Druga odsłona przygód detektywa Callahana. Ktoś zaczyna zabijać miejscowych przestępców. Jest to co prawda na rękę policji, ale władza nie może sobie pozwolić na działanie mściciela, pozostawiającego za sobą jedynie trupy. Do rozwiązania tej sprawy przydzielony zostaje Harry Callahan, działający niemal równie brutalnie jak ci, których ściga. Harry szybko odkrywa, że zabójcami mogą być policjanci. Niestety ci zabiją każdego kto odkrył ich sekret. Asmodeusz
7/10 – Klasyczny kryminał, znakomicie nakręcony i z wciągającym scenariuszem (chociaż też nie pozbawionym błędów i schematycznych rozwiązań fabularnych). Z ekranu aż bije klimat lat 70. No i w epicentrum wszystkiego jest przecież jeden z najbardziej charyzmatycznych bohaterów kina sensacyjnego, Brudny Harry. A Brudny Harry=niegasnący kult.
7/10
Callahan po raz drugi! – Druga część poczynać Brudnego Harry’ego jak na kontynuację trzyma dość wysoki fason. Co prawda zabrakło w niej tego specyficznego klimatu z części pierwszej, świetnie utrzymanego tempa czy nawet słynnej kwestii "Do u feel lucky?" wypowiadanej przez Eastwooda.
Nie wiem co dokładnie się stało, że producenci zrezygnowali z Dona Siegela – reżysera pierwszej odsłony przygód inspektora, a na jego miejsce obsadzili niejakiego pana Posta. Widać wyraźnie, że nie radzi sobie on z tym zadaniem. Niektóre sceny są bardzo drętwe, wręcz nawet kiczowate, a sekwencja z magnum rozpoczynająca film to przekombinowany bajer. Dobrze, że chociaż z Clinta nie zrezygnowali, bo czytałem, że Sinatra czaił się na tę rólkę…
Mimo wszystko – nie jest aż tak źle. Historia jest nawet niezła, z odrobiną napięcia, choć pod koniec lekko przewidywalna, rozwiązanie akcji także nie najgorsze.
Niech będzie +6/10
Pozostałe
Niepokonany Clint Eastwood znowu w akcji. Lubię stare kino i lata ’70-te. Ogólnie przyjemnie się ogląda – daję 9/10.