S@motny talent aktorów, bez scenariusza ani rusz. 6
15 wrzesień - dzień wielkich emocji, bo oto na ekranach kin pojawia się ekranizacja jednego z największych bestsellerów ostatnich lat – „S@motności w sieci” Janusza L. Wiśniewskiego. Powieść była różnie oceniana przez media, ale dyskusji nie podlega z pewnością fakt, iż podbiła ona serca tysiącom czytelników. Nic więc dziwnego, że film zrealizowany przez polskiego operatora Witolda Adamka był jedną z najbardziej oczekiwanych produkcji 2006 roku.
Film przedstawia „związek XXI-go wieku” – dwoje ludzi sukcesu, którym nie układa się w życiu prywatnym i których dzielą setki kilometrów. Poznają się poprzez internetowa aukcję i z czasem zaczynają zbliżać się do siebie. On - Jakub – mieszka w Berlinie i jest cenionym polskim genetykiem. Ona – robiąca karierę Polka, która o swoim małżeństwie pisze: „Jestem jeszcze trochę zakochana resztkami bezsensownej miłości”. Postanawiają zaryzykować i pewnego dnia spotykają się na ulicach Paryża…
Niewątpliwym plusem „S@motności w sieci„ jest strona techniczna, która znacznie wykracza ponad ogólny poziom polskich produkcji. Obraz jest lekko chaotyczny, ale barwny i estetyczny. To, co w głównej mierze zwróciło moją uwagę, to bardzo dobry montaż - bez mocnych cięć (typowych dla naszej rodzimej kinematografii), który nadaje odpowiednie tempo i charakter opowieści.
Świetnie wypadła również para głównych bohaterów, których odtwórcami byli Andrzej Chyra i Magdalena Cielecka. Dobra rola Chyry nie dziwi, bo od dłuższego czasu prezentuje nam swoje umiejętności na dużym ekranie m.in. w „Palimpsest” Konrada Niewolskiego czy „Wszyscy jesteśmy Chrystusami” Marka Koterskiego. Cielecka za to, choć prawie równie często pojawia się w filmach, słynie raczej z ról drugoplanowych. W „S@motności w sieci” miała na reszcie okazje pokazać w pełni swoje umiejętności, i szansy nie zmarnowała.
Dużym minusem filmu Witolda Adamka jest jego komercyjność. Na każdym kroku „kłują w oczy” reklamy takich firm jak Apple czy Allegro. Drażni również obraz nowoczesnego świata jako stworzonego ze szkła i stali, nieczułego, gdzie pieniądze głównym bohaterom spadają z nieba. W filmie „ciężko” pracująca klasa średnia, do której zaliczają się On i Ona, siedzi cały czas przed komputerem (kosztownym, bo drogiej marki), rozmawia na chatach i dużo podróżuje. Pieniądze pojawiają się i znikają same, bezwiednie. Możliwe, że „S@motność w sieci” to bajka o księżniczce i księciu, ale skoro reżyser podejmuje się przeniesienia jej do czasów współczesnych powinien również zwrócić uwagę nie tylko na ładne zabawki, ale również na tło historii.
Film Witolda Adamka można uznać za przeciętny. Dobry obraz nie przysłoni słabej treści, ale już dziś wiadomo, że „S@motność w sieci„, tak jak i literacki pierwowzór, stał się hitem w polskich kinach. I tak miało być.
Nuda, dialogów praktycznie jak na lekarstwo… ta ich wieź też naciągana, nie czuć ani trochę w powietrzu jakiegoś wielkiego romansu…