Odważna historia cwanego młodzieńca Artura, który większość czasu spędza w zaułkach Londonium wraz ze swoją ferajną, nieświadomy losu, jaki jest mu pisany. Wszystko zmienia się jednak, gdy dostaje w swoje ręce miecz Excalibur — a wraz z nim przyszłość. Porażony mocą Excalibura Artur staje przed trudnym wyborem. Dołącza do buntowników z Ruchu oporu i podąża za tajemniczą młodą Ginewrą. Uczy się władać mieczem, aby zmierzyć się ze swoimi demonami i zjednoczyć lud w walce z tyranem Vortigernem, który ukradł należną mu koronę i zamordował jego rodziców, po czym ogłosił się królem.
Pozostałe zwiastuny
Komentarze do filmu 19
Elizabeth_Linton 6

Niewiele ma wspólnego ta historia z legendami arturiańskimi, właściwie tylko imiona kilku bohaterów się zgadzają, reszta to luźna interpretacja reżysera i scenarzystów. Miejscami czułam się jakbym oglądała "Władcę Pierścieni" – olifanty lub "Robin Hooda" – wesoła gromadka koleżków Artura, aż dziw, że żaden nie nazywał się John. Gra aktorska poprawna, szkoda tylko, iż Katie McGarth pojawiła się tylko na chwilkę. Żałuję też, że wątek córki Vortigerna nie został bardziej rozbudowany. Brak wątku miłosnego jakoś nie wpłynął na ogólną wartość filmu. Kostiumy, scenografia (poza zachowaniem rzymskiego charakteru Londinum) i efekty specjalne nie powalają. Za to energetyczna muzyka jest przepiękna.

Darth_Artur 5

Takie filmy przypominają mi, dlaczego już tak często nie chodzę do kina. Film jak każdy inny, zmienia się tylko świat w jakim dzieje się akcja, poza tym równie dobrze mógłby być to film pt. Król Artur i Avengersi, Król Artur i Strażnicy Galaktyki albo Król Artur Przebudzenie Mocy. No ale to takie moje starcze odczucia.

Chciałbym się odnieść do recenzji pani Bernadetty. W którym momencie film był naturalistyczny i brutalny? Z każdym razem jak miała dziać się jakaś brutalna scena, jak np. podcięcie gardła to albo operator uciekał kamerą gdzieś daleko, albo montażysta wstawiał nowe ujęcie. Wszystko było tak zrobione żeby nie przekroczyć progu wiekowego. Dlatego walki bardziej przypominają te z Dragon Balla niż faktyczny pojedynek na miecze. Boje się zapytać w którym miejscu film ma wartość intelektualną i wnętrze. (swoją drogą przydała by się możliwość bezpośredniego komentowania recenzji)

Oddzielną sprawą jest jak Holywood traktuje źródła na podstawie których są filmy. ale do tego zdążyliśmy się przyzwyczaić. W każdym razie Excalibur i miecz z kamienia to dwa osobne miecze, a nie jeden miecz jak było w filmie. Mordred to nie jest żaden magik tylko siostrzeniec Artura, który zresztą przyczynił się do jego śmierci.

I w opisie obsady jest chyba błąd, bo w filmie nie było Ginewry.

Asmodeusz Darth_Artur 6

@Darth_Artur przyznam ci rację, żę hollywood robi papkę z każdego tematu do jakiego się dotknie i dokładnie taki misz masz mamy tutaj, film ogólnie przeciętny sporo luk i niedopowiedzeń

Chemas 6

Jasne, że nie wiele ma wspólnego z samą legendą króla Artura, jasne, że mocny przerost formy nad treścią, jednakże dość przyjemnie się ogląda i może dałbym ocenę wyższą, ale przez slow motion nie mogę.

PoppinTom 6

Wolna interpretacja legendy.Słaby film, ale CGI i muzyka daje radę. Wyłącz myślenie jedź popcorn nie zadawaj pytań.

dharus 8

Mi przypadł do gustu. Wiedziałem, że Ritchie pokaże nam tu tylko czystą rozrywkę, a nie nie wiadomo co. I dostałem com chciał. 2h zabawy. Mamy tu świetną muzykę, którą praktycznie każdy chwali. Świetny szybki montaż charakterystyczny w filmach tego reżysera. Nawet on sam pojawia się w mega krótkim cameo. Efekty komputerowe bardzo dobrej jakości. A pro po komputerowe – ostatni pojedynek Artura z demoniczną wersją wuja od razu przypomniał mi zwiastun do Wiedźmina 3 – "Zabijam potwory". Ujęcia kamery – oddalenie, przybliżenie, zwolnienie na detalu, obrót kamery wraz z ruchem bohaterów. Widać inspirację? Sami sobie porównajcie. Owszem są czasem dziury fabularne, niedopowiedzenia. Czarodziejka gra dość drewniano. Piłkarzyk Beckham lepiej chyba by wypadł gdyby się nie odzywał, bo te jego faflunienie po prostu kłuje strasznie w uszy; no ale swoje kilkanaście sekund na ekranie ma. Charlie Hunnam gra trochę z manierą Syna Anarchii, ale w sumie dobrze to pasuje to takiej konwencji filmu, a Jude Law może nie wybitnie ale nie ma co narzekać. Ritche po tym jak nakręcił Sherlocka i zabrał się za drugie brytyjskie dobro narodowe, no musiał to zrobić po prostu po swojemu. Ja się nie zawiodłem i zwyczajnie dobrze się bawiłem. O to chyba chodzi w filmie przygodowym i tu z elementami fantasy. Owszem nie będzie to film do którego będzie się chętnie wracać jak do przygód Indiany Jonesa, no ale cóż. Poczciwy, rzemieślniczy produkt nam nakręcił pan z Brytanii.

Więcej informacji

Proszę czekać…