Kiedy odkrycie ludzkich szczątków, które zatkały kanalizację w pewnym londyńskim domu, doprowadziło do aresztowania 37-letniego urzędnika państwowego Dennisa Nilsena, ten spokojnie wyznał zdumionym policjantom, że zabił co najmniej 15 młodych mężczyzn. Wkrótce miał przejść do historii jako najbardziej aktywny seryjny morderca w Wielkiej Brytanii. Policja ustaliła, że ten rzeczowy na pozór Szkot od dzieciństwa miał obsesję na punkcie śmierci. Żył samotnie, dusił swe ofiary, a zwłoki trzymał w mieszkaniu dla towarzystwa, sadzając je na krzesłach, rozmawiając z nimi i oglądając wspólnie telewizję. Później je ćwiartował, palił lub rozgotowywał na drobne kawałki. Czy obsesja Dennisa Nilsena na punkcie śmierci zrodziła się w dzieciństwie? A może urodził się już z potrzebą zabijania?