Dawno, dawno temu w zaczarowanym królestwie żyła sobie piękna królewna. Na imię miała Śnieżka. Jej skóra była czysta jak śnieg, a włosy czarne jak noc. Pewnego dnia władzę nad krainą przejęła podstępem zła królowa (Julia Roberts). Zazdrosna o urodę i wdzięk dziewczyny rozkazała wygnać ją z królestwa. Teraz jej celem będzie wyjść bogato za mąż i pozbyć się problemów finansowych. Idealnym kandydatem będzie bardzo przystojny i niezwykle majętny książę. Niestety sprawy się nieco skomplikują, kiedy Śnieżka powróci, aby walczyć o swoje racje na czele bandy siedmiu krasnali-rabusiów. Zła królowa popadnie w nie lada tarapaty. Dzielna Śnieżka zamierza jej odebrać nie tylko władzę, ale także kandydata na męża, bo przystojny książę już dawno wpadł jej w oko.

KRÓLEWSKIE POTYCZKI

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Ta drobiazgowo zaplanowana rzeczywistość staje się tłem dla wciągającej przygody, która rozpoczyna się w momencie, kiedy nieprzygotowana do życia królewna musi nauczyć się funkcjonować poza murami zamku. Od swoich leśnych gospodarzy Śnieżka uczy się walczyć o swoje marzenia i przekonania, również dosłownie. Singh znany jest z dążenia do jak największego realizmu scen walk, w „Królewnie Śnieżce” nie miał zamiaru zmieniać charakteru swojej wizji. „Chciałem prawdziwej broni i agresji, ale najważniejszą kwestią było wrzucenie aktorów w ramy świata przedstawionego”, opowiada reżyser. Gwiazdy przeszły długie miesiące intensywnych treningów, które miały przygotować je do brutalnych walk na miecze, wykonywania różnych akrobacji, dynamicznej jazdy konnej oraz wielu innych wyzwań. „Ćwiczyłem z mieczem pięć dni w tygodniu, po sześć godzin dziennie”, wspomina Hammer. „Mam mnóstwo blizn i kontuzji na potwierdzenie moich słów. Nauczyłem się kilkunastu różnych uników z mieczem w dłoni. Nigdy nie podejrzewałem siebie o takie umiejętności. Było tak wspaniale, że wyczekiwałem kolejnych wyzwań. Moim ulubionym była jazda konna w pełnym biegu”, kontynuuje aktor. „Walki na miecze, lekcje fechtunku, zapasy, akrobacje, trening fizyczny. Pracowaliśmy na siłowni, biegaliśmy, podnosiliśmy ciężary. Było bardzo intensywnie”, dodaje Collins.

„Z początku wyglądało to jak obóz dla rekrutów, natomiast powtarzanie do znudzenia tych samych czynności pomogło aktorom zbudować poczucie pewności siebie”, wyjaśnia Jean Frenette, koordynator scen walk. „Chcieliśmy, żeby traktowali swoje role bardzo poważnie, ale nie mogliśmy pozwolić, by się przetrenowali lub wypalili”. Koordynator scen kaskaderskich, Marc Desourdy, dodaje: „Lily i Armie byli fantastyczni. Bardzo szybko się uczyli, próbowali nawet sami wykonywać niektóre trudniejsze sceny. Kiedy zobaczycie ich na ekranie, możecie być pewni, że to właśnie oni, a nie dublerzy”. Jak zostało wspomniane wcześniej, Singh nieustannie tryskał nowymi pomysłami. Jeden z nich wprowadził na plan zdjęciowy dodatkowe komplikacje. Reżyser stwierdził, że skoro krasnoludki zostały wyrzucone z wioski ze względu na swój rozmiar, musieli wykształtować w sobie obsesję wielkości. Tak więc, niejako rekompensując ubytki natury, mali bohaterowie „Królewny Śnieżki” dokonują swoich napadów na… szczudłach. „Zatrudnieni profesjonaliści nauczyli aktorów nie tylko chodzenia, ale także biegania i skakania na szczudłach – efekt przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania. Widzowie będą zachwyceni!”, opowiada Desourdy.

