Ogromny, morski jaszczur niszczy statki na morzu japońskim, a następnie atakuje jedną z wysp tamtejszego archipelagu. Zaalarmowane władze robią wszystko by namierzyć i zniszczyć stwora, ale Godzilla nic sobie z tego nie robiąc atakuje Tokio. Asmodeusz
A ja powiem: nie, nie warto. Dlaczego? Ponieważ wersja amerykańska zdecydowanie różni się od japońskiej – wycięto olbrzymią część materiału, dotyczącą głównie tematu bomby atomowej (nie ma między innymi oryginalnego początku, odnoszącego się do prawdziwych wydarzeń, kiedy kilku rybaków zmarło w wyniku napromieniowania po amerykańskich testach atomowych).
Dlatego jeśli ktoś chce koniecznie obejrzeć "Godzillę" – a warto, bo ten film nadal trzyma sie pod względem aktorskim i technicznym – to niech szuka wersji oryginalnej, japońskiej z 1954 – tej BEZ amerykańskiego reportera.
Na pewno japońska wersja jest poważniejsza – ale co się dziwić Amerykanom, że wycięli niewygodne dla siebie elementy? Wszak ledwie kilka lat wcześniej wynieśli się z Japonii, nie mówiąc juz o tym, że sami ja zatomizowali…
A co do Godzilli – Japończycy nakręcili 28 filmów z tym gadem; spora część się zestarzała i nie da sie oglądać ich inaczej, niż jako komedie, ale kilka z nich nadal robi znakomite wrażenie – od siebie polecam "Godzilla vs. Hedora", klimat nieco podobny do tego z pierwszego filmu i nie ma zbyt wielu humorystycznych wstawek, które we wcześniejszych filmach potrafiły zepsuć nastrój.
No to jest akurat jedna w bardziej idiotycznych części – raz, że występują tam gigantyczne, kosmiczne karaluchy, a dwa, że jest to jeden z filmów, w których najmocniej widać tendencję do wykorzystywania starego metrażu z poprzednich filmów – ot, raz potworki walczą nocaą w mieście, a za chwile w dzień na jakimś odludziu.
Bajka :>
Pozostałe
nieco śmieszne ale ciekawe – jeden z ciekawszych filmów o Godzilli i chyba pierwszy w którym ludziom udało się zniszczyć potwora, mimo lat ciągle warto to zobaczyć