Dawid Burdelak

@dawidek98

Aktywność

Gwiezdne wojny: Część VI – Powrót Jedi (1983)

Dla mnie najlepsza część Gwiezdnych Wojen zaraz po Imperium Kontratakuje – Ewoki dodały muppetowego uroku, scena odsłonięcia twarzy Vadera przebija wszystko. Efekty specjalne fenomenalne jak na lata 80-te, Luke Skywalker był w tym filmie wielki (jak we wszystkich częściach). Pozdrawiam wszystkich fanów Star Wars.

Westerplatte (1967)

Kocham filmy historyczne, ale tutaj się wynudziłem za wszystkie czasy. Poza monotonną walką kompletnie nic się nie działo. Kanał, Lista Schindlera, Pianista, Stawka Większa Niż Życie czy Czterej Pancerni i Pies robią tysiąc razy większe wrażenie od tego filmidła.

Frida (2002)

Przeogromny badziew. A Salmę Hayek zdecydowanie wolę w "Od zmierzchu do świtu" (fajnie, że tam zamieniła się w wampira podczas tańca erotycznego, dzięki czemu tamten film jest oryginalny).

Ostatnie tango w Paryżu (1972)

Genialny film Bernardo Bertolucciego. Szkoda tylko, że od "Rzymskiej opowieści" się wypalał. Ale wróćmy do samego filmu – Paul grany przez fenomenalnego Marlona Brando, strasznie zboczony i obrzydliwy człowiek spotyka piękną Jeanne. Sceny rozbierane występują dopiero w połowie filmu, no i nazwano "Ostatnie tango w Paryżu" tak, aby ludziom się wcale nie kojarzyło z seksem. Maria Schneider odegrała moim zdaniem rolę życia. Naprawdę dobra robota!

Bad Boy (2020)

Nie takie złe. Ten film zadał mi najmniej cierpienia spośród innych Patryka Vegi. Ale nie rozumiem dlaczego mam komuś dać po pysku, tylko z tego powodu, że on kibicuje innym barwom? W końcu razem uwielbiamy piłkę i sport. Paranoja.

Kler (2018)

Wiele hałasu o nic. Nie przemówił do mnie.

Polskie drogi (1976 - 1977)

Zaczepisty serial z legendarną już muzyką Andrzeja Kurylewicza, przy której się wzruszam i czołówką z flarą. Karol Strasburger i Kazimierz Kaczor zdecydowanie zagrali role życia – jeżeli ktoś jest patriotą, to powinien obejrzeć to wiekopomne dzieło. Naprawdę, obejrzałem ten serial w 2018 roku (na kanale TVP Historia) i natychmiast całkowicie mnie pochłonął. Ten serial jest absolutną, ścisłą czołówką seriali wojennych wszechczasów. Morałem, który możemy bezsprzecznie wynieść z tego serialu, jest taki, że "szczęście trzeba rwać jak świeże wiśnie" (notabene piosenka z czasów przedwojennych puszczona na adapterze w jednym z mieszkań). Bardzo mi się podobało też to, że szczędzono widzom pokazywania drastycznych i szczegółowych scen, nawet jak wspominali o Wołyniu, Oświęcimiu, jakiejś bitwie czy nalocie na Wieluń lub obrony Westerplatte, to i tak na szczęście nie pokazywano tego zbyt długo. Nawet role drugoplanowe i epizodyczne są tak zagrane, że natychmiast zapadają one widzowi w pamięć na długie lata. Ten serial też uczy nas, że im bardziej zapominamy o tym, co się działo na świecie w latach 1939-1945, tym bardziej stwarzamy środowisko do powtórzenia się tej samej historii. Dlatego uczmy się na błędach, jedźmy do miejsc związanych z II wojną światową, interesujmy się nią i nie dopuszczajmy do kolejnych konfliktów zbrojnych. Miałem nawet przyjemność usłyszeć tą muzykę podczas końca rekonstrukcji na Łabiszyńskich Spotkaniach z Historią w czerwcu 2018 roku i podczas koncertu w zeszłym roku z okazji odzyskania przez Polskę niepodległości 11 listopada 1918 roku. Najfajniejszy jest czas trwania poszczególnych odcinków, co można potraktować jako osobny film (trwają w przedziale od 80 do ponad 100 minut), pozwalają też one widzowi wczuć się w klimat danego odcinka i poczucie, może nie na własnej skórze, jak to było wówczas, ale także uzmysłowienia, przez co ludzie wtedy przechodzili, jakie mieli wtedy troski, problemy i tym podobne rzeczy. Pochwalić także mogę z aktorów Andrzeja Seweryna, Piotra Fronczewskiego (z którym nota bene się spotkałem i mam pamiątkowe zdjęcie) w roli Stanisława Mrowińskiego, nauczyciela historii oraz działacza komunistycznego oraz Henryka Talara w roli Johana Heimanna. Nie trzeba było wtedy kilkudziesięciu czy kilkuset odcinków, by utrzymać widza na fotelu czy kanapie. Uważam też, że twórcy "Czasu honoru" mogliby się od tej produkcji wiele nauczyć. Nawet zakończenie jest naprawdę imponujące – pokazuje widzom trudy powrotu do normalnego i beztroskiego życia, zwłaszcza na wsi, bo większość miast zostało wówczas zbombardowanych, ale najbardziej ucierpiała bezsprzecznie Warszawa. To wydarzenie spowodowało napływ do stolicy Polski ludzi z całego kraju i stąd stwierdzenie, że dzisiaj prawdziwych warszawiaków już nie ma. Za to w Krakowie jak większość budynków stała, tak stoi do dzisiaj, lekko zrekonstruowanych. Tak to jest i nie ma co z tym dyskutować. Tak dobrze technicznie ukazanej wojny bardzo mi brakowało w "Byliśmy żołnierzami" z Melem Gibsonem, w "Upadku" o Adolfie Hitlerze czy też w "Dywizjonie 303: Historii prawdziwej". Nawet problemy szkolne młodzieży oraz ich obyczaje zostały ukazane w bardzo poważny, inteligentny a zarazem wyjątkowy sposób. Także Leonowi Kurasiowi i Władysławowi Niwińskiemu należy się pomnik, gdyby oni byli prawdziwymi bohaterami okresu wojennego. Nawet nie omieszkam wrócić w przyszłości do tego serialu z okazji 85 i 100 rocznicy wybuchu II wojny światowej. I nie pozwolę nikomu zaszufladkować Karola Strasburgera jako rzucającego sucharami prowadzącego Familiady, bo w takich wspaniałych produkcjach jak ten, potrafi być bardzo dobrym i utalentowanym aktorem. Tyle ode mnie.

Eroica (1957)

Mam ambiwalentne odczucie. Pierwsza część nie pozwala na poważne traktowanie powstania warszawskiego, druga zaś nader dobra. Zatem 5/10.

Chłopi (1973)

Kawał polskiego kina. Jednakże najzacniejsze dzieło Jana Rybkowskiego to dla mnie odpowiednik serialowy.

Pytanie do Boga (2001)

Mi się wcale nie podobał. Lepiej sobie dużo poczytać o rzeczach sprzed naszej ery, aniżeli oglądać filmy o tej tematyce, które w zdecydowanej większości potwornie przynudzają.

Proszę czekać…