nie rozumiem sceny, w której Jonny zabija chłopaka przywiązanego do łóżka. Czy to w połączeniu z jedną z ostatnich scen filmu miało pokazać, że Jonny nie jest gejem i tylko udawał?. Na plus chyba rola Jana Frycza, ale to i tak za mało żeby ten film mógł się obronić. Ode mnie 2/10 lub 3/10.

master602 7

7/10 – całkiem niezły filmik polecam

rast26 7

7/10 – Widze ze zdania sa podzielone, wrecz przewaza szala na nie:-( ale mnie osobiscie film bardzo sie podobal, moze fabula nieco naciagana i w duzej mieze zapozyczone stare numery z innych produkcji natomiast wreszcie znowu moglem obejzec polska komedie z rozbrajajacymi tekstami ubaw po pachy. Polecam

Więcej informacji

Proszę czekać…