A miało być tak pięknie 7
Wiele osób uwielbia ciągłe zmiany akcji i różnorodność scenografii. Podoba się nam, kiedy w trakcie filmu przewinie się na ekranie kilkudziesięciu różnych aktorów i wiele scenerii. To wszystko jest nieodłącznym elementem dobrej produkcji filmowej. Wszystko to prawda. Prawdą jest również to, że Cortez celowo zburzył zastany porządek sceniczny i wprowadził nas w klaustrofobiczną scenerię wartkiej akcji.
Pierwsze sceny filmu odrzucają nas od kinowego ekranu. Ciemność, kilkusekundowa cisza i pojawia się jedna wielka niewiadoma, co nagle nas zaskoczy. Po chwili słyszymy sapanie, walenie w deski, by w końcu zobaczyć, kim jest tytułowy "Pogrzebany". Kierowca amerykańskiej ciężarówki, porwany przez terrorystów i uwięziony w drewnianej trumnie na początku nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji. Mocno wierzy w amerykański system pomocy porwanym w krajach wschodu, gdzie USA prowadzi misje stabilizacyjne. Jednak jak się okazuje nie do końca jest tak pięknie. Cała akcja filmu, to na przemian chwilę załamań nerwowych i prób kontaktu telefonicznego ze znajomymi i rodziną głównego (zresztą jedynego bohatera).
Doskonale reżyser utrzymuje nas w napięciu do samego końca ponad półtorej godzinnego seansu i pokazu człowieka zmagającego się z własnymi słabościami. Paul do końca wierzy w akcję ratunkową, która rozpoczęli amerykanie rezydujący w państwie porywaczy. Jednocześnie współpracuje z porywaczami i wykonuje wszystkie wydane przez nich dyspozycje. Kamera wodzi za nim i współgra, tworząc atmosferę niekończącej się grozy, by w końcu skonfrontować nas z realiami amerykańskiej pomocniczości.
Koniec jest zadziwiająco trudny do przewidzenia, a jednocześnie zwalniający nas z dopowiadania sobie dalszej treści. Jest konkretnie. Tak jak przez cały pokaz Corteza - zwięźle, dosadnie i prosto, tak pokazuje reżyser dramat jednostki w obliczu skrajnego przeżycia. Film warty polecenia szczególnie dla lubiących kino artystyczne i skąpe w akcje. Dla ludzi o mocnych nerwach i szalejących za grą jednego aktora. Cisza, groza i jeden aktor to mocne strony tego filmu. Wadami może być zbytnia łatwość ciągu wydarzeń, które prowadzą do dramatycznego końca. Nie mniej, film warty zobaczenia, a nawet kilkakrotnego wpatrzenia się w niego, bo za każdym razem można wyłowić coraz to ważniejsze detale.
klaustrofobiczna atmosfera jest gigantyczna, fabuła rozgrywa się w jednym pomieszczeniu ale jest mnóstwo akcji i emocji, pogrzebanie żywcem to coś strasznego.