Niezbyt odkrywczy, ale swietnie zagrany. Swietna Cate i Bobby Cannavale. Chetnie zobacze pierwowzor T. Williamsa.
Takich filmow bylo na peczki. Tu jest przecietna realizacja, ale za to kilku aktorow, ktorych bardzo lubie.
Irytujace dialogi, malo sympatyczni bohaterowie, zle wkomponowana muzyka, mozliwa historia i ladne scenerie.
2 tygodnie zdjec i oczywiscie katastrofalna realizacja. Story o polskim grajdolku, ale koncowka ratuje cala historie.
Zżynka znanych i dobrych motywow sci-fi. Niech tworca nie mowi, ze to hold dla SF lat 70-80, bo "Moon" jest calkiem swiezy..
Interesujaca konstrukcja. Will mowi tekstami Woodego z najlepszych czasow. Moze w koncu przestana mi sie mylic Steve Carell i Will Ferrell ;)
Ma swoja magie. Sztucznie wypowiadane kwestie mlodych aktorow, ale poza tym same plusy: klimat, historia, moral i realizacja.
Niektore gagi jak "Nomier Jeden", inne jak "Nomier Dwa". Ogolnie to sie ubawilem w pustym kinie. 7,5. Dobry dubbing, srednia jakosc dzwieku.
Pare ujęć ukazujacych piekno Australii i pomyslowe napisy koncowe, poza tym nedza i mizeria pod kazdym wzgledem.
Taka wybitna historia obroni sie nawet w wersji rap, chociaz lepiej gdyby czesc aktorow juz wiecej nie spiewala ;)
Proszę czekać…