Spektakularny finał filmu ma miejsce na królewskim balu wydanym na cześć zaślubin Śnieżki i Księcia. Singh pragnął stworzyć z tego wyjątkowe wydarzenie filmowe, które będzie pamiętane przez kolejne pokolenia widzów. Na potrzeby tak ujętego wyzwania choreograf Paul Becker zaplanował scenę, w której do tańca zbiera się cała obsada oraz około 200 statystów. „Zaczyna się nagle, bez żadnego ostrzeżenia. Lily zaczyna po prostu śpiewać i tańczyć, a reszta zastanawia się, o co jej chodzi. Nieśmiało dołączają do niej krasnoludki, a później wszyscy lądują na parkiecie. Jedna wielka impreza”, opowiada Becker. „Świetnie się bawiliśmy”, wspomina Collins. „Czułam się jak na planie wielkiego teledysku, a wokół mnie tańczyły setki osób. Pozwoliliśmy sobie na maksymalny luz i dosłownie odpłynęliśmy wraz z muzyką. Nigdy nie sądziłam, że będę kiedykolwiek w stanie zrobić coś tak wyjątkowego”.

Głównym założeniem Singha było przeniesienie aktorów oraz widzów w świat wyobraźni; do rzeczywistości w której wszystko jest możliwe. „Każdy lubi baśnie, dzięki nim można się pośmiać, wystraszyć oraz dać oczarować. Udało nam się opowiedzieć historię, która przekracza barierę pokoleniową i każdy będzie mógł się na niej dobrze bawić”, wyjaśnia Collins. „Jestem pewna, że widzowie zagubią się w tym filmie”, wtóruje jej Roberts. Singh ma natomiast nadzieję, że publiczność doceni starania aktorów i ekipy filmowej. „Pragnąłem nakręcić kino familijne, które jest po prostu czystą zabawą. To był dla mnie zaszczyt, że mogłem stworzyć własną wersję baśni, która oznacza tak wiele dla tylu różnych osób”.

KTO JEST NAJPIĘKNIEJSZY W ŚWIECIE? … czyli w poszukiwaniu idealnej obsady

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Podczas gdy Singh i Goldmann dokładali wszelkich starań, by „Królewna Śnieżka” była filmem atrakcyjnym fabularnie i wyrafinowanym wizualnie, z każdym kolejnym dniem uświadamiali sobie, że postać Królowej nie może być tak jednowymiarowa, jak ma to miejsce w baśni. „Ogólnie przyjętą motywacją Królowej jest próżność”, mówi Singh. „W naszym filmie bardziej rozchodzi się o władzę. To kobieta, która pragnie mieć pod kontrolą całe królestwo, a jej uroda stanowi jedynie jeden ze środków do osiągnięcia tego celu”. Podstępna i amoralna Królowa bez większych problemów mogłaby zyskać miano typowego czarnego charakteru, jednak Singh postanowił przeprowadzić na tej postaci pewien ciekawy eksperyment. W jego interpretacji złowieszczość Królowej jest bardzo subtelna, ledwo wyrażalna, choć – co oczywiste – wszechobecna. Zatrudnił więc aktorkę, która zupełnie nie pasowała do roli uosobienia zła, dając jej okazję stworzyć na ekranie prawdziwie popisową rolę. „Królowa jest postacią mroczną, ale jednocześnie niemożliwie czarującą. Julia Roberts ma taką aktorską charyzmę i ekranowy magnetyzm, że nie musiała się bardzo starać, by oddać ten ostatni aspekt charakteru królowej”, wyjaśnia reżyser.

Królowa używa swego wdzięku, ażeby uwieść młodszego mężczyznę, Księcia Alcotta, a także ukryć wrodzoną niechęć do pasierbicy. „Julia była naszym pierwszym wyborem”, opowiada Goldmann. „Jest uśmiech uczynił z niej prawdziwą ikonę, a w Królewnie Śnieżce używa go do czynienia zła. To bardzo ciekawe wywrócenie jej wizerunku do góry nogami”. Grając przeciwko swojemu aktorskiemu emploi, ustalonemu przez prawie trzy dekady kariery, Roberts udało się wynieść swoją rolę na wyższy poziom. „Któż lepiej wcieli się w rolę Złej Królowej, niż ulubienica Ameryki?”, podsumowuje producent Kevin Misher. Aktorka znała już wcześniej dokonania Singha, więc projekt z miejsca przykuł jej uwagę. „Zawsze zastanawiałam się, w jaki sposób udaje mu się przenosić swoje wizje na ekran. Historie, które opowiada, są zawsze wspaniałe pod względem wizualnym. Zaintrygowała mnie możliwość współpracy z takim artystą”, opowiada aktorka. „To dzięki jego odważnym pomysłom Królewna Śnieżka, pozostając ciągle baśnią, nabrała większego rysu psychologicznego. Tu nic nie jest takie łatwe, jakby mogło się wydawać”, dodaje Roberts. „Intrygujące jest to, że Królowej nie można przeniknąć, do końca nie wiadomo, kim jest naprawdę. Widzimy ją taką, na jaką pozuje na co dzień, ale także jej prawdziwe oblicze, które jest ukazywane w odbiciu lustra”.

