@dawidek98
Film dobry z jednego powodu: Pokazuje triumf nad idiotyzmem, zwanym potocznie prawem. Szkoda, że powyższe w prawdziwym życiu ma miejsce tak niezmiernie rzadko. Najpoważniejszym minusem jest to, że później widz i tak się domyśli, że przysięgły numer 3 się przyzna do racji pozostałych.
O kapitanie, mój kapitanie. Aż łzy płyną ze wzruszenia i śmiechu w jednym. Ta szkoła zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu, niżeli ta z Hogwartu. Najlepszy film z Robinem Williamsem w roli głównej. Oglądałem go trzy razy i wcale poprzestać nie zamierzam.
Mimo, iż musical to nie jest zdecydowanie mój ulubiony gatunek, tak doprawdy piosenki wciągające i aktorstwo iście teatralne. Tak jak lubię – tytułowy utwór pojawiał się potem dosłownie wszędzie.
Najbardziej w tym wielkim filmie podobała mi się scena, jak uratowani spod rąk Oskara Schindlera ludzie kładą na jego grobie kamyki. Przepiękna scena. Do tego trochę zdań wypowiedzianych po polsku – nawet nasz naród się doskonale w tym filmie znajdzie.
Drewniane aktorstwo, fatalna reżyseria, nędzne żarty i gagi. Mi oglądanie go sprawiało fizyczny ból. Dwóch aktorów się koszmarnie spinało, żeby wyszło zabawnie. Ale wychodziło tak, jakby klocki drewna się wzięły za komizm. Niestety.
W sumie fajny. Samuel L. Jackson jak zawsze pokazuje swój aktorski pazur. Bardzo fajnie partnerowała mu Geena Davis, której tak naprawdę wcale nie znał. Po prostu trafili na siebie przypadkowo, a nawet w pewnym momencie chcieli być ze sobą razem. Genialna scena ucieczki Samanthy i Cathlin Caine’ów przed funkcjonariuszami – mieli te dwie kobiety na celowniku i chcieli się ich pozbyć, rzekomo z powodu kradzieży lub zadłużeń. Do dzisiaj robią wrażenie sceny przemiany przed lustrem głównej bohaterki oraz napadu na dom przez jednego z oprawców, który to wywinął się na cukierkach na podłodze niczym włamywacze z pierwszego Kevina. Bardzo fajnego kompozytora wybrał reżyser Renny Harlin, bo to on stworzył jeden z moich najulubieńszych, a zarazem najbardziej rozpoznawalnych motywów muzycznych w historii kina ("Forrest Gump"). 8/10
Kapitalna komedia, w której Bill Murray i Andie McDowell pokazali pełnię swoich możliwości. Przesłanie tego filmu jest oczywiste: "Trzeba wszystkiego w życiu spróbować i nie żyć z dnia na dzień."
Co tu się rozpisywać, wystarczy że powiem jedno słowo: GENIALNY!
Kawał mojego dzieciństwa.
Bardzo dobra kontynuacja.
Proszę czekać…