"Max Payne" to film posiadający wspaniały klimat, niestety zabrakło rozmachu. 7
Filmowy "Max Payne" oparty jest na pierwszej części gry. Kiedy Max wraca do domu znajduje tam swą piękną żonę i malutką córeczkę martwe. Odtąd ma tylko jeden cel - zemstę.
Wielu długo czekało na adaptację najbardziej filmowej gry, jednak im bliżej było do premiery, tym więcej narzekań: to na słynącego z wątpliwych sukcesów reżysera Moore'a ("Omen", "Za linią wroga"), to na niską kategorię wiekową, czy nawet na Marka Wahlberga.
Ja, z materiałów ukazujących się przed premierą byłem bardzo zadowolony - zarówno trailer, jak i zdjęcia były bardzo klimatyczne. Sam film może troszkę zawiódł moje oczekiwania, ale z pewnością daleko mu do tragedii, za jaką został uznany przez amerykańskich recenzentów. Fabuła "Max Payne'a" to okrojona gra, tyle że to cięcie zrobiono nieudolnie. Brakuje płynności, brakuje porywającej akcji. Bullet time występuje chyba tylko dwa razy, sprawia wrażenie wsadzonego na siłę. Twórcy bali się zapewne przesadzić z widowiskowymi scenami rodem z "Wanted", czy "Matrixa", niestety nie wyszło im to na dobre, gdyż w ekranizacji tego typu gry, wiele osób właśnie na to czeka.
Wielkie wrażenie robią, pisząc żargonem graczy, lokacje. Rzeczywiście są rodem z gry. Wysokie budynki, mroczne zaułki, czy oszklone hole, miejscami wydawało mi się, że gdzieś już je widziałem. Do tego jeszcze wszechogarniający mrok, rozjaśniony tylko padającym śniegiem. Tak właśnie wygląda świat "Max Payne'a". Dodajmy jeszcze mroczną gitarową muzykę i postaci, przemykające w czarnych strojach i otrzymujemy niesamowicie klimatyczny obraz, w stylu noir.
Kompletnie nie rozumiem narzekających na Marka Wahlberga. Aktor ten często gra role różnych detektywów, za jedną był nawet nominowany ("Infiltracja"). Odegrał też rolę samotnika, walczącego o sprawiedliwość w filmie "Strzelec". Zarówno więc filmografia, jak i sam wygląd wskazują, że Wahlberg to idealny kandydat do roli Maxa. No i nie zawiódł. Zagrał Payne'a takiego, jaki pozostał mi w pamięci po przejściu pierwszej części gry. Zabrakło mi tylko jego narratorskich wstawek, było ich zdecydowanie za mało. Reszta aktorów również zagrała na bardzo dobrym poziomie: Beau Bridges, Amaury Nolasco, Chris O'Donell, Mila Kunis, czy mający pewnie przyciągnąć do kina fanów, Ludacris. Swój epizod, niestety bardzo krótki i wyraźnie okrojony przez kategorię wiekową, ma Olga Kurylenko. Mieliśmy więc kolejną, po "Hitmanie", prezentację dziewczyny Bonda, z "Quantum of Solace".
Dość długo trzeba też czekać na rozpoczęcie faktycznej akcji. Zanim Max zacznie "szaleć", będzie prowadził swoje śledztwo na własną rękę, co się strasznie wydłuża. Film z ciężkim klimatem, z efektywnym zakończeniem, taki właśnie jest "Max Payne". Ten cały schemat przypomina mi trochę "Mrocznego Rycerza". Tym razem zabrakło jednak tak wspaniałego czarnego charakteru oraz rozmachu.
Trudno stwierdzić czy obraz spodoba się miłośnikom gry. Z pewnością odnajdą jeszcze sporo nieścisłości i jak zwykle zrugają film i jego twórców. Jednak wyszła z tego bardzo solidna, klimatyczna produkcja. Z dobrym dźwiękiem i muzyką. Ze wspaniałymi, mrocznymi zdjęciami, kręconymi w Kanadzie. No i z bardzo dobrym Markiem Wahlbergiem, w roli samego Maxa. Czy doczekamy się kontynuacji? Scenka po napisach sugeruje, że tak, ale o wszystkim zdecydują jak zwykle pieniądze.
Ten film to jawna i czysta kpina czy też profanacja świętej klasyki jaką jest legendarna gra.