Abstrahując jednak od wszystkich dodatkowych pomysłów i nadawania dobrze znanym postaciom nowych rysów, „Królewna Śnieżka” pozostaje przede wszystkim opowieścią o młodej kobiecie, która w ramach procesu dojrzewania musi radzić sobie ze wszelkimi możliwymi przeciwieństwami. „Lily jest imponująca w roli Śnieżki. To młodziutka dziewczyna, ale wykazuje już profesjonalne podejście do swojego zawodu”, chwali przyszłą gwiazdę Roberts. Collins odwzajemnia się jednej ze swoich ulubionych aktorek. „Wszyscy uwielbiają uśmiech Julii, lecz w tym filmie używa go w tak złowieszczy sposób, że można się przerazić. Dziwnie było dążyć do zniszczenia Julii Roberts”. Collins została wybrana spośród ponad 300 młodych, utalentowanych dziewczyn w trakcie trwającego ponad miesiąc castingu. „Kiedy Lily weszła do sali, z miejsca wiedzieliśmy, że znaleźliśmy naszą Śnieżkę. To uosobienie dobroci, a poza tym ma w sobie wdzięk Audrey Hepburn i aktorską klasę Elizabeth Taylor. Rzadki widok wśród współczesnych aktorek”, wspomina Misher. „To niezwykle urodziwa dziewczyna, ale jej prawdziwe piękno tkwi w jej wnętrzu. Współczesne dziewczyny są w wieku 21 lat tak wyrafinowane, że wyglądają na 15 lat starsze. Lily ma w sobie ciągle tę niezwykłą niewinność, czuć w niej piękno młodości. Emanuje szczerością i słodyczą, nie tylko na ekranie, również w prawdziwym życiu. Właśnie dlatego tak znakomicie udało jej się wcielić w Śnieżkę – sama nią trochę jest”. Collins z kolei uważa, że każda młoda dziewczyna ma w sobie coś z tej postaci. „Zaczyna jako typowa bohaterka baśniowa – naiwna, niewinna, urocza. Po czym sprzeciwia się takiemu traktowaniu i zaczyna walczyć o swoje przekonania”.

