@dawidek98
@ana481516 Mnie też niezbyt wciągnęło. A jestem ogromnym fanem science-fiction.
Dziś już trochę śmieszy – czas zrobił swoje. Ale to wciąż całkiem niezłe, stare kino. Jak to śpiewał zespół Lady Pank: "Ludzie są po to, żeby mogli walczyć. Ludzie są i nie będą nigdy lepsi."
Właśnie teraz sobie go obejrzałem po raz czwarty. Pierwsze minuty bez większego wzruszenia do pewnego momentu. Tym momentem było "przebudzenie" Pana Andersona w sztucznym łonie. Dalej film wciągnął mnie jak odkurzacz.
Świetne – przynajmniej mogłem zobaczyć, jak wyglądał rok 1895.
Jeśli odpuścimy sobie samą końcówkę, to spokojnie można uznać ten film jako dobry. Widać dbałość o detale i ukazanie praw fizyki. (aczkolwiek wirówkę widzieliśmy już w Odysei Kosmicznej Kubrick’a) Jeśli chodzi o aspekt techniczny to można zaryzykować twierdzenie, że film ociera się o tzw. "twarde SF" (wyłączając końcówkę of course).
Bardzo udane polskie kino fantastyczne. Bije na głowę 3/4 produkcji Piotra Szulkina – po prostu klimatyczne.
Oglądałem bardzo dawno temu. Podobał mi się. Teraz patrzę na to z przymrużeniem oka, ale daję 8/10.
Fajne i całkiem zgrabne kino. Świetnie przedstawiono kontrastujące ze sobą osobowości dwójki agentów. Cały sukces to oczywiście dobór obsady.
Bardzo dobry film. Eddie rządzi!
Dobre, ale tylko dobre. Po prostu Sylwester Chęciński miał za trudne zadanie, aby dorównać Barei pod względem pierwowzoru. Ale i tak trzyma jego klimat.
Proszę czekać…