Garfield przybył... zobaczył... zwyciężył: Big Bena, Buckingham Palace, Scotland Yard oraz swoje nowe ulubione danie: paszteciki nadziewane mięsem (OK, to jeszcze nie lasagna, ale nie można mieć wszystkiego). Aby przygoda okazała się godna tak fenomenalnego kota, Garfield zamienił się miejscami z Księciem - królewskim kotem, który właśnie odziedziczył zamek. Teraz zamek należy do Garfielda - czy komuś należałby się bardziej? opis dystrybutora
Taki sobie – Jest kilka momentów gdzie można się pośmiać, troche nudzi, sporo humoru sytuacyjnego. Sens w tym, że nie wszystko co ma śmieszyć, śmieszy (ale to zależy jaki kto ma humor). Nie jest to ten Garfield, którego znam z komiksów i kreskówki. Zrobili bardziej z tego film familijny na niedziele, dla całej rodziny.
Porażka! – Ten film jest całkowitą klapą! Prawie nic śmiesznego, a w takim filmie o TAAAKIM kocie śmiech powinien towarzyszyć na sali przez cały czas… W porównaniu do pierwszej części przegrywa 0:3! Takie jest moje zdanie. Jeśli ktoś się z nim nie zgadza, trudno. ZAWIODŁEM SIĘ NA TYM FILMIE!
Pozostałe
Słabiutka ta produkcja, o ile jeszcze jedynka była w miarę, no to w przypadku dwójki kiepsko