Książę Alcott, przyszły amant Śnieżki, to kolejna postać żywcem wyjęta z baśniowego uniwersum, która została awansowana do rangi współczesnego bohatera. Grany przez Armiego Hammera, Książę jest kluczową postacią w nabierającym coraz mroczniejszych odcieni konflikcie Śnieżki i jej macochy. „Niewielu mamy obecnie młodych aktorów, którzy potrafią samym jedynie wyglądem przekazać wrażenie królewskości, ale nie takiej śmiertelnie poważnej, lecz lekkiej, czasami wręcz dowcipnej”, chwali aktora Misher. „Armie świadomie balansuje na granicy pomiędzy dostojeństwem a humorem. Mężczyźni zaakceptują go jako jednego z nich, a wiele kobiet z pewnością się w nim zadurzy. To przyszła gwiazda”. Mierzący 1.80 wzrostu Hammer posiada klasyczny typ urody i został – wedle słów Goldmanna – stworzony do tej roli. „Gdyby Ameryka potrzebowała księcia, Armie byłby najlepszym kandydatem. Ma w sobie coś kojącego i emanuje królewskością. Wszyscy na planie uważali go za swojego najlepszego przyjaciela”, opowiada producent. Z początku Hammer podchodził do projektu sceptycznie. „Książę z bajki? To takie ckliwe”, wspomina ze śmiechem. Później jednak, kiedy zapewniono go, że nikt nie chce stereotypów i będzie miał duży wpływ na rozwój charakterologiczny swojego bohatera, zmienił zdanie. „Tarsem zaraził mnie swoim entuzjazmem i wizją tej postaci. „Książę, z racji tego, kim jest, został porządnie wykształcony – zna się na fechtunku, potrafi pięknie tańczyć, jest oczytany. Można powiedzieć, że rozumie świat – ale tylko w teorii. Tak naprawdę nie ma pojęcia o rzeczywistości. Kiedy trafia wreszcie na prawdziwą przygodę, taką, o której zdarzało mu się śnić, początkowo nie potrafi sobie z tym wszystkim poradzić. Ale później staje na wysokości zadania”. W ramach modyfikowania klasycznych ram opowieści, twórcy dodali do fabuły jedną niezwykle ważną postać – Brightona, wiernego, acz niekoniecznie kompetentnego sługę Królowej. „To skomplikowany bohater, który wypełnia lukę po łowcy z oryginalnej historii. To niby tylko pomagier, ale Królowa powierza mu odpowiedzialne zadania. Znalezienie do tej roli odpowiedniego aktora było bardzo ważne, bowiem musiał dotrzymać kroku Julii”, mówi Goldmann. Jak się okazało, Nathan Lane zrobił z tej roli komediowe mistrzostwo. „Brighton stara się robić wszystko, by zadowolić swoją panią, ale ciągle ją zawodzi. Tak sobie wyobrażam posadę asystenta Faye Dunaway”, opowiada znany z nieustannego dowcipkowania Lane, który przyjął propozycję wystąpienia w „Królewnie Śnieżce” ze względu na udział Julii Roberts. „Wiedziałem, że będziemy dobrze się bawić na planie. Julia gra postać podobną do tej, w którą wcielała się w Mój chłopak się żeni, tyle że tym razem jest po stokroć wredniejsza. Ale przecież złoczyńcy zawsze mają najlepsze role. Zagranie tak amoralnej postaci musi być bardzo przyjemne!”. Relacje pomiędzy Roberts i Lane’em stały się komediowym epicentrum filmu. „Udało im się wprowadzić w całe to spiskowanie swego rodzaju swawolę”, opowiada Misher. „To złoczyńcy w wersji dla dorosłych, ale dowcipność ich poczynań na pewno spodoba się dzieciakom”.

Po wyprowadzeniu do lasu Śnieżka zostaje otoczona przez grupę wyjętych spod prawa oprychów, którzy – tak się składa – nie sięgają jej nawet do brody. Pomysłem Singha na wesołą zgraję krasnoludków było zrobienie z nich kłótliwych, acz nieskończenie pozytywnych bandytów, którzy po wydaleniu z wioski przestali przestrzegać literę prawa. „Królowa, zainteresowana jedynie pięknem zewnętrznym, wygnała ich ze swego królestwa, bowiem nie pasowali do wyznawanego przez nią ideału fizyczności”, opowiada Goldmann. „Dzięki takiemu rozpisaniu postaci krasnoludków na ekranie pojawia się emocjonalna głębia. Mieliśmy ogromne szczęście przy obsadzaniu tych ról, bowiem zatrudnieni przez nas aktorzy wykazali się niezwykłą kreatywnością oraz zaangażowaniem”. Filmowcy nie chcieli narzucać charakterystyki krasnoludków rodem z animowanej produkcji Disneya, pozwolili całej siódemce wpływać na osobowości swoich bohaterów. „Każdy z nich ma swój wkład w ostateczny kształt tej opowieści. W końcu to oni sprawiają, że naiwna, zahukana dziewczynka przekształca się w piękną i odważną kobietę”, dodaje producent. Samotna w brutalnym, obojętnym świecie, Śnieżka musi zacząć polegać na siedmiu niewielkich mężczyznach, aby nauczyli ją tego, co w życiu najważniejsze. A widzowie odkrywają cechy charakterystyczne tych nietypowych postaci. „Każdy uczy ją czegoś nowego – walki mieczem, zapasów, stosowania nieczystych sztuczek, różnych sposobów myślenia. Najważniejsza nauka polega z kolei na tym, by dziewczyna zrozumiała, że musi pozostać sobą, nieważne jakie konsekwencje to za sobą niesie”, mówi Danny Woodburn, aktor wcielających się w jednego z krasnoludków.

