Słowo reżyserki
Holokaust skonfrontował ludzkość nie tylko z niewyobrażalnym wręcz bestialstwem i horrorem, lecz również – po raz pierwszy w historii – z jego systematyczną dokumentacją. Znaczne bardziej niż cokolwiek innego, fotograficzna dokumentacja tej tragedii na zawsze zmieniła sposób, w jaki archiwizowana jest przeszłość. Okrucieństwa popełniane przez nazistów były fotografowane z większą intensywnością, niż jakiekolwiek zło wcześniej lub później. Od czasów wojny te obrazy, nakręcone przez ewidentnych przestępców, były przedmiotem manipulacji. W najlepszym przypadku służyły jako ilustracja historii, w najgorszym – jako historyczna prawda.
Zdając sobie sprawę, że nikt, kto mógłby dać świadectwo tamtym wypadkom, nie ocalał, próbowałam w tym filmie przetestować nieme materiały filmowe, które pozostały (jako jedyne) po tym zdarzeniu. Starałam się krytycznie spojrzeć na potencjał tego zapisu, aby zbadać zarówno jego udawaną przecież prawdziwość, jak i sposób, w jaki został on spreparowany.
Ciekawiło mnie, w jaki sposób archiwalne materiały kręcone przez oprawców poświadczają cierpienie ich ofiar. Interesowało mnie również to, gdzie kończy się realność filmu, a zaczyna manipulacja. Moim zdaniem ma to miejsce wraz z momentem, w którym ofiara spojrzy w kamerę. To właśnie w tym spojrzeniu zawiera się cała emocjonalna prawda, której w żaden sposób nie jest w stanie zniszczyć mechanizm propagandy. To jedyna prawda, której nikt nie jest w stanie wykraść i posiąść. Prawda, która pozostaje na zawsze i poświadcza, że tu byliśmy i istnieliśmy w tym świecie. Przekazuje to, czego słowa nie są w stanie opisać.
Chciałam przedstawić w filmie to właśnie przesłanie, a jednocześnie zakwestionować sposób, w jaki w XXI wieku patrzymy na przeszłość. Chciałam zaburzyć tkwiące w nas przekonanie o pełnej i właściwej znajomości historii, a tym samym wzmocnić emocjonalną zdolność do patrzenia na nią poza płaszczyzną czasu.