Za nami połowa drugiego sezonu – Jak dla mnie serial rozkręcił się. Drugi sezon to taka mroczniejsza wersja Strar Trek Voyagera. Dwa najlepsze odcinki to Cloverdale (odcinek piąty) i Odwiedziny (odcinek dziewiąty)
5 odcinków minęło… – I chyba niedługo zakończy się moja przygoda z tym serialem. W ciągu tych odcinków mieliśmy 2 rozciągnięte do granic możliwości historie odegrane przez niczym nie wyróżniające się postacie. Nie lubię Atlantisa, więc mogę porównać to z SG-1, gdzie już po pierwszym odcinku obserwowaliśmy pełnokrwistych bohaterów. Tu też przychodzi fatalne dla Universe porównanie z SG1 jeśli chodzi o piloty, gdzie tam Air do Children of the God ?
Może to wina aktorów? Nie wiem, dziwna to teza bo Robert Carlyle ma dorobek chyba większy niż Richard Dean Anderson wraz z całą ekipą oryginalnego serialu razem wzięci. Nie wiem zresztą co skłoniło tego kinowego aktora do akurat tego projektu, wprawdzie rzadko zdarza się aby główna postać serialu była aż tak antypatyczna, ale dr Rush kompletnie nie wzbudza innych odczuć widza, przez co jest strasznie jednowymiarowy. Mógłbym jedynie pochwalić Justina Louisa (a właściwie już Louisa Ferreirę) którego postać twardego dowódcy jako jedyna ma w sobie trochę życia.
Nie chciałem w tym przydługim wywodzie tradycyjnie narzekać że ,,za mało się strzelają i po mordach leją", tylko, że tak rzeczywiście jest, najgorzej, że twórcy nie oferują nic w zamian.
PS 6 odcinek okazał się dużo lepszy od pozostałych, może jednak serial jeszcze się rozkręci
A teraz już cały sezon za nami i co się zdarzyło? Praktycznie nic. Mnóstwo naciąganych odcinków, brak wyjść na planety. Dopiero w przedostatnim odcinku coś zaczyna się dziać. Oczywiście będę oglądać nadal, ale na razie mam wrażenie, że brakuje im budżetu i dlatego wszystko dzieje się na statku i w gronie stałej obsady.
Pozostaje mieć nadzieję, że drugi sezon wniesie coś więcej, bo przy swoich poprzednikach serial wypada na razie blado (poza grą aktorską, której nie można nic zarzucić).
Pozostałe
Proszę czekać…
szkoda że skończył się tak bez odpowiedzi…. – i to mnie najbardziej drażni obejrzałem wszystko ze śwata stargate, ten serial okazał się odmieny od innych bardziej przypominał galactice…dużo, rozmów osobistych dramatów. Mnie to osobiście męczyło ale przebrnołem bo pomysł jest jak janbardziej trafiony :D jednak zakończenie serialu dobiło mnie całkiem…