LUSTERECZKO POWIEDZ PRZECIE… czyli o procesie produkcji

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Młoda, niewinna dziewczyna z płynącą w żyłach błękitną krwią, zła do szpiku kości macocha pragnąca władzy nad królestwem, szarmancki książę i siedmiu mężnych krasnoludków – to najważniejsze postaci najnowszej adaptacji słynnej baśni. Jednakże film w reżyserii wizjonerskiego Tarsema Singha nie podąża wyznaczoną przed lata ścieżką; to reinterpretacja, pomyślana i zrealizowana z myślą o współczesnym młodym widzu. Publiczność będzie zaskoczona zmianami, które poczyniono, jednakże twórcy zrobili wszystko, by zachować sedno samej opowieści oraz jej uniwersalny, ponadczasowy wydźwięk. Za „Królewnę Śnieżkę” nowego millenium odpowiadają producenci Bernie Goldmann i Josh Pate. Wraz ze scenarzystką Melisą Wallack stworzyli pierwszą wersję scenariusza, rozpoczynając długi proces przenoszenia swojej nietypowej wizji na ekran kinowy. „Zdecydowaliśmy, że chcemy nakręcić aktorską wersję Królewny Śnieżki, która jednocześnie miałaby w sobie coś z animowanej epickości. Uświadomiliśmy sobie, że ta historia nigdy nie została odpowiednio wykorzystana w kinie fabularnym”, wyjaśnia Goldmann. Producent od samego początku liczył na zaangażowanie ze strony Tarsem Singha, którego podziwiał za niezwykłą plastyczność i emocjonalność jego obrazów. „Tarsem znakomicie rozumie stronę wizualną swoich filmów, potrafi wyczyniać prawdziwe cuda z kolorystyką i światłem. Jego obrazy wyglądają jak namalowane na płótnie, zawsze posiadają w sobie pewnego rodzaju epickość, która staje się dodatkowym bohaterem opowiadanej historii”, dodaje z zachwytem Goldmann. Dla Singha, który właśnie kończył pracę nad „Immortals. Bogowie i herosi 3D”, projekt ten okazał się szansą na odważne wkroczenie na obszar, którego jeszcze nie eksplorował w swojej karierze – stworzenie kina familijnego. „Mogłem tak naprawdę przebierać w projektach, ale niemal od początku interesował mnie jedynie ten”, opowiada Singh. „Nigdy wcześniej nie robiłem takiego filmu, to zupełnie inny świat, inna energia, możliwości. Jest to również wielkie wyzwanie – zaadaptować na ekran kinowy coś tak powszechnie znanego na całym świecie, jednocześnie nadając tej wersji nieco inne oblicze”. Mając na pokładzie tak doświadczonego reżysera, projekt zaczął nabierać realnych kształtów, z czasem – i przy wielkim udziale Singha – przyjmując formę wielkiego spektaklu, pełnego lekkiego humoru i urzekającego romansu.

Twórcy zadecydowali, że ich wizja musi mieć swój początek w materiale źródłowym. „Ta opowieść krążyła po Europie od wielu wieków. Próbowaliśmy dowiedzieć się o niej jak najwięcej. Informacje, które zdobyliśmy, wszczepiliśmy w scenariusz naszego filmu”, wyjaśnia Goldmann. „Istnieją setki różnych wersji tej opowieści, które powstawały przez kolejne wieki w różnych partiach świata. Poznanie ich i wykorzystanie w ramach naszego filmu stało się dla nas kwestią kluczową”, dodaje Singh. Przykładowo, w jednej z wersji krasnoludki były rabusiami – „zabierali bogatym i zatrzymywali łup dla siebie”, jak mówi jedna z filmowych postaci. „Stwierdziliśmy, że to fascynujący pomysł na odświeżenie klasycznych ram opowieści. To zupełnie nowy punkt widzenia – ot, zostali odrzuceni przez społeczeństwo, postanowili się więc na nim zemścić”, mówi z uśmiechem Goldmann. „W niektórych wersjach pojawiały się różnego rodzaju leśne bestie. To również zainspirowało nas do modyfikacji fabuły Królewny Śnieżki”, kontynuuje producent. „Co więcej, powiększyliśmy znaczenie postaci Króla i otoczyliśmy jego zniknięcie aurą dziwnej tajemnicy”. Singh również zarzucił ekipę swoimi pomysłami. „Wiedziałem, że narracja filmu musi opierać się na relacjach pomiędzy Śnieżką, Królową i Księciem. To niezwykłe trio bohaterów, między którymi porządnie iskrzy”, opowiada reżyser.

Goldmann jest pewny, że „Królewna Śnieżka” spodoba się widzom wszystkich kategorii wiekowych, dodaje także, że chciałby by film nie był traktowany jedynie jako kolejna adaptacja klasycznej baśni. „Chciałbym, by za wiele, wiele lat nasz obraz był ciągle bardzo dobrze znany, lubiany i uznawany za klasyczny przykład kina familijnego”.

