Film oparty na opowiadaniu H. P. Lovecrafta. Dwaj naukowcy konstruują rezonator stymulujący, nieużywaną przez człowieka szyszynkę mózgową. Niespodziewanie dzięki niej udaje im się otworzyć portal do innego wymiar. Po jakimś czasie, pojawiają się jednak stworzenia z tej nieznanej rzeczywistości, które atakują naukowców. W wyniku całego zajścia Dr. Pretorius zostaje zabity przez jedno z nich, a Dr. Tillinghast uznany przez policję za jego zabójcę. Chcąc oczyścić się z zarzutów Tillinghast, postanawia włączyć maszynę przy światkach, ale Pretorius wcale nie umarł i w swojej nowej formie wciąż czeka przy portalu. Asmodeusz
7/10 – Stuart Gordon tuż po Reanimatorze znowu sięga po Lovecrafta i Jeffreya Combsa, ze słabszym choć nadal niezłym skutkiem. Groteskowy, pełen obrzydliwości, krwawy film o zabawach z innymi wymiarami którego nie powstydziłby się Cronenberg z tamtego okresu. Do tego dobre efekty praktyczne i już trochę nieświeże efekty optyczne (ach te latające meduzy i robactwa), jak zwykle radośnie szarżujący Jeffrey oraz blondynka z Reanimatora i Ken Foree ze Świtu żywych trupów. Mimo paru niedociągnięć w scenariuszu i kilku nieudanych scen oglądało się to naprawdę dobrze.
Pozytywne zaskoczenie. – Ten film napewno bedzie budził skrajne uczucia. Mi się podobał. Dobrze dopracowane detale w charakteryzacji potworów jak na ten rocznik. Będę poszukiwał innych filmów Gordona. W ciekawej tematyce siedzi.
Dość kiczowata adaptacja Lovecrafta, jeśli w ogóle tak ją można nazwać (opowiadanie kończy się w momencie, gdy film dopiero się zaczyna). Raczej nie przestraszy, a zachowania bohaterów czasem budzą politowanie, ale w kategoriach guilty pleasure sprawdza się dobrze.
Jeśli nie podchodzisz do horrorów z przymrużeniem oka, to do tego nie podchodź wcale.
Pozostałe
Jest to kolejny świetny film Stuarta Gordona po Re-Animatorze, który bardzo dobrze przełożył na ekrany magię opowiadań samotnika z Providence. Znowu dostajemy genialne efekty praktyczne, które nawet dzisiaj robią wrażenie, Jeffrey Combs ponownie szaleje na ekranie. Jednakowoż tym razem nie mamy do czynienia z komedią, co to to nie. From Beyond jest bardziej poważny od poprzedniej produkcji. Czy to coś złego? Nie powiedziałbym.
Natomiast co do samej fabuły i tego co się dzieje na ekranie no to cóż, dostajemy coś naprawdę dziwnego i zarazem szalonego. Takie właśnie rzeczy chce się oglądać w adaptacjach powieści Lovecrafta.