Zamieszkaj w domu nad jeziorem... 9
Zaczynając oglądać ten film, nie miałam zbyt dużych oczekiwań. Potrzebowałam trochę relaksu i akurat padło na tą pozycję. Zostałam bardzo mile zaskoczona.

Może zacznę od początku. Film opowiada historię młodego architekta Alexa (Keanu Reeves) i pięknej pani doktor Kate (Sandra Bullock). Komunikują się oni za pomocą skrzynki pocztowej, zostawiając w niej listy. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż Alex żyje w 2004 roku, a Kate w 2006... Niewinne rozmowy przeradzają się w piękne, pełne miłości listy.
Do gry aktorskiej nie mam żadnych zastrzeżeń. Aktorzy nie snuli się po planie jak w niektórych takich produkcjach. Sandra Bullock wyglądała ślicznie i do tego jeszcze coś mówiła. No i widzimy inne oblicze Keanu Reeves'a (niż te dobrze nam znane akrobacje z Matrixa).

Ogromny plus za scenariusz. Ciekawy i wciągający. Jest to główny atut tego filmu i dlatego taka wysoka jest moja ocena. David Auburn spisał się na medal. Może był już jakiś film tego typu, ale ja się jeszcze z takim nie spotkałam. Coś świeżego, inna historia. Bo już chyba wszyscy mamy dość filmideł, w których znamy każdy kolejny krok bohatera i tylko czekamy, aby wyjść z kina. Kolejnym atutem jest muzyka. Delikatna, wprowadzająca nas w odpowiedni nastrój. Po prostu idealnie tutaj pasuje.
Byłabym w stanie dać tutaj nawet 10, ponieważ ja oceniam każdy film w jego klasie i gatunku. Ale bardzo rozczarowało mnie zakończenie... Nie zdradzę tutaj za dużo, ale to jest dla mnie jedyny minus filmu.

Teraz się zastanawiam czy nie oceniłam tego filmu zbyt wysoko. Ale chyba jednak zasłużył na tą 9. Powiedzmy, że takie 8,6 :) Więc jeśli nie masz nic do roboty bierz swojego chłopaka/dziewczynę na seans i na pewno mile spędzicie wieczór.
jakoś mnie nie wciągnął spodziewałem się czegoś lepszego