Opis

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Komedia jak z bajki z baśniową obsadą - Julia Roberts jako Zła Królowa oraz Lily Collins – córka muzyka Phila Collinsa - w roli ślicznej królewny Śnieżki! Dawno, dawno temu w zaczarowanym królestwie żyła sobie piękna królewna. Na imię miała Śnieżka. Jej skóra była czysta jak śnieg, a włosy czarne jak noc. Pewnego dnia władzę nad krainą przejęła podstępem zła królowa (Julia Roberts). Zazdrosna o urodę i wdzięk dziewczyny rozkazała wygnać ją z królestwa. Teraz jej celem będzie wyjść bogato za mąż i pozbyć się problemów finansowych. Idealnym kandydatem będzie bardzo przystojny i niezwykle majętny książę. Niestety sprawy się nieco skomplikują, kiedy Śnieżka powróci, aby walczyć o swoje racje na czele bandy siedmiu krasnali-rabusiów. Zła królowa popadnie w nie lada tarapaty. Dzielna Śnieżka zamierza jej odebrać nie tylko władzę, ale także kandydata na męża, bo przystojny książę już dawno wpadł jej w oko. Lustereczko powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy na świecie…

Film w polskiej i oryginalnej wersji językowej. W polskim dubbingu widzowie usłyszą Agatę Kuleszę i Martę Żmudę Trzebiatowską.

Synopsis

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Królewna Śnieżka” to wielki powrót na ekrany kin jednej z najbardziej uwielbianych baśni świata. Tym razem nie w wersji animowanej, lecz aktorskiej, pod batutą wizjonerskiego Tarsem Singha, który z każdej opowiadanej przez siebie historii urzeka widza wizualnym przepychem.

Rzecz dzieje się za siedmioma górami i lasami. Kiedy ukochany Król znika bez śladu, władzę w królestwie przejmuje jego bezwzględna, przepełniona złem żona. Królowa nienawidzi swojej pasierbicy, uroczej i niewinnej Śnieżki, widząc w niej swojego przyszłego wroga. Ukrywa więc biedną dziewczynę w najdalszych komnatach ogromnego pałacu, skazując ją automatycznie na życie w niewoli. Jednak dziewczyna swoją urodą i charakterem zwraca szybko uwagę bogatego i przystojnego Księcia Alcotta, który przebywa w zamku w odwiedzinach, sprawiając tym samym, iż zazdrosna Królowa wypędza Śnieżkę do pobliskiego lasu. Tam przygarniają ją krasnoludki-rabusie, pod okiem których prawowita królewna zmienia się w odważną młodą kobietę zamierzającą odzyskać swoje dziedzictwo. „Królewna Śnieżka” to niepowtarzalne kino przygodowe z nutką magii i romansu – komedia jak z bajki!

TWORZENIE KRÓLESTWA NIE Z TEJ ZIEMII

Nikogo, kto miał styczność z filmami Tarsema Singha, nie zdziwi fakt, iż „Królewna Śnieżka” to prawdziwa uczta dla zmysłów. Zbudowany w ogromnym studiu w Montrealu, ogromny plan zdjęciowy składał się z wielu powalających poziomem szczegółowości lokacji: nawiedzonego, zaśnieżonego lasu; wiejskiej, acz bogatej w detale chatki zbudowanej wewnątrz przezroczystego drzewa; cudownie przeszarżowanej wizualnie sali, w której Królowa wyprawia wystawne przyjęcia; ogromnej pałacowej sypialni, w której monarchini knuje swoje złowieszcze intrygi. Urzekające filmowe lokacje zostały uzupełnione przez kolorowe, bogato zdobione kostiumy, których twórcy czerpali inspirację z popularnych trendów panujących w trakcie różnych epok w historii ludzkości. Wszystko w służbie stworzenia wrażenia obcowania z baśnią większą niż życie, w której można się dosłownie zanurzyć. „Tarsem wnosi do każdego swojego projektu odrobinę wizualnej poezji”, mówi Kevin Misher. „Inspiruje się wieloma aspektami kultury oraz sztuki zarówno Wschodu, jak i Zachodu, ale także wszystkim, co znajduje się w przestrzeni pomiędzy nimi”.

