W "Grzechu" nie ma miejsca na ekstazę, to niemal wyłącznie udręka. Michał Anioł w wybitnej kreacji Alberto Testonego miota się, płacze, krzyczy i jęczy, rozerwany między absurdalnymi wymaganiami swoich panów a prawdziwym powołaniem artysty. Andriej Konczałowski kręci tę niby-biografię z bezczelnością właściwą tylko starym europejskim mistrzom: bardziej od spójnej historii interesuje go rozedrgana psychika rzeźbiarza, którego talent może i pochodzi od Boga, jednak życie pełne jest ziemskich bolączek.
sław krytyk

Ludzie, władza, polityka, sam Michelangelo są w filmie Konczałowskiego tylko mrówkami, prymitywnymi stworzeniami, rojącymi swe wielkie idee. przeczytaj recenzję

Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

  • Ciekawostki
  • Wpadki
  • Pressbooki
  • Powiązane
  • Ścieżka dźwiękowa

Fabuła

Multimedia

Pozostałe

Proszę czekać…