Urzędnik zakładu ubezpieczeń i pisarz, Franz Kafka (Jeremy Irons), w Pradze w roku 1917 zostaje wciągnięty w wir niesamowitych wydarzeń. Ściga na własną rękę domniemanych morderców i wpada na ślad totalitarnej władzy, której nie jest w stanie powstrzymać, nawet dokonując zamachu. Anonimowy
Pozostałe
5.5/10 – Niewykorzystany potencjał. Po pierwszych minutach myślałem, że to będzie naprawdę świetny film, wszystko na to wskazywało – bardzo ładne zdjęcia, muzyka i scenografia wprowadzały ciekawy i rzeczywiście kafkowski klimat. Jednak później wszystko to się jakoś rozmyło, a kilmat był już tylko teoretycznie. Z Kafki pozostał jedynie tytuł.
Największym minusem filmu jest niestety aktorstwo, co może dziwić, wziąwszy pod uwagę nazwiska: Jeremy Irons (za nim nigdy nie przepadałem, ale tutaj dał prawdziwy popis nijakości i braku charyzmy), Joel Grey, Ian Holm i Alec Guinness (jakby chcieli wynagrodzić nijakość Ironsa są do bólu przerysowani).
Największa w tym wszystkim wina Soderbergha, zmarnował okazję do stworzenia arcydzieła utrzymanego w duchu utworów Kafki, przez co film można uznać jedynie za ciekawy, momentami niepokojący i groteskowy, ale niestety tylko tyle.