Nadzieja matką głupich 7
Slumdog Danny’ego Boyle’a jest chyba jego najważniejszym dziełem w dotychczasowej twórczości. Pokazują to chociażby statystyki i wyniki z różnego rodzaju festiwali, gdzie film robił prawdziwą furorę i zgarniał wiele nagród, na czele z Oscarem dla najlepszego obrazu roku.
Cały urok filmu tkwi prawdopodobnie w pięknej, ale bardzo prostej historii opowiedzianej przez reżysera. Jamal jest 18-letnim herbaciarzem, który postanawia wziąć udział w hinduskiej edycji popularnego na całym świecie teleturnieju "Milionerzy". Niespodziewanie chłopiec dochodzi do ostatniego pytania. Nie dane jest mu jednak na nie odpowiedzieć, gdyż kończy się czas emisji jednego odcinka. Jamal zostaje osądzony o oszustwo i zabrany przez policje. Tam wyjaśnia dlaczego chłopak bez szkoły i wykształcenia dochodzi do samego finału telewizyjnego show.
Akcja filmu, która dzieje się w Indiach może wydać się kolejnym durnym filmidłem z Bollywood. Nic z tych rzeczy. Boyle zadbał o każdy szczegół, począwszy od zdjęć, kończąc na obsadzie aktorskiej. Film jest dopracowany niemalże do perfekcji. Nie znajdziemy tutaj brakujących kadrów, czy też będzie ich za dużo. Poza reżyserią klimat Bombaju tworzą wspaniałe zdjęcia Anthony’ego Doda Mantle'a, który pracował już z Boyle’em przy realizacji filmu 28 dni później. Do tego dochodzi magiczna muzyka nieznanego mi do tej pory Rahmana. Pewnie dlatego, że jest to jeden z przedstawicieli hinduskiego kina. Zdecydowanie jeden z powodów, dla których muzyka zgrywa się z całym filmem tworząc jedność.
Całość zapętla jakże oryginalny scenariusz. Widz ma wrażenie, że jest to zwykły melodramat z masą retrospekcji. I oczywiście jest to prawda, ale z każdą minutą Slumdog zmienia się w prawdziwy kryminał poznając życie Jamala.
Specjalnie na sam koniec zostawiłem sobie obsadę aktorską. Nie znajdziemy w niej jakichś wielkich gwiazd Hollywood. Sądzę, że jest to jeden z powodów, dla których film ten robi tak wielką furorę. Dzięki temu widz bardziej utożsamia się z bohaterami, nie musi porównywać wcześniejszych ról aktora. Wątpię, aby przeciętny człowiek znał Deva Patela czy Freide Pinto. Nie tylko ta dwójka stworzyła świetne kreacje, ale także reszta obsady, dlatego za dużo byłoby tu do opisywania. Uważam jednak, że to właśnie dzięki temu filmowi zostaną zapamiętani.
Na podsumowanie dodam, że Slumdog. Milioner z ulicy jest tak naprawdę bardzo optymistycznym filmem. Ja mam przynajmniej takie wrażenie. Daje on nadzieję na to, że marzenia mogą się spełnić. I nie chodzi tutaj bynajmniej jedynie o te marzenia materialne. Po obejrzeniu na myśl nasunęło mi się pewne powiedzenie: nadzieja jest matką głupich. Jeśli tak jest, w takim razie ja chce być głupi.
Pomimo braku różnego rodzaju efektów, wybuchów i strzelanin film i tak wbija w fotel i nie pozwala oderwać wzroku od ekranu.
Mam wielki problem z oceną tego filmu. Z jednej strony strasznie bolywoodzki z infantylną historią, z drugiej zaś bardzo realnie pokazane Indie. Średnia 6.