Mały chłopiec jest świadkiem strasznego wydarzenia - nieznana siła (Boogeyman) porywa na jego oczach ojca. Kilkanaście lat później, Tim (Barry Watson) dręczony nieustannie przez koszmary, przyjeżdża na pogrzeb matki. Postanawia spędzić noc w rodzinnym domu. Szybko okazuje się, iż koszmary z dzieciństwa nie są zwykłym wymysłem. Boogeyman zaczyna polowanie... opis dystrybutora
Pamiętam, że parę lat temu zacząłem go oglądać ale wtedy bałem się byle czego i początek z szafą mnie wystraszył na tyle, że z niepokojem obserwowałem własną ;-) Teraz już na spokojnie obejrzałem i parę razy się wystraszyłem ale to raczej w pierwszej połowie filmu. Zbliżając się do końca historii miałem wrażenie, że będzie jakiś twist i okaże się, że Boogeyman to człowiek z krwi i kości. W drugiej połowie filmu za dużo tych nadnaturalnych wydarzeń – nie sposób się już bać, można się wręcz zacząć nudzić. Główny bohater mnie nie porwał. Liczyłem na lepszy seans.
2/10 – Dawno nie widziałem filmu który byłby tak fatalny pod kątem reżyserskim jak i technicznym. Patrząc na wygląd komputerowego potwora aż trudno uwierzyć, że film kosztował 20 mln$ będąc dodatkowo kręconym w Nowej Zelandii. Niesamowicie zły montaż potęguje odczucie, że "Boogeyman" pozbawiony jest zarówno napięcia jak i fabuły.
Aktorzy męczą się w swoich rolach a przecież Emily Deschanel i Lucy Lawless nie są aż takimi strasznymi beztalenciami. Szkoda, że kasę i nazwisko wyłożył na to Sam Raimi, wstyd, że polski plakat głosił "reżyser kultowego Martwego zła przedstawia".
Pozostałe
horror niskich lotów