10 najciekawszych kinowych adaptacji gier komputerowych 0
Do kin zawitał film Minecraft: Film, będący adaptacją kultowej gry. Przyszedł zatem czas, żeby wyłonić śmietankę filmowych adaptacji gier komputerowych – tych, które z jakiegoś powodu działają (albo przynajmniej tak bardzo nie działają, że aż działają). I wszystko to z szalonym uzasadnieniem, które nie trzyma się logiki, ale za to trzyma się joysticka!

DOA: Żywy lub martwy (2006)
Ninja, bijatyki, bikini i… fizyka, która mówi "nara" realizmowi. To jak gra w Tekkena na sterydach w rytmie J-popu. Film tak zły, że przechodzi przez okrąg szmiry z powrotem na poziom guilty pleasure.
Książę Persji: Piaski czasu (2010)
Jake Gyllenhaal jako perski książę. Niby nie pasuje, ale jak się już zacznie skakać po dachach i cofać czas, to człowiek zapomina o geografii. To film, który można oglądać jak pizzę z ananasem – niby nie powinien działać, ale jakoś… działa.
Warcraft: Początek (2016)
Jeśli kochasz lore, krasnoludy, czary i CGI tak gęste, że można go kroić jak masło – to jesteś w domu. Reżyser to fan gry, więc wszystko jest zrobione z miłości. Szkoda, że ta miłość nie obejmowała scenariusza. Ale hej, Orgrim był cool.
Sonic. Szybki jak błyskawica (2020)
Zaczęło się od koszmaru zębatego Sonic-a, a skończyło na Jimie Carreyu na kwasie, który gra Dr. Robotnika jakby wygrał Oscara w równoległym wszechświecie. Film uratowany przez fanów. Dosłownie. Demokracja działa!
Resident Evil (2002)
Milla Jovovich kontra zombie, mutanty, korporacje i fizyka. Film nie ma wiele wspólnego z grą, ale i tak powstało siedem sequeli, więc musi być genialny. Logika Umbrella Corporation – jak coś nie działa, to powtórz 6 razy.
Tomb Raider (2018)
Alicia Vikander biega, skacze, łapie się za wąskie krawędzie i cierpi jak bohaterka z gry, bo… to dokładnie to, co robiła w grze. Czy to dobra adaptacja? Tak. Czy ktoś wie, co się działo w połowie filmu? Nie. Ale przynajmniej było dużo skakania!
Super Mario Bros. Film (2023)
Co się stanie, gdy dajesz Illumination prawo jazdy do Krainy Grzybów? Dostajesz animowaną jazdę bez trzymanki, gdzie Chris Pratt mówi „It’s-a me” bez włoskiego akcentu, a wszyscy i tak klaszczą. Bo nostalgia. Bo złote monety. Bo Peach kopie tyłki.
Pokémon: Detektyw Pikachu (2019)
Deadpool zamienia się w Pikachu. To jakby Ryan Reynolds wypił litry kawy, założył futro i zaczął rozwiązywać zagadki jak Sherlock, ale w świecie gdzie wszystko jest puszyste i słodkie. A to działa. Naprawdę.
Silent Hill (2006)
Jesteś samotną matką w mgle. Pojawia się facet z piramidą na głowie. Co robisz? Nic, bo klimat cię zjada szybciej niż Pyramid Head. Ten film to horrorowy sen po zjedzeniu starego kebaba – dziwny, mroczny, ale jakoś nie możesz przestać patrzeć.
Mortal Kombat (1995)
Ten film to jakby w latach 90. ktoś wrzucił techno do miksera z półnagimi wojownikami i stwierdził: „To będzie sztuka!” Efekty specjalne jak z Painta, ale muzyka tak mocna, że można nią ożywić martwego Scorpiona.
Tomb Raider, w porządku, ale pierwszeństwo ma raczej film z Angeliną Jolie z 2001 r.