Film Niedościgli Jonesowie opowiada nam o świecie, w którym rządzi reklama i najważniejsze są zyski. 5
Pokazuje, że nawet najbliżsi sąsiedzi mogą być kimś zupełnie innym niż się wydaje, mogą chcieć wyssać z ciebie ostanie pieniądze, podświadomie namawiając cię na kupno drogich samochodów, butów, czy zegarków… Co jest najbardziej w tym wszystkim straszne, że to może być prawda.
Steve, Kate, Jenn i Mick są rodziną idealną, właśnie przeprowadzili się do jednej z bogatych dzielnic, zyskując od razu wielu przyjaciół. Lecz tak naprawdę nie są zwykłą rodziną, tylko grupką świetnych sprzedawców zatrudnionych przez firmę marketingową. Ich zadaniem jest zdobycie jak największej liczby znajomych (klientów), a następnie wyciągnięcie od nich pieniędzy poprzez namawianie (po kryjomu) do zakupu określonych gadżetów przeznaczonych głównie dla bogaczy.
Już na samym początku mamy wrażenie, że coś jest nie tak, rodzinka wygląda zbyt idealnie, żeby nie kryła coś na boku, reżyser nawet nie starał się tego mocno ukryć. Zresztą cały początek filmu ma dość ślimacze tempo, powodując lekkie znudzenie. Po przedstawieniu wszystkich bohaterów, akcja pomału się rozkręca, poznajemy kolejnych sąsiadów i znajomych, którzy padają ofiarą podstępnych sprzedawców. Kolejne sceny są dość przewidywalne, wpadają pod typowe schematy, w których na końcu jeden z bezdusznych sprzedawców odkrywa w sobie dobrą stronę i postanawia wszystko wyjawić. To tyle jeżeli chodzi o komentarz większości treści w tym filmie.
Podsumowując, muszę przyznać, że reżyser stracił dużą szansę na nakręcenie dość dobrego filmu, zdecydowanie wybrał złe zakończenie, które było zbyt cukierkowe. Lepszym zabiegiem było odpuszczenie końcowych scen, by wcześniejsze kadry potoczyły się w naturalnym toku, lecz niestety oglądaliśmy to czego nikt nie chciał. Nawet doborowa (jeżeli chodzi o nazwiska) obsada w tym nie pomogła, chociaż po raz kolejny przekonałem się, że Duchovny jest typowym aktorem serialowym, a Demi Moore swoje czasy świetności ma już sobą…
Z takiego tematu można było wyciągnąć znacznie, znacznie więcej… Wybrano oczywiście wątek romantyczny – średnio przekonywujący zresztą.