Wedle słów Singha w centrum jego filmowej wizji od samego początku stała scenografia. „Pracując przy storyboardach do Królewny Śnieżki przypomniał mi się widziany dawno temu radziecki film Iron Childhood. Była tam romantyczna scena, która miała miejsce w lesie pełnym srebrnych brzóz. Postanowiłem, że jeśli da się osiągnąć podobny efekt w tym projekcie, zrobię wszystko, by pójść w takim kierunku”, wspomina reżyser. Scenograf Tom Foden, autor zdjęć Brendan Galvin oraz specjalistka od kostiumów Eiko Ishioka pracowali już wcześniej z Singhiem przy innych jego projektach, dzięki temu potrafili porozumiewać się na planie bez słów. „Tom i Tarsem wypracowali sobie specyficzny system pracy. Dali początek filmowym emocjom oraz magii, które definiują nasz film. Obserwowałem powstawanie kolejnych planów zdjęciowych i nie mogłem się nadziwić, jak cudownie to wszystko wygląda”, zachwyca się Goldmann. „Przez cały czas byłem też świadomy, że prawdopodobnie nigdy więcej nie uda mi się postawić stopy na takim planie. To staromodny styl, stawiający na fizyczną interakcję aktorów z otoczeniem. Czuliśmy się często tak, jakbyśmy kręcili produkcję Warner Bros. z połowy XX wieku. Tyle fascynujących detali, tyle włożonej w projekt wyobraźni, tyle wspaniałych osób…”. Zamiast polegać w kreacji tak niezwykłego uniwersum na efektach specjalnych, filmowcy starali się fizycznie zbudować jak najwięcej lokacji. „Oczywiście, że używaliśmy green screenów, w filmie znajduje się wiele wspaniałych efektów wizualnych, ale moim założeniem od samego początku było pozwolenie aktorom zatopić się w otoczeniu, sprawić, by poczuli się jego częścią”, opowiada Singh. Scenografia wprawiła w zachwyt samą Julię Roberts: „Widząc tych wszystkich ludzi w kostiumach, okupujących stworzoną specjalnie na potrzeby filmu przestrzeń, aktor może się tylko radować. To nie praca, tylko czysta przyjemność, szkoda, że ten sposób na kino odchodzi powoli do lamusa. Takich filmów już się nie kręci”, dodaje aktorka ze smutkiem w głosie. Za kreację filmowych kostiumów, zarówno bezczelnie efektownych szat królowej, jak i pastelowych ubiorów Śnieżki, odpowiada Eiko Ishioka, dla której „Królewna Śnieżka” okazała się ostatnią produkcją. Zmarła w styczniu 2012 roku artystka pracowała przy wszystkich czterech projektach kinowych Singha. „Łączyła ich prawdziwa duchowa więź, porozumiewali się bez słów”, wspomina Misher. „Uważam, że swoją pracą przy tym filmie pozostawiła prawdziwy testament swojego geniuszu. Nigdy jej nie zapomnimy”.

Ishioka, która zdobyła Oscara za swoje kreacje do „DraculiFrancisa Forda Coppoli, była szanowaną na całym świecie artystką wizualną, miewała wystawy w tak prestiżowych galeriach jak nowojorskie Museum of Modern Art. „Ona nie projektowała kostiumów, lecz tworzyła dzieła sztuki”, wspomina przyjaciółkę Singh. W przypadku „Królewny Śnieżki” pomysłowość Ishioki, która czerpała inspiracje z kreacji powstałych pomiędzy XVI oraz XIX wiekiem, łączy w sobie zewnętrzną wystawność oraz podkreślanie osobowości danych bohaterów. „Nie można przecenić jej wkładu w nasz film. Dzięki niej aktorzy mogli wczuć się w swoje role nie tylko emocjonalnie, ale również fizycznie”, dodaje Goldmann. Ishioka nie ograniczyła się jedynie do szat głównych bohaterów, ale zaprojektowała także ponad 300 kostiumów, w które ubierali się filmowi statyści. Większość z nich była szyta ręcznie. „Wszystko zaczynało się od projektów Eiko. Praca z tak kreatywną osobą była prawdziwą przyjemnością”, opowiada Felicity Bowring, która odpowiadała na planie za charakteryzację. „Proszę sobie wyobrazić ludzi noszących na sobie żywe czerwienie, żółcie, pomarańcze, zielenie, ostre róże i subtelne srebra – i to wszystko w jednej scenie!”.

Więcej informacji

Proszę czekać…