Oliver Stone twórca takich filmów jak Pluton, Urodzony 4 lipca czy JFK przedstawia historię jednego z najsłynniejszych zespołów w historii muzyki rockowej i jego charyzmatycznego lidera Jima Morrisona. Lata sześćdziesiąte przesiąknięte duchem rewolucji obyczajowej, wolna miłość, eksperymenty z narkotykami i wszechobecny rock’n’roll. Oto tło, na którym rozgrywa się historia krótkiego, ale burzliwego życia człowieka, który stał się obok Jimi'ego Hendrixa i Janis Joplin, symbolem swoich czasów. Jim Morrison swoją muzyką i zachowaniem budził od początku skrajne emocje – od bezgranicznego zachwytu do oburzenia, ale nikogo nie pozostawiał obojętnym. opis dystrybutora
> pablo75 o 2010-03-18 18:38 napisał:
> Film bardzo dobry w dużej mierze dzięki V.Kilmerowi. Sam Jim byłby zadowolony z
> niego:))
Też tak myślę. Film rzeczywiście świetny! Klimat, muzyka, szalone lata 60-te. Z pewnością wart obejrzenia i posłuchania nie tylko przez fanów The Doors.
The Doors – Wspaniała rola Kilmera,w roli Morrisona,perfekcyjnie oddany klimat tamtych szalonych lat…uznanie dla Kilmera,za odśpiewanie niektórych utwórów The Doors szczególnie-"The end"….dla tych, którzy interesuja się twórczością tej grupy,oraz tamtymi latami,lektura obowiazkowa…a dla pozostałych film godny uwagi…za ciekawa gre aktorską Vala Kilmera,i Meg Ryan…..
są rzeczy znane
i są rzeczy nieznane,
a pomiędzy nimi
znajdują się drzwi……..
Długo się przymierzałem do tego filmu. W moim odczuciu znajduję w nim wiele. Od naiwnych i romantycznych ideałów do moralnego rozkładu osobowości. Patrząc na stronę techniczną zauważalny jest brak "precyzji" oraz częściowy chaos realizatorski. Rozumem, że może to wynikać z zamiaru ukazania swoistej psychodelii, która towarzyszy wielu scenom w filmie, ale mnie to nie za bardzo przekonuje. Jednakże duży plus należy się za to, że twórcy nie szczędzili muzyki, a trzeba przyznać, że tej jest wiele. Kilka wątków w filmie (zwłaszcza te podczas szalonych imprez) wywołały u mnie szczery uśmiech i były nader zabawne. Rozumiem, że ten obraz nie jest dokumentem, ale autorska wizja reżysera nie za bardzo do mnie trafia.
Pozostałe
WIELKI VAL!!! – Film bardzo dobry w dużej mierze dzięki V.Kilmerowi. Sam Jim byłby zadowolony z niego:))