Aktywność

Tom Holland nowym Spider-Manem!

W sumie OK, wybrali najmniejsze zło. A sam Holland na tym zdjęciu przypomina mi Jamie’go Bella.

Ostatni dom po lewej stronie (1972)

1.5/10 – Dużo gorszy niż się spodziewałem. Tam gdzie powinno być jakiekolwiek poczucie zagrożenia jest kicanie po lesie, kicz i farsa. Scenariusz głupi, naiwny i z dziurami. Wątek z policjantami zrobiony w najgorszy możliwy sposób. Technicznie temu filmowi też dużo bliżej do zupełnie amatorskiej produkcji niż do pełnoprawnego filmu. Nawet nie szokuje i nie sądzę też, by szokował w latach 70. Kompletnie nie rozumiem czemu ten film osiągnął taki sukces.

Ciemność, światło, ciemność (1989)

8/10 – Najprzyjemniejsza odmiana surrealizmu. Zabawa formą z całkiem mądrą myślą przewodnią. Pozostaje tylko obserwować i bić brawo pomysłowości Svankmajera. To ten sam poziom co "Wymiar dialogu", czyli ścisła czołówka moich ulubionych krótkometrażówek.

Foutaises (1989)

6.5/10 – Fajnie się to ogląda, głównie za sprawą Pinona. Na tyle krótki, żeby nie móc zmęczyć i na tyle długi, żeby zainteresować. Wyliczanka, którą recytuje aktor jest naprawdę trafna i błyskotliwa. Mogłaby być wymyślona przez każdego człowieka. Było kilka momentów, w których się uśmiechnąłem, ale to w dalszym ciągu jedynie taki film-ciekawostka. Do obejrzenia po polsku tu:
https://www.youtube.com/watch?v=LVX36UZIOiI

Fitzcarraldo (1982)

9/10 – Werner Herzog to szaleniec, a "Fitzcarraldo" to szalony film. Kinski w tytułowej roli to jedna z najlepszych kreacji jakie widziałem, moim zdaniem był lepszy niż jako Aguirre, chociaż bez takich fajerwerków. Świetne sportretowanie obsesji.
Film długo się rozpędza, właściwie przez pierwszą godzinę wchodzi na właściwe tory, ale z drugiej strony pozwala to na wejście w ten specyficzny niemiecko-amazoński klimat. Fabuła to jedna wielka przygoda, ale wielbicieli typowego kina przygodowego "Fitzcarraldo" raczej znudzi i zmęczy.
Myślę, że to jeden z filmów, które powinien zobaczyć każdy, dla Kinskiego, dla Herzoga i po to, by zobaczyć, że bez efektów specjalnych, bez żadnego CGI można robić naprawdę niewiarygodne rzeczy.

Życie świadome (2001)

7.5/10 – To właściwie nie film, tylko jeden wielki traktat filozoficzny. Zbiór myśli o życiu, snach, prawach rządzących światem wygłaszanych przez postacie w często zupełnie niepowiązanych scenkach. Zadaje zaskakująco wiele pytań i skłania do myślenia. Dodatkowo surrealistyczna forma jaką wybrał Linklater powoduje, że odbiór filmu jest jeszcze ciekawszy.
Przyczepić mogę się tylko do braku fabuły i trochę zbytniej bezpośredniości, bo gdyby te wszystkie myśli zostały jakoś ukryte i trzeba by było samemu do tego dojść, "Życie świadome" robiłoby jeszcze większe wrażenie.
Za jakiś czas na pewno powtórzę seans.

Miłość Larsa (2007)

7/10 – Oryginalny. Z klimatem i trochę też tematem przypominającym "Franka" z Fassbenderem. Spodziewałem się czego więcej, czegoś bardziej poruszającego, ale i tak bardzo dobrze się oglądało mimo naiwności fabuły i widocznej tendencji do manipulowania widzem.
Można powiedzieć, że to lekki film na trudny temat i właściwie wszystko zagrało w nim tak jak powinno. Dawno nie widziałem bardziej pociesznej i prostodusznej, a zarazem realnej postaci niż Lars grany przez Goslinga.

Trzynaste piętro (1999)

6/10 – Mam wrażenie, że scenariusz tego filmu został zmarnowany przez wykonanie, począwszy od aktorstwa, przez scenografię, po efekty specjalne. Najbardziej zawiedli (chociaż nie miałem wobec nich żadnych oczekiwań) mnie chyba aktorzy z bardzo bardzo słabym i irytującym Craigiem Bierko na czele. "Trzynaste piętro" sprawia przez to wrażenie, jakby powstało pod koniec lat 80. lub na początku 90. a nie dekadę później.
Sam pomysł na film był bardzo ciekawy, ale to chyba wina reżysera, że zawsze byłem krok przed bohaterami i jakoś nic mnie nie zaskoczyło. A powinno. I gdyby tak się stało mielibyśmy do czynienia z filmem kultowym. Duża szkoda.

Klimatyczny teaser drugiego sezonu Fargo

No to będzie niewielka i raczej "poważna" rola.

Klimatyczny teaser drugiego sezonu Fargo

Ten ptaszek mimowolnie powoduje skojarzenia z Twin Peaks. Ciekawy jestem jaką rolę będzie miał Bruce Campbell, bo chyba to on ma największy potencjał komediowy z tej ekipy. A pierwszy sezon w dużej mierze opierał się właśnie na komizmie Freemana.

Proszę czekać…