@Maciek_Przybyszewski
Cóż jeżeli chodzi o filmy o miłości to wydaje mi się, że polskie produkcje są nam po prostu bliższe. Mnie osobiście przyjemniej się ogląda głupawą nawet polską komedię romantyczną rozgrywającą się chociażby w Kazimierzu Dolnym, niż sercowe perypetie bohaterów mieszkających w Nowym Jorku. Co prawda realizacja zazwyczaj wypada lepiej w przypadku filmów made in USA, ale nasi twórcy są coraz lepsi w tym gatunku i myślę, że nie mają się czego wstydzić.
Co do innych gatunków to całość rozbija się o pieniądze. Polski film sensacyjny czy wojenny? Przez ostatnie kilka lat nie pojawił się chyba żaden godny uwagi (nie mówię tu o produkcjach martyrologiczno-historycznych, a o filmach akcji)
Mam nadzieję, że z czasem pieniądze na polskie kino akcji się znajdzie i przestanie pokutować przeświadczenie wśród polskich twórców, że trzeba robić filmy ambitne a nie widowiskowe.
Ja liczę na "Rewers", "Dom zły", "Tajemnica Westrplatte" oraz na szybką realizację "GROM. Część pierwsza" Smarzowskiego
Zwiastun niczego sobie, ale… No właśnie, ale wydaje mi się, że film będzie wtórny. Oglądając ten trailer mam wrażenie, że to zlepek scen z trylogii Tolkiena, Indiany Jones’a, Harry Potter’a i Królestwa Niebieskiego.
Co nie przeczytam to "film powstanie w technice 3D". Wszystko fajnie, ale czy pójście w stronę trójwymiarowej wizualizacji i skupianie się na tym nie odbije się czkawką na scenariuszu. Boję się, że twórcy skupią się na efektach, a fabuła będzie jedynie dodatkiem usprawiedliwiającym czy też łączącym kolejne efekty specjalne i trójwymiarowe egzaltacje filmowców.
No fakt, Terminator + Philip K. Dick i mamy teoretyczny bestseller, a jak takim się stanie to i film powstanie od razu. Bycie pisarzem w obecnych czasach do olbrzymi stres. Jeszcze nie ma opublikowanej książki, a już koncerny medialne liczą, iż będzie to bestseller. Pisarstwo pod zamówienie? Nie, dziękuję. Boję się, że wielu skusi się na duże pieniądze i zamiast pisać dobre książki, będą pisać gotowe scenariusze, udające powieści.
Zobaczyłem zdjęcie rozpoczynające tego news’a i nie czytając dalej tekstu miałem pewne skojarzenie hihi. Dan Aykroyd jako Miś Jogi byłby genialny. Czytam, a tu jeden z moich ulubionych aktorów komediowych podkładać może głos pod Jogiego :). Szkoda, że tylko głos. Realizatorzy mogliby korzystając z techniki motion capture wykorzystać grę aktora do animacji ruchów Jogiego.
Poczekamy zobaczymy. Liczę, że del Toro stworzy równie dobry film co Jackson, choć zdaje sobie pewnie sprawę, że widzowie Tolkien przez długi czas będą kojarzyć raczej z trylogią, a nie Hobbitem.
Może już za duży jestem i filmy o dinusiach mnie nie kręcą. ’Jedynkę" widziałem dawno temu w epoce VHS i jakoś mnie nie wciągnęła. Efekty a i owszem jak na tamte czasy rewelacyjne i rewolucyjne, ale reszta dla mnie był mdła. Jak dla mnie 4 może powstać, ale nie musi.
Kolejny raper, który idzie w kierunku filmów sygnowanych własnym nazwiskiem, logo itd. Cóż biznes najważniejszy, ale ja nie za bardzo lubię takie praktyki, bo coś co jest do wszystkiego (czyt. robi wszystko), jest tak naprawdę do niczego.
Zbieram się do zabrania głosu w tym wątku jak sójka do wylotu za morze. Może dlatego, że książka jest dla mnie autonomicznym tworem, którego sfilmowanie, mniej lub bardziej udane, wypacza wg mnie obraz, który sobie wyobraziliśmy czytając dane dzieło. To co mi siedziało w głowie podczas czytania i to co siedzi po przeczytaniu w konfrontacji z filmem nie ma szans. Odwrotnie zaś, czyli najpierw obejrzany film, a potem książka, w jakimś stopniu na pewno wpływa na nasze wyobrażenia rzeczywistości literackiej podczas lektury.
Nie lubię najpierw oglądać, a potem czytać. Choć w kilku przypadkach okazało się, że zarówno podczas jak i po obejrzeniu adaptacji, a potem przeczytaniu oryginału targały mną silne emocje związane z przeżywaniem danego utworu.
To na razie tytułem wstępu. Wkrótce konkrety.
Proszę czekać…