Siedem

8,5
Przechodzący na emeryturę detektyw Somerset podejmuje się rozwiązania sprawy brutalnych morderstw. Partneruje mu młody i porywczy detektyw Mills.

Pełna kara 8

Gatunek policyjnego thrillera z założenia jest przeznaczony dla intelektualistów, więc scenariusz powinien zaspokajać wyrafinowane podniebienia miłośników tego kina. Tym razem tematem przewodnim tego mrocznego filmu jest zło i fascynujący świat genialnego maniakalnego mordercy.

Siedem (1995) - Gwyneth Paltrow, Brad Pitt, Morgan Freeman (I)

Seven nie ma pretensji do arcydzieła sztuki filmowej, ale z pewnością jest to film niegłupi z inspirującym przesłaniem, zasługujący w pełni na swoje dobre miano. W tym kryminale inteligentny, perfidny morderca z czytelną premedytacją działa według przemyślanego skrupulatnie scenariusza, zostawiając za sobą świadomie trop dla ścigających go policjantów. Z niebywałą pewnością siebie wywiązuje się z narzuconej sobie roli karzącego ramienia boskiej sprawiedliwości. Wbrew pozorom, nie jest to typowa zabawa w kotka i myszkę, ale zaplanowane z mistycznym rozmachem biblijne kazanie, z makabrycznymi akcesoriami w postaci nieboszczyków służących za rekwizyty alegorycznie obrazujące siedem kardynalnych uchybień ludzkości. W tym pozornym szaleństwie jest metoda – John Doe chce nakłonić widza swojego wstrząsającego spektaklu, by zrewidował stosunek do wszechobecnego zła, pytając przewrotnie, czy jest mu wygodnie z tym, że pozwala, by się panoszyło. Paradoksalnie to pytanie o sens życia – czyż w świecie, w którym przyblakły moralne wzorce nie jesteśmy skazani na przegraną w walce ze złem? W celu wywołania tej kwestii poświęca tych, którzy już za życia byli martwi, i żeby uwiarygodnić przesłanie siebie samego również składa na kazalnicy.

Mamy konwencjonalny duet detektywów zbudowany na zasadzie malowniczo skontrastowanego kontrapunktu. Erudyta i ignorant – dzieli ich wszystko. Czarny Sommerset jest doświadczony, błyskotliwy, wykształcony, oczytany, rozważny i mądry, a przy tym pokorny. Mills to młody, porywczy, sfrustrowany biały dureń, o prostej umysłowości prowincjusza, którego rozpiera hucpa i którego własna żona nie traktuje poważnie. W tym zestawie od początku to Sommerset jest skazany na sympatię widzów. Do tego wciela się w niego wspaniały Morgan Freeman, który silnie zaznacza swoje istnienie na ekranie, nawet nie wypowiadając żadnej kwestii, i który przy całej swej łatwości wykonawczej miłosiernie oszczędza swego filmowego partnera, Pitta irytującego manieryzmem i dysponującego ograniczonym wachlarzem środków wyrazu, który w towarzystwie Freemana i Kevina Spaceya grającego Johna Doe niestety pozostaje w tle, nawet jeśli ten ostatni pojawia się zaledwie na kilkanaście minut i tak bez trudu przyćmiewając swojego kolegę aktorską charyzmą.

Siedem (1995) - Brad Pitt, Kevin Spacey, Morgan Freeman (I)

Najwyraźniej w konwencji tego filmu nawet rozkład aktorskich talentów został wliczony w dobrodziejstwo inwentarza, chyba w sposób niezamierzony przysługując się sukcesowi. Dobudowując drugie dno, gdzie finalną porażkę denerwującego, bezczelnego Millsa widz przyjmuje zupełnie pogodzony z sytuacją, z pozbawionym zażenowania przekonaniem, że mu się należało za to, że nie docenił możliwości przeciwnika, a swoje przecenił. Tutaj role ścigających i uciekających nie są sztywno wpisane w schemat. W obliczu bezimiennego zła, dotykającego każdego nie ma winnych i niewinnych. Każdy jest równy wobec faktu ludzkiej ułomności, gdzie wysiłek czynienia dobra do pewnego stopnia jest niewspółmierny do efektu.

Osadzona w anonimowym, wielkim mieście akcja o piekielnej fabule pasuje idealnie do przygnębiająco brzydkiej scenerii, odpuszczając przy tym polemikę z faktem charakteryzującej ludzkość podatności na korupcję. Natomiast dość sugestywnie piętnuje apatię współczesnej, miejskiej cywilizacji, otwartej na deprawację i zobojętniałej wobec faktu nędznej ludzkiej kondycji. Prowokacyjnie przeciwstawiając niezidentyfikowanego „Kowalskiego” organowi sprawiedliwości, którego agentami są ludzie ulegający takim samym słabościom, jak ścigani przestępcy. Czy jednak fakt, że wszyscy jesteśmy grzeszni zwalnia nas z odpowiedzialności za popełnione zło i z wymierzania sprawiedliwości?

Siedem (1995) - Brad Pitt, Morgan Freeman (I)

Temat został opracowany bardzo solidnie, choć gdyby zajął się nim bardziej doświadczony reżyser, otrzymalibyśmy pewnie dramat psychologiczny, z mocniej rozbudowanymi charakterami, kładący większy nacisk na grę aktorską. Tutaj atmosferę filmu, który oscyluje w kierunku kina grozy buduje upiorna scenografia, mroczne, oszczędnie oświetlone zdjęcia i efekty specjalne zatrudnione do realistycznego przedstawienia miejsc zbrodni. Szkoda, że tylko tyle. Aktorzy (Freeman, Spacey, Paltrow) z łatwością poradzili sobie z tymi szczątkowymi dialogami zaproponowanymi im przez scenarzystę. Gdyby otrzymali trudniejszy skrypt, byłby to popis gry wykorzystujący ich aktorski potencjał. W tym wypadku w widoczny sposób doszło do konfliktu interesów między scenarzystą dążącym do zaproponowania głębokiego dramaturgicznego przesłania, a reżyserem (David Fincher) skupionym na obrazowej pracy kamer i brylowaniu interesującymi ujęciami. Efekt utknął w połowie drogi między widzem nastawionym na intelektualną treść a miłośnikiem kryminalnego kina akcji z posmaczkiem gore.

13 z 20 osób uznało tę recenzję za pomocną.
Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 35
miotacz_onucowy 8

Tylko dla ludzi o silnych nerwach – W sumie to świetny film – wzorzec thrillera, ale tak brutalny w swojej wymowie, że zapada w pamięci jak np. Szeregowiec Ryan.
Bez wątpienia przyczyniła się do tego perfekcyjna gra aktorów. To jednak nie dziwi, bo obsada jest iście gwiazdorska.

porcjusz 10

Wzór thrillera – Ten film to wzór dla wszystkich thrillerów. Wspaniałe kreacje aktorskie – od Freemana przez Pitta do Spacey’ego, trzymająca w napięciu fabuła przedstawiona w ponurym, mrocznym świecie doskonale w doskonale ujętych zdjęciach. No i ta końcówka!

pablo75 porcjusz 8

Chociaż znam już zakończenie filmu,to za każdym kolejnym oglądaniem ciary chodzą po plecach…

Chemas 10

To jest nieprawdopodobne, że ten film po wielu wielu latach dalej robi takie wrażenie! Fincher, ty geniuszu, zrobiłeś absolutnie kultowy film z tego typu gatunku, można powiedzieć, że wzorzec dla innych i chyba nie pobity do tej pory. Mroczny klimat, ten ciągły deszcz, narastająca atmosfera, doskonale dobrani aktorzy, no i wreszcie zdjęcia i plenery, pole ze słupami wysokiego napięcia to już absolutne mistrzostwo świata.
Za to wszystko zmieniam ocenę z 9 na 10.

dawidek98 8

Bardzo dobry film. Atmosfera jest mroczna i ciężka. Tak właśnie powinno być.

suzzei 9

Fincher mistrzu, coś genialnego. Aczkolwiek osobiście końcówkę zrobił bym bardziej zaskakującą, co nie zmienia faktu że styl filmu jest boski.

Więcej informacji

Proszę czekać…