Podczas kulminacji wojny domowej tajemniczy rewolwerowiec (Clint Eastwood) włóczy się wokół zachodniej granicy. Nie ma domu, obowiązków i kompanów aż do momentu… kiedy spotyka dwóch nieznajomych (Eli Wallach i Lee Van Cleef), którzy są tak bezlitośni i samotni jak on. Złączeni przez przeznaczenie trzej mężczyźni jednoczą siły, by wyśledzić skradzione złoto. Ale działanie w grupie nie leży w naturze takich bandytów o silnej woli. Wkrótce odkrywają, że największe wyzwanie dla nich to pozostanie czujnymi – i żywymi – kontynuując niebezpieczne poszukiwania w kraju ogarniętym wojną. Anonimowy
Wcześniej oceniałem ten film na 9, ale musiałem dać dychę. Majstersztyk !!! Już wiem na kim częściowo wzoruje się Tarantino. A może nie częściowo, ale w dużej mierze.
Ten film jest perfekcyjny, tu wszystko jest idealne, doskonale dobrana obsada ze znakomitym aktorstwem, idealna reżyseria, scenariusz, muzyka, zdjęcia, montaż, scenografia. Co tu dużo mówić i pisać, arcydzieło.
na całym świecie doceniany jako jeden z najlepszych filmów w historii – a w Polsce mało kto o nim słyszał, w mojej opinii arcydzieło 10/10, chyba najlepszy film jaki widziałem,
Pozostałe
Są na świecie dwa rodzaje ludzi – Ci, co kochają westerny Segio Leone, i drudzy – psubraty ;)
Skwar. Pot. Piach. Kaktusy. Rewolwery. Krew. Brud. Wojna. Śmierć. A pośród całej tej wrzawy trzej bandyci próbujący ondaleźć skarb zakopany na cmentarzu, gdzieś na zadupiu świata…
Co jest najlepsze? Tytuł i jego odniesienie w filmie. Już sam tytułsugeruje, ze mamy do czynienia z zaburzeniem konstrukcji fabularnej typowego westernu, gdzie zawsze istniały dwie strony – Dobro i Zło, które wzajemnie się zwalczały, ale bez siebie nie mogły funkcjonować. Taki schemat był w westernach Hawksa, taki schemta był w "Samo południe" Zinnemana, taki schemat był w Rio Bravo, wszędzie tak było. Dopiero Leone i Peckinpah postanowili zaburzyć tę oklepaną fabułkę. A Leone w Dobrym, Złym i Brzydkim dokonał tego w MISTRZOWSKI sposób ;)
Otóż Zły w tym filmie jest naprawdę zły. Angel Eyes Sentenza, mściwy i bezlitosny morderca, gotowy zabić całą rodzinę dla pieniędzy, a potem zamordować własnego pracodawcę.
Brzydki – też jest zły, choć to postać pełna sprzeczności, brawurowo zagrana przez Eli Wallacha (dla mnie – jedna z najlepszych rół w historii!). Z jednej strony razi jego fałszywość i obłuda, chciwość i chęć mordu. Z drugiej – pociesza nas i bawi jego rubaszność, poczucie humoru oraz przegromna charyzma. A także wzrusza nas jego historia, kiedy spotyka się z bratem. Ale w gruncie rzeczy, to też zła postać :)
I dochodzimy do głównej dramatis persone – Dobry. Taki z niego Dobry jak ze mnie ;). Gość wystawia do wiatru swojego kolegę, morduję ile wlezie, jest chytry i przebiegły. Czy tak powinna wyglądać sztandarowa postać westernu, która w prostej linii zastępuje tu dobrotliwego Szeryfa i ma przydomek "Dobry" ? Właśnie w tym tkwi cały urok i geniusz tego filmu – nie ma tu żadnego sztucznego patosu i moralizatorstwa, jest trzech psychopatów, jeden gorszy od drugiego ;)
Wspaniały western, śmiem twierdzić, że najlepszy w historii. W ogóle, wolę te poetyckie, powolne i nastrojowe westerny Leone od krwawych, dynamiczne zmontowanych masakierek Peckinpaha, no ale cóż, jeden woli piwo, drugi żyto.
Pozdrawiam, Dobry