Coś

8,2
Pośrodku bezwzględnej Antarktydy, grupa naukowców musi stawić czoła przybyszowi z innej planety, potrafiącemu skopiować dowolny organizm.
email: nawrocki281@wp.pl

Siedemdziesiąt procent Carpentera 9

John Carpenter podarował nam coś naprawdę wspaniałego. Ja, prawdę mówiąc, nie przepadam za horrorami, chyba tylko za tymi naprawdę klasycznymi, takimi jak "Drakula", "Noc żywych trupów" czy, bezwzględnie najlepsze z tego grona, "Lśnienie". Recenzowany przeze mnie film zalicza się do tych klasyków. Przebija nawet swoim kunsztem dzieło George'a Romero, wymienione wyżej. Podam może kilka przykładów, dlaczego tak się stało. A więc:

Coś (1982) - Charles Hallahan, Peter Maloney (I), T.K. Carter, Donald Moffat, Richard Masur

Fabuła. W przypadku horroru ten aspekt filmu często zawodzi widza. Scenariusz jest do bólu przewidywalny, postacie jakieś niewiarygodne, a sama akcja, choć jest obecna, w połowie seansu siada i obraz zaczyna nas niemiłosiernie nudzić. W "Coś" lekko niemrawy jest tylko początek, jednak ja ze swojego doświadczenia z produkcjami Carpentera wiem, że ten początek ma na celu jedynie uśpienie widza, by w końcu zaskoczyć go czymś niesamowitym. W tym przypadku nie jest inaczej. Niby atmosfera w bazie nie jest napięta, ale znikąd pojawia się dziwny pies, który przerywa tę sielankę, która właśnie w tym momencie zaczyna widza nużyć. Wszystko jest zrobione z niesamowitym wręcz wyczuciem. Efekty specjalne są bez zarzutu, w niektórych scenach nawet wyróżniają się spośród innych. Spece od techniki odwalili kawał dobrej roboty. Wracając do fabuły, po zmutowaniu psa w odrażającego kosmitę, nasi bohaterowie orientują się, że coś może im grozić. Szczególnie bojaźliwy jest jeden z członków ekipy, który w swoich obliczeniach odkrywa przykrą prawdę. Postanawia wtedy wyeliminować nie tylko tajemniczego przybysza z kosmosu, ale i swoich kolegów, którzy, być może, są już zainfekowani przez obcy organizm. Atmosfera bardzo się zagęszcza, nikt nikomu nie ufa, każdy się boi. Ten strach jest pokazany przez aktorów bardzo wiarygodnie, a dobra rola w horrorze jest spotykana rzadko. Narracja jest prowadzona dość leniwie, co ma na celu stopniowe denerwowanie widza. Nie wiem jak Wy, ale ja denerwowałem się przez cały seans. Więc chyba cel reżysera został osiągnięty. Kurt Russell po raz kolejny udowadnia, że w filmach Carpentera zawsze tworzy dobre kreację. Pierwsza była w "Ucieczce z Nowego Jorku". Snake Plissken w jego wykonaniu powalał widza na kolana swoim wyluzowaniem i błyskotliwym, czarnym humorem. W "Coś", grany przez niego R.J MacReady jest postacią podobną, ale jednak diametralnie się różnią. R.J zmaga się z alkoholizmem, jest pogrążony w ponurych myślach, ma mały kontakt z pozostałymi członkami załogi. Mimo tego, od początku wzbudza w nas pewien respekt. Reżyser filmu tworzy atmosferę odizolowania, jego bohaterowie są jacyś nieprzystępni, niby zawsze wyluzowani, ale jednak..."Coś" z pewnością jest jednym z lepszych horrorów w historii kina. Jak już mówiłem, przebija ten obraz jedynie kilka tytułów. To w siedemdziesięciu procentach zasługa Carpentera, w dwudziestu scenariusza, a dziesięcioma procentami podzielili się Kurt Russell i kompozytor znakomitej muzyki, Ennio Morricone. Gorąco polecam tą produkcję, nie tylko fanom horroru.

Coś (1982) - T.K. Carter, Kurt Russell (I), Donald Moffat

2 z 4 osoby uznało tę recenzję za pomocną.
Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 35
Chemas 9

Co tu dużo mówić, tak samo jak Predator jest wzorcem kina akcji (co prawda również elementami obcych), i czego już nic nie powtórzy, tak Thing jest razem z Obcym wzorcem horroru, czy może raczej thrilleru fantastycznego. Rzecz nie do podrobienia.

dawidek98 Chemas 8

@Chemas Dokładnie tak jak mówisz. Oglądałem Coś z 2011 roku, średnie kino. Wcale się nie umywa do tej rewelki, która została wydana na świat w XX wieku.

niebieski_joe 8

To się nazywa prawdziwy horror – niebywały klimat. Bez zbytniego epatowania okrucieństwem i krwią i prób straszenia na siłę. Klasyk gatunku

vanqyard 10

Chyba nie będę bardzo odkrywczy jeśli napiszę że film jest genialny. Carpenter krok po kroku przez cały film przemyca w kolejnych scenach drobne zdarzenia stopniowo budujące w nas niepokój (zagadkowy pościg norwegów za psem, potem pies wałęsający się godzinami po obiekcie, Windows nie mogący się z nikim skontaktować) – tak jakby kazał nam wchodzić po schodach stopień po stopniu, coraz wyżej tylko po to aby na koniec nas z nich zepchnąć. Próbowałem obejrzeć sequel z 2011 ale nie wytrzymałem do końca, bez porównania z orginałem.

spoilers below
Bardzo chciałbym zobaczyć prequel/sequel który eksplorowałby jak wyglądałby świat gdyby nieudane próby skomunikowania się ze światem przez Windowsa były efektem tego, że cały świat był już infekowany przez obcego któregmu udało się wydostać poza antarktydę przez norwegów.

ZIOM68 9

Jestem ciekawy jak pierwotna postać wyglądała tego "Coś" przed rozbiciem lub awaryjnym lądowaniem na Antarktydzie, bo przecież statek kosmiczny był tak naprawę wciąż sprawny. Film posiad już prawie 40 lat od daty jego premiery, a tak super się go ogląda, efekty specjalne wciągają widza w wir emocji, strachu i napięcia. Jak najbardziej polecam film do oglądania.

dawidek98 8

Świetny film. Według mnie jest to najlepsze science-fiction w wykonaniu Johna Carpentera. Kurt Russell w tym wydaniu sprawdza się wyśmienicie.

Więcej informacji

Proszę czekać…