Pewna młoda para przybywa na przybrzeżną wyspę, gdzie odwiedza ekskluzywną restaurację. Szef tamtejszej kuchni przygotował wystawne menu z szokującymi niespodziankami... ar23s
To nie recenzja, a subiektywne spostrzeżenia. Za krótko; zabrakło ujęcia w tym wywodzie wielu aspektów składających się na typowy twór filmowy, które w tym przypadku odegrały istotną rolę: obraz, montaż, realizacja, dźwięk, etc. Nota nieadekwatna w stosunku do treści zawartej w niniejszej pracy publicystycznej/recenzenckiej.
Nie popadajmy w paranoję. ,,Bullshit" dla tego autora recenzji, który twierdzi, że ,,konia z rzędem dla tego, kto autorytatywnie dowiedzie, czym tak naprawdę jest film Myolda i jakie niesie implikacje". Masło maślane. Ten film jest wybitny – wykładnia na temat ludzkiego charakteru, a raczej osobowości, która tworzy charakter. To antyteza geniuszu kulinarnego, a teza skrzywdzonej i niewykształconej osobowości oraz mało inteligentnej warstwy emocjonalnej, skrytych pod płaszczykiem kulinarnej pasji, która wcale tą pasją nie jest, a jedynie formą transponowania psychopatycznych cech i pielęgnowania swoich dewiacji, nad którym nie ma się już kontroli, przy których ,,normalna" osobowość jest niczym irytująca pchła, a tą trzeba zdeptać i przytłumić.
Kontrowersje i swego rodzaju dysonans istnieją w tym przypadku po to, aby wzbudzać uwagę widza, jego proces myślowy i analizę, a to z kolei ma finalnie dać odbiór intymny, subiektywny, indywidualny – ma to nas nauczyć postrzegania filmu nie przez pryzmat jasno klarownej bezpośredniości, a w ujęciu tego, co jest pośrednie, ukryte, wielowymiarowe i głębokie. W "Menu", jak to w menu, każdy znajdzie coś dla siebie.
Pozostałe
SPOJLEROWO → Gra aktorska na przyzwoitym poziomie, ale bez rewelacji. Wizualnie ciekawe. I to wszystko. Motywy szefa kuchni – ukarać grupkę bogatych, łamiących prawo, zdradzających żony, korzystających z usług prostytutek ludzi… sorry nie przekonuje mnie to. Motywy jego podwładnych – inaczej niż sekciarsko tego się wytłumaczyć nie da. Podczas oglądania tego filmu przypomniało mi się "Hell’s Kitchen" Gordona Ramsaya, który przed spróbowaniem każdego dania modlił się, żeby nie skończyło się to dla niego otruciem😝.