Linijkowy mocno, ale zaskakująco dobrze się ogląda, chociaż to tylko karty historii (o których raczej nie pamięta się długo) ze spielbergowskim sznytem.
Najtrudniejszy do oceny z wszystkich filmów PTA. Chętnie powtórzę sobie na blu, tak jak poprzednie. Sylwester czy końcówka to sceny spełnione i wielkie.
Zdjęcia, tempo, atmosfera etc. wszystko w punkt i formalnie uderza w moją wrażliwość, ale brakuje tu jakieś prawdziwej głębi.
James Franco okradziony z nominacji, przykry fakt. Bardzo prosta, spójna historia, tylko w reżyserii brakuje większego polotu i dramaturgii, pojedyncze sceny ok
'Love My Way' i 'Words' w jednym filmie, to spełnienie marzeń. Nie ma drugiego bardziej wakacyjnego filmu par excellence.
Kreacja świata, role Bosemana, Jordana, Serkisa, czy kilka świetnie wyreżyserowanych scen niosą film, ale to nadal za mało, abym się mógł w pełni zachwycić. 6+
Dla ostatnich 30 minut, a w szczególności dla końcowej narracji. Solidnie, ale innych nominacji niż za piosenkę, bym nie dał. Bardzo ważny film dla Netflixa. 6-
Fabuła bardziej jak pilot serialu. Baker Hall prawie tak krwisty jak postaci z Cannibal Holocaust. Nić więcej… Powtarzam PTA przed PT.
Dużo bardziej niejednoznaczny niż się spodziewałem (główny bohater, bo reszta płasko), ale też nie do końca mnie przekonuje.
Kolejna biografia w stylu one man show, kolejna, która nic w kinie nie zmieni, no może poza Oscarem dla Oldmana, co cieszy. Dobrze znać, solidny warsztatowo.
Proszę czekać…