W roku 2020 ludzie wysyłają pierwszą załogową ekspedycję na Marsa. Niestety, zaraz po lądowaniu dochodzi do tragedii i niemal cała załoga ginie, a sprzęt zostaje zniszczony. NASA odbiera jednak przekaz SOS, a to oznacza, że ktoś jednak przeżył. Chcąc uratować astronautę, z Ziemi zostaje wysłana misja ratunkowa. Dotarłszy na miejsce, okazuje się, że ocalałym jest Luke Graham, a planeta jest zdatna do życia dla ludzi. Asmodeusz
Jeśli odpuścimy sobie samą końcówkę, to spokojnie można uznać ten film jako dobry. Widać dbałość o detale i ukazanie praw fizyki. (aczkolwiek wirówkę widzieliśmy już w Odysei Kosmicznej Kubrick’a) Jeśli chodzi o aspekt techniczny to można zaryzykować twierdzenie, że film ociera się o tzw. "twarde SF" (wyłączając końcówkę of course).
Ogólne
Czy wiesz, że?
Pozostałe
Melodramatyczne do wyrzygania. Szkoda, że De Palma nie poszedł w stronę tego, co zostało pokazane w filmie "Marsjanin". Tutaj widz dostał smęty typu – mąż tęskni za zmarłą żoną, synek ma focha, bo ojciec leci na Marsa, mąż ginie lecąc w przestrzeń kosmiczną i teraz żona będzie za nim tęsknić, uśmiechnięty creepy Marsjanin… Za dużo tego. Nie potrafiłam przez to skupić się na stronie wizualnej, efektach specjalnych, tym